Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-02-18
W sobotni poranek wybraliśmy się w podróż do Gorzowa, gdzie spełnialiśmy marzenie, a stamtąd pojechaliśmy w odwiedziny na herbatkę i ciacho do Marcina, który mieszka w Nowym Gorzycku. Przed nami była perspektywa kolejnego ponurego, zachmurzonego i rozchlapanego dnia. No ale... po spotkaniu się kilku czarodziejów w składzie: Asia, Monika, Tomek i Pan Mariusz (sponsor marzenia Wojtusia z Gorzowa), cała seria niefortunnych wypadków ulega przemieszczeniu. Wobec powyższego nastało światło, wyszło ciepłe, rozbrajające słońce, a gdzieś tam z daleka krzyczała do nas wiosna.
Rozpoczęliśmy poszukiwania wielkiego dębu - to były nasze namiary na Marcina:-) Około 14:30 byliśmy na miejscu. Przywitała nas cała rodzinka w składzie: Marcin, Monika i ich rodzice. Wesoło wkroczyliśmy do domu, gdzie czekały na nas ciepła herbatka i nieziemskie ciasto zrobione przez siostrę Marcina.
Nadszedł moment wręczenia lodołamacza... Przez moment bałam się, że mój wywiad i wybór prezentu nie były trafne, ale reakcja rodzeństwa po rozerwaniu zielonej paczki całkowicie rozwiała te obawy. Błyszczące oczy i krzyk radości były znakiem, że strzeliliśmy w dziesiątkę! Prezent, ofiarowany przez Wydawnictwo Media Rodzina (DZIĘKUJEMY!!!) w postaci wszystkich części przygód Harrego Pottera będzie z pewnością przez długie wieczory umilał im czas i pozwoli na wkroczenie do niezwykłego świata magii.
Nasz marzyciel zapytany o największe pragnienie, uśmiechnął się szeroko, zmrużył oczy i zapewniając o braku talentu plastycznego zabrał się do rysowania. Pierwszy rysunek powstawał w atmosferze pełnego skupienia - nie mamy wątpliwości na kartce jawi się precyzyjnie narysowany komputer z drukarką! Kolejne marzenia wymagały krótkiej opowieści o wachlarzu możliwości marzycielskich... i tutaj Marcin puścił wodze fantazji! Ostatecznie wybrał jednak spotkanie z Jerzym Dudkiem na boisku piłkarskim i remont łazienki w domu z podkreślaną instalacją prysznica... Jeszcze tylko kilka fotek (także resztek pysznego ciasta?) i wracamy do Poznania, by dziarsko zabrać się za czarodziejską pracę ku realizacji marzenia!!!
spełnienie marzenia
2006-04-05
Niby zimno, niby wiosna, a nam tak jakoś ciepło. Niby szaro, a jednak wszystko zajaśnialo... A kiedy? A w środę 5 marca. Wtedy to spełnione zostało marzenie Marcina.
Z Poznania wyruszyliśmy dosyć późno, ale Tomek łamiąc wszelkie ograniczenia prędkości dowiózł nas w ekspresowym tempie do Nowego Gorzycka. A tam... no cóż, rodzinka czekała na niby-ciocie ze Śląska, a pojawiła się 8-osobowa ekipa połączonych sił poznańsko-gorzowskich.
Najpierw poszedł się przywitać Poznań bezczelnie kłamiąc, że przyjechaliśmy tylko na herbatkę, a po jakimś czasie pojawiły się zielone, wielkie paczki niesione przez naszych przyjaciół - wolontariuszy z Gorzowa. I mimo, że pojawiliśmy się w naszych barwach do Marcina jakoś nie docieralo co tak naprawdę sie dzieje, nawet gdy już zaczął rozpakowywać swoje marzenie, oczywiście wspólnie z siostrą, to wciąż nie wierzył...
Potem były najpiękniejsze momenty - błysk w oczach, uśmiech, który ogarniał wszystko, okrzyk radości i ten zachwyt przy każdej kolejnej paczce: "Oooooooo, monitorrr. ALE JAKI!!", "Ooooo, myszka, ALE JAKA!!!". Od tego momentu zrobiło się okropne zamieszanie - montowanie całego sprzętu, podłączanie, sprawdzanie co i jak działa. Pierwsza wydrukowana kartka była zeskanowanymi przepisami na łakocie ze zbiorów siostry Marcina.
Podziękowania, uściski, całusy trwały i trwały. Atmosfera domu i aura jaką wytwarza cała rodzina nie pozwalała nam się szybko pożegnać. Jeszcze zdjęcie, jeszcze adres, jeszcze jeden buziak. Niestety czas biegł szybko, a przed nami była jeszcze pierwsza wizyta u Paulinki z Międzychodu. Mamy nadzieję, że marzenie Marcina zostało w pełni zrealizowane i że ten Jego niesamowity uśmiech będzie trwał i trwał i trwał...
Od Fundacji: Dziękujemy bardzo serdecznie Aptece "Arnika" w MIĘDZYCHODZIE, która zobowiązała się do sierpnia 2006 nieodpłatnie przekazywać Marcinowi jeden z jego leków - Omnic 0,4 - co znacznie podreperuje rodzinny budżet.
Nazajutrz (relacja z Gorzowa)
"Dzwoniłam wczoraj do Marcina do Nowego Gorzycka z zapytaniem czy udało mu sie przespać noc. Z trudem - ale pospał chwilkę ;) Mama powiedziała, że jak już wyszliśmy to Marcin popłakał sie ze szczęścia. Mama bardzo sie bała o ciśnienie - ale nie było problemu. :)
Mama mówiła, że pięknie dziękują Fundacji i Panu Tomkowi i Pani Monice i szkoda, ze nie będzie ich w niedzielę. Na następny dzień, po naszej wizycie przyszli do nich z opieki społecznej i wypytywali skąd ten komputer. Na wsi ludzie donieśli, że byliśmy z wielkimi paczkami. Ale Mama pokazała dyplom spełnionego marzenia i opieka społeczna przeprosiła za zamieszanie. Podobno w imieniu Mamy mają znaleźć dla Mamy jakąś pracę. Oby! Bo Mama bardzo fajna. I bardzo nam się podobało, że rodzeństwo jest cudownie zżyte ze sobą."
Dorota Jurczyńska