Moim marzeniem jest:

Fioletowy czterokołowiec

Sebastian, 9 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-10-29

Sebastian ma 9 lat, od 4 roku życia choruje na dystrofię mięśniową (zanik mięśni). Ze względu na chorobę przysługuje mu nauczanie indywidualne. Zdecydował jednak, że będzie chodził na lekcje do szkoły, bo ma wielu kolegów i nie zamierza rezygnować z kontaktu z nimi.

Sebastian wita nas w swoim wesołym, pomarańczowym pokoju. Jest uśmiechnięty, ale jednak trochę zawstydzony. Na przełamywanie lodów jesteśmy, jak zwykle, przygotowane. Sebastian otrzymuje szkolny plecak z niespodziankami: samochodem, freezby i autografem Adama Małysza na pięknym zdjęciu naszego najsłynniejszego skoczka.

Obserwując pokój, łatwo zauważyć, że motoryzacja, jest największą miłością Sebastiana. Na półkach równo poustawiane modele samochodów, na ścianie zdjęcie Sebastiana w wyścigówce, a na ekranie komputera, jakże by inaczej, tapeta samochodowa. "Sebuś marzy o czymś już od dwóch lat" - mama uśmiecha się porozumiewawczo. Zatem koniec pogaduszek, kredki w dłoń! Sebastian zaczyna rysować... kółka, kierownica, światła, siedzenia - czyżby to był samochód? "Fioletowy czterokołowiec - takie autko chciałbym dostać. To jest moje największe marzenie". Niezorientowanym wyjaśniamy: czterokołowiec, to taki mały samochód dla dzieci, sterowany za pomocą joystick'a. Pytamy Sebastiana o kolejne marzenia, gdybyśmy nie mogły spełnić tego największego. Długo się nie namyśla. "Chciałbym przejechać się go-kartem po torze rajdowym". A gdyby, i to nie było możliwe?.... "To może być gra komputerowa". Rozumiemy doskonale, że chodzi o taką grę, w której Sebastian będzie mógł wcielić się w rolę szalonego mistrza kierownicy.

Nie mamy wątpliwości, z czego wynikają marzenia Sebastiana. Wyobraźnią chłopca zawładnęła bez reszty MOTORYZACJA. Sebastian, tak jak wielu chłopców (tych dużych i tych małych), uległ całkowicie czarowi czterech kółek. Chociaż nam, kobietom, wolontariuszkom FMM, trudno w pełni zrozumieć tę pasję, to z radością i na "pełnym gazie", zabieramy się do spełnienia największego marzenia Sebastiana!

spełnienie marzenia

2006-10-29

Sobota, 29 października, była wietrzna i deszczowa - wcale nieprzypominająca dnia wysnutego z marzeń. A jednak... o godz. 9.30 wyruszyliśmy do naszego Marzyciela. W bagażniku naszego samochodu wieźliśmy wypolerowany, świecący fioletowym lakierem czterokołowiec oznaczony napisem: "MASZYNA SEBASTIANA". Sebastian, nasz 9-letni Marzyciel cierpiący na dystrofię mięśniową, śni o takim pojeździe już od kilku lat.

Od pierwszej wizyty minęło kilka tygodni, Sebuś wcale nie spodziewał się naszych odwiedzin, dziwił się tylko, dlaczego do domu zjechała nagle cała rodzina.

Kiedy dojeżdżamy na miejsce Sebastian wraz z mamą, siostrami i siostrzeńcami czekają w domu. Deszcz jak na razie przestał straszyć. Kiedy na podwórku ustawiamy "Maszynę Sebastiana", przchodzi Sebastian z rodziną. Oczy chłopca robią się okrągłe, buzia szeroko otwarta ze zdziwienia. Świat przestaje istnieć - jest tylko Sebuś ze swoim fioletowym pojazdem. Jeszcze tylko kask na głowę i zasiada zasiada za kierownicą. Kiedy już rusza znów zaczyna padać. Chronimy się pod dach, jednak Sebusiowi wcale mina nie rzednie, wręcz przeciwnie, uradowany sprawdza głośność alarmu, który bardzo dobrze słychać nawet stąd. Później uradowany Sebastian pokazuje zdjęcia z rehabilitacyjnego wyjazdu nad morze.

Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia, uściski, pozdrowienia i czas wracać do domu. Niestety, spełnianie marzeń nie trwa wiecznie.