Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-07-20
Czas wakacji to dla wielu czas odpoczynku i leniuchowania. Wolontariusze Fundacji Mam Marzenie mimo wakacji nie ustają w swej działalności. Jedni zajmują się spełnianiem marzeń, drudzy spotykają się z nowymi marzycielami. Niedawno miałyśmy przyjemność spotkać kolejnego małego marzyciela. Spotkanie odbyło się w Szpitalu im. Jurasza, a jego głównym bohaterem był siedmioletni Bartek ( neuroblastemia ). Chłopiec nie czuł się tego dnia najlepiej, co było rezultatem przyjmowanych leków. Mimo złego samopoczucia poświęcił nam odrobinę swego czasu i opowiedział o swoich marzeniach. W przełamaniu lodów pomógł mały upominek od Fundacji - składana zabawka i zestaw gadżetów szkolnych (Bartek niedługo rusza na podbój szkoły). :)
W czasie krótkiej rozmowy dowiedziałyśmy się, że Bartek lubi bawić się ze swoim dziadkiem, lubi też układać z nim puzzle. Kiedy nie ma w pobliżu jego ulubionego "towarzysza zabaw", wówczas chłopiec gra w gry na swoim telefonie. Zaprezentował nam oficjalnie, jakiego typu gry lubi najbardziej.
W końcu przyszedł czas na wyjawienie marzenia Bartka. Okazało się, że jest ono bardzo konkretne - własny laptop, który mógłby "towarzyszyć" mu w wyjazdach. Miłym dodatkiem byłaby gra komputerowa. Po naszych namowach chłopiec wybrał i drugie marzenie - wyjazd nad morze. Jednak na pierwszym miejscu pozostał komputer.
Bartku, dołożymy wszelkich starań, byś już niedługo mógł korzystac ze swojego nowego laptopa. Mamy jednak nadzieje, że nie zrezygnujesz z zabaw z dziadkiem i pozostałymi domownikami. Życzymy Ci dużo sił i przyjemności na czas wakacji!
inne
2007-09-14
Po wcześniejszym umówieniu się z mamą Marzyciela we trzy tj. Marzena, Marta i Lidka poszłysmy na radosne spotkanie z Bartkiem. Ze względu na częste pobyty w szpitalu Bartuś jak większość jego klinicznych kolegów marzył o własnym laptopie. Zastałyśmy Bartka z mamą , oczekujących na korytarzu kliniki na kolejne badania.
Nie było zdjęć, ale była cudownie uśmiechnięta, zaskoczona buzia marzyciela, później szybkie rozrywanie kolorowego opakowania przyniesionych pudełek.
Bylo tego sporo,no bo osobno laptop, potem torba i jeszcze gadżety. Razem z Bartkiem udało się od razu uruchomić urządzenie. Mama Bartusia stała obok i też się uśmiechała z radości synka. Bartek zaczął nam opowiadac jak teraz będzie mógł w każdym momencie korzystać z otrzymanego prezentu. Było bardzo miło, tym bardziej, że po kolejnych badaniach Bartuś tego dnia jechał na jakiś czas do domu.