Moim marzeniem jest:

Skok ze spadochronem

Hubert, 18 lat

Kategoria: inne

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2021-06-14

Jesteśmy tak wciągnięci w rozmowę z zabawnym i bystrym chłopakiem, że zapominamy zrobić zdjęcia w czasie odwiedzin w domu naszego Marzyciela. Na koniec spotkania ustawiamy się pod ścianą, żeby mieć chociaż taką “sztywną” pamiątką. Koniecznie na zdjęciu towarzyszy nam brat Stasiu, z którym Hubert jest bardzo zżyty. Pierwszy raz nasza dwójka wolontariuszy bierze udział w spotkaniu po pandemii, która uniemożliwiła nam bezpośredni kontakt z naszymi Marzycielami. Cieszymy się podwójnie.


Hubert gości nas herbatą i usadza przy stole pełnym smakołyków. Opowiada nam o chorobie, jakby opowiadał nam film, który kompletnie go nie dotyczy. Przez chwilę zapominamy, przez co przeszedł ten radosny chłopak. Diagnoza nie została postawiona od razu. Zmarnowano trzy tygodnie, ponieważ dysfunkcję organizmu zrzucono na karb dojrzewania. Jednak Hubert trafił w końcu w świetne ręce onkologa, który poprowadził chemię. Wyniki są bardzo dobre i nasz Marzyciel odważnie… marzy.


W domu chciałby mieć oryginalnego pupila – małpkę. Ale dopóki mieszka z rodzicami to niemożliwe. Mama nie wyraża zgody

spełnienie marzenia

2021-07-22

No i stało się. Hubert skoczył. Nie mogliśmy doczekać się spełnienia pełnego adrenaliny marzenia. Mieliśmy wrażenie, że przeżywamy z rodziną Huberta jego przygodę bardziej niż on.


Po przybyciu na lotnisko Szczecin Dąbie Hubert zaczyna swoje „spełnienie” od wypełnienia dokumentów. Waga, wzrost, dane osobowe, kogo powiadomić w razie wypadku. Hubert śmieje się, że wszyscy bliscy są na miejscu, więc nikogo nie trzeba informować. Czarnego humoru jest dużo, ale Hubert tryska radością i energią, więc już dawno się przyzwyczailiśmy.


Podchodzi do nas instruktor, z którym Hubert będzie wykonywał skok. Od razu nawiązuje się między nimi nić sympatii. Zakłada mu uprząż i instruuje. Słuchamy z zapartym tchem o pozycjach w trakcie skoku, podczas swobodnego spadania i po otwarciu spadochronu. Po chwili pojawia się koło Huberta młody chłopak, wygląda jak jego rówieśnik. Będzie skakał samodzielnie. Żartują jak dobrzy znajomi. Napięcie odchodzi dzięki niesamowitej atmosferze panującej wśród ekipy „Lecim na Szczecin”.


Patrzymy jak wsiadają do samolotu. Na twarzach rodziców widać troskę. Brat Stasiu gada jak najęty tuszując tym zdenerwowanie. Samolot wznosi się pół godziny na wysokość 3 tysięcy metrów. Hubert widzi chmury przed sobą, a za chwilę już wznoszą się ponad nimi. Wstrzymujemy oddech. Pojawili się pierwsi skoczkowie. To grupa akrobatyczna. Patrzymy na 6 malutkich punkcików. Który z nich to nasz Hubert. Dopiero po długiej chwili Tata Huberta wypatruje biały kombinezon instruktora.


Kiedy lądują na trawie na twarzy Huberta rysuje się tylko szczęście. Od razu zaczyna opowiadać nam o locie, chmurach, które widział za oknem, o emocjach, które mu towarzyszyły podczas skoku. Opowiada o tym, że kiedy spadali , podleciał do nich młody skoczek i chwycił go za ręce i przez chwilę spadali razem. Potem szarpnięcie i czasza spadochronu się otworzyła.


Długo po skoku stoimy i rozmawiamy ze wspaniałą rodziną Huberta. On sam nagrywa jeszcze podziękowanie dla sponsorki  jego skoku ze spadochronem - Alicji Dawidczyk. Dziękujemy również teamowi „Lecim na Szczecin”, szczególnie instruktorowi Carlosowi za stworzenie pozytywnego klimatu i opiekę nad Hubertem.