Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2021-03-06
Relacja wkrótce :)
spotkanie - poznanie marzenia
2021-05-09
Spotkanie z Marcelem należało do takich niezwykłych i zaskakujących. Przywitał się z nami jak dystyngowany dżentelmen. Koszula, krawat, elegancka czapka. Myślałyśmy, że tak odświętny strój związany był z jakim rodzinnym wydarzeniem, ale nic bardziej mylnego. Marcel powiedział, że ubrał się tak specjalnie dla nas. Poczułyśmy się bardzo wyróżnione.
Chwila zapoznawcza chyba zbyt się przeciągała, bo niecierpliwym wzrokiem zaglądał do torby z lodołamaczem. Super pluszak, planszówka chyba nie bardzo się spodobała, ale tarcza z rzutkami zrobiła wrażenie. Nie chciał jednak grać z nami. Postanowił pokazać nam swoje skarby i już po chwili zniknął w drewnianym domku. Poszłyśmy za nim, ale nie tak prędko da się tam wejść. Okazało się, że wejście wymaga wykupienia biletu wstępu. Jak w prawdziwym parku rozrywki. Na szczęście Marcel najpierw zadbał o to, abyśmy miały czym płacić a potem nas skasował i dał bileciki. A w środku ku naszemu zaskoczeniu ukazała się kuchenka, nasz Marzyciel lubi sobie pogotować na świeżym powietrzu. Obiadek został wstawiony i spokojnie się pichcił a w tym czasie Marcel postanowił nam pokazać jak świetnie sobie radzi na 2 kółkach. Bezpieczeństwo przede wszystkim, więc najpierw kask i po chwili już siedział na swoim wyczynowym rowerku. Pierwszy raz widziałyśmy takie cudeńko. Podobno można na nim wyczyniać różne akrobacje, ale na tę chwilę siły pozwalają tylko na jazdę z wirażami. Rowerek szybko poszedł w odstawkę na rzecz trójkołowca. Płozy wydawały się być przedłużeniem nóg Marcela, a pokonywanie zakrętów wzbudziło nasz zachwyt. Trójkołowiec szedł jak po maśle, dokładnie tak jak zaplanował Marcel. Nasz Marzyciel chyba nie lubi jak się stoi bezczynnie, bo postanowił nas też zaangażować. Rozegrajmy meczyk koszykówki! No może nie cały meczyk, ale rzuty do kosza możemy poćwiczyć. Ha! Nie było to takie proste. Marcel wyznaczał pozycję, z której można było rzucać i nie wtedy gdy było się gotowym, o nie. Trzeba to było zrobić na komendę. Chyba coś nie za dobrze nam szło, a celnością nie mogłyśmy się poszczycić, bo Marcel postanowił popracować nad naszą techniką rzutu. – „Rączka w bok, a ten paluszek w górę” – mówił – „ i teraz jedną ręką rzucaj”. No to już było nie do osiągnięcia.
Wśród salw śmiechów zagadujemy Marcela o marzenie. Stawiałyśmy na marzenie związane ze sportem lub inną aktywnością na świeżym powietrzu, ale to co usłyszałyśmy kompletnie nas zaskoczyło. Marcel nabrał powietrza i powiedział:
- „chciałbym spodnie, takie jak te moje, ale żeby można było nosić pasek” (miał na sobie spodnie jeansowe na gumce bez szluwek); „ i jeszcze koszulę, białą, taką elegancką. I może krawat, ale krawat już mam… hmm… to może muszkę. I piżamę, koniecznie ze strażakiem Samem”.
No patrząc na jego elegancki strój chyba nie powinnyśmy się dziwić. Usłyszałyśmy jeszcze, że chciałby już jutro móc dostać tę odzież, ale ustaliłyśmy szybko, że da radę poczekać do urodzin. Czerwiec tuż, tuż.
Pomóż nam ubrać naszego modnisia:
Fundacja Mam Marzenie
26 1050 1445 1000 0022 7647 0461, z dopiskiem: Marcel, oddział Gorzów
inne
2021-07-26
.
spełnienie marzenia
2021-07-26
Niedzielę spędziłyśmy w zaczarowanym miejscu Owczogród. Marcel, nasz Marzyciel niczego nie podejrzewając wybrał się z rodzicami na wycieczkę, aby bawić się wśród owieczek. Po przybyciu na miejsce magia owieczek wciągnęła naszego Marzyciela na dobre. Myślę, że Marcel nie podejrzewał, że spełnienie jego marzenia nastąpi właśnie dzisiaj, bo wolontariuszki w zielonych, fundacyjnych koszulkach w ogóle nie zwróciły jego uwagi.
Sam Owczogród i jego przemili właściciele zapewnili niezapomnianą oprawę spełnianego marzenia. Wrażenie zrobił pokaz zaganiania owiec przy pomocy psa gończego. Labirynt z bel słomy był nie lada atrakcją. Pogoń ścieżkami wewnątrz była bardzo atrakcyjna, ale nie tak bardzo jak spacer po jego ściankach. W przerwie w czasie odkrywania właściwych dróg w labiryncie Marcel dowiedział się jak „pachnie” owcza wełna i od razu stało się jasne, dlaczego trzeba ją prać a po praniu wyczesać. Potem przyszła kolej na prace plastyczne i choć mama twierdziła, że to go nie interesuje, to wciągnął się bardzo i szybko powstał wizerunek owcy i psa.
Zabawa, zabawą, ale wzrok Marcela szybko wyłapał przyozdobione pudło. W końcu zdobył się na odwagę i zapytał co tam jest. Usłyszawszy, że to niespodzianka dla niego popędził czym prędzej odwiązywać kokardy. W miarę wyciągania rzeczy uśmiech był coraz większy a reakcje coraz silniejsze. Najpierw ukazały się 2 muszki i krawat i widać było, że spodobały się bardzo. Później w rękach Marcela znalazły się spodnie, nie jedne, ale 3 pary. Odkrywszy, że każda z nich wyposażana jest w szlufki Marcel zaśmiał się w glos. Następnie z pudła wyjrzała niebieska piżamka z wizerunkiem Strażaka Sama, dokładnie taka o jakiej marzył. Drobne opakowanie zawierało pasek i natychmiast powędrował on tam gdzie jego miejsce, czyli do spodni. Marcel przyjrzał się temu kompletowi i wyglądał się być bardzo zadowolony z efektu. Na koniec został, jak się okazało gwóźdź programu czyli elegancka biała koszula. Jedno spojrzenie i na twarzy pojawił się zachwyt. Marcel długo oglądał koszulę, przymierzał do sylwetki, czy aby na pewno będzie dobra po czym pięknie ją złożył i pieczołowicie umieścił w spowrotem w pudle. I w podobny sposób postąpił z pozostałymi rzeczami na koniec zamykając pudło i na powrót przyozdobił je kokardą i balonami, aby wyglądało równie pięknie jak na początku.
Dopiero teraz mógł popędzić znów do zabawy, bo labirynt wzywał a owieczki trzeba było nakarmić.
Składamy serdeczne podziękowania dla sponsorów, którzy pomogli zrealizować marzenie Marcela oraz dla Owczogrodu na zapewnienie wspaniałej oprawy marzenia.