Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2020-02-27
Z marzeniami czasami bywa tak, że nie od razu potrafimy zdecydować, które z nich jest najskrytsze naszemu sercu. Naszego Marzyciela Pawła poznaliśmy już jakiś czas temu, chłopiec potrzebował trochę więcej czasu na przemyślenie swojego priorytetowego pragnienia. Jednak w końcu nastąpił długo wyczekiwany przez nas dzień i wyruszyliśmy na ponowne spotkanie z naszym Marzycielem.
Paweł jest wielkim miłośnikiem Gwiezdnych Wojen. Oglądając filmy ze swoimi ulubionymi bohaterami przenosi się w inny wymiar rzeczywistości. Chłopiec jest również zapalonym podróżnikiem - podczas naszej wizyty wędrowaliśmy palcem po mapie wyobrażając sobie jakie przygody mogłyby na nas czekać w różnych krajach Europy. Marzyciel podzielił się z nami swoimi wrażeniami z ostatniej podróży do Kołobrzegu. Pawła marzenie związane jest właśnie z jego największą pasją - chłopiec pragnie wybrać się w rejs po Morzu Śródziemnym. Nie może doczekać się widoków, które będzie podziwiał z pokładu statku, oczami wyobraźni już widzi magiczne zachody słońca, a w uszach już słyszy szum morza.
Drogi Pawle, dziękujemy, że mogliśmy poznać Twoje marzenie. Obiecujemy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby spełnić Twoje marzenie! Mamy nadzieję, że już niebawem będziesz mógł podziwiać zapierające dech w piersiach krajobrazy, przeżywając niesamowitą przygodę podczas swojego wymarzonego rejsu.
spełnienie marzenia
2024-09-30
Spełniło się! Największe marzenie Pawełka o rejsie, co prawda z małą zmianą z Morza Śródziemnego na Ocean Atlantyczki w końcu się urzeczywistniło!!!
Aby to uczynić, musieliśmy pokonać aż 4000km, bo właśnie taki dystans dzielił nas od hiszpańskiej wyspy Fuerteventura. Niektórzy nie dowierzali, kiedy rodzice chłopca mówili, gdzie Paweł się wybiera - podróż ze 120-kilogramowym, elektrycznym wózkiem inwalidzkim to nie lada wyzwanie, ale kto da radę, jak właśnie nie nasz dzielnie znoszący trudy podróży Marzyciel?!
Fuerta powitała nas słońcem i wiatrem znad Sahary - tak, bo tylko 100km dzieli tę część Hiszpanii od Afryki. Już jadąc z lotniska do hotelu podziwialiśmy z Pawłem przepiękne górzyste widoki - ale, jak się potem okazało, to było tylko preludium dla krajobrazów, które dane nam było oglądać w kolejnych dniach:)
Dzięki wypożyczeniu auta dostosowanego do potrzeb osób niepełnosprawnych staliśmy się niezależni i mogliśmy robić to, na co danego dnia chłopiec miał ochotę. Zaczęliśmy od spaceru do centrum naszej miejscowości - Caleta de Fuste - i odkrywaliśmy jego wszystkie zakamarki, kończąc w kafejce z pysznymi lodami:) Kolejnego dnia pojechaliśmy do Oasis Parku - gdzie na przeogromnej powierzchni między górami a oceanem zgromadzono ponad 3000 zwierząt, z ponad 214 gatunków! Uśmiechu na twarzy Marzyciela nie brakowało, oj, nie! Słonie, żyrafy, hipopotamy, małpy, krokodyle, wielbłądy - to tylko część z chronionych i rozmnażanych tam gatunków. Dla Pawła największą atrakcją niewątpliwie było dosłowne obcowanie z lemurami, ponieważ mogliśmy wejść z małą grupą na ich wybieg, poobserwować je z bliska i posłuchać o ich zwyczajach. Nie uwierzycie, ale jeden lemur najpierw sam podszedł i powąchał wózek naszego Marzyciela, a inny... wskoczył mu na kolana!!! Byliśmy wszyscy w bardzo pozytywnym szoku, szybko robiliśmy Pawłowi zdjęcia, a jemu uśmiech nie schodził z twarzy:)Tego dnia pokonaliśmy z milion kilometrów;-) Na koniec Paweł wybrał sobie w sklepie z pamiątkami upominek od Fundacji - piękny kubek z obrazkiem... lemurów, oczywiście!
Kolejny dzień przeznaczyliśmy na wycieczkę objazdową po najbardziej znanych plażach wyspy, oczywiście tych, które choć w jakiś sposób były dostępne dla wózków inwalidzkich. Zaczęliśmy od głównej plaży w Caleta de Fuste, ponieważ ona ma długie molo "wchodzące" w ocean, dzięki czemu Pawełek mógł oglądać przepiękne widoki. Później pojechaliśmy do Corrajelo, by podziwiać rozległą plażę z piaskiem żółtym jak słońce:) Nasz kolejny punkt to była "plaża popcornowa". Jej wyjątkowość polega na tym, że jest całkowicie... biała, bo zamiast piasku pokrywają ją malutkie skamieliny o kształcie - naprawdę! - popcornu, takiego do jedzenia. Żeby zobaczyć ostatnią z plaż, przejechaliśmy aż 1,5h, do miejscowości Ajuy. To tam znajduje się niesamowita "czarna plaża" - piasek naprawdę jest koloru czarnego! To chyba ta plaża zrobiła na naszym Marzycielu i na nas największe wrażenie. Warto było pojechać na przeciwległy do naszego hotelu kraniec Fuerty!
No i w końcu nastał TEN DZIEŃ - dzień, w którym miało się spełnić największe marzenie Pawła! Przyznam się Wam, że nie wiem, czy udałoby się nam tego dokonać, gdyby nie całkowicie bezinteresowna pomoc polskiego biura podróży Rico Canarias #ricocanarias mającego swoją siedzibę właśnie na Wyspach Kanaryjskich! To właśnie pani Małgosia z tego biura, jeszcze jak byliśmy w Polsce, obdzwoniła kilku armatorów, by zapytać, czy osoba z takim konkretnym rodzajem niepełnej sprawności, będzie mogła uczestniczyć w rejsie - chodzi bowiem o względy bezpieczeństwa - a potem ufundowała bilety na rejs dla całej naszej czwórki! I udało się! W piątek 4. października, Paweł wraz z rodzicami i ze mną wziął udział w 4-godzinnym rejsie po Oceanie Atlantyckim!!!
Dzięki załodze katamaranu #Obycat cały rejs upłynął nam w super atmosferze. Mogliśmy jako pierwsi wejść na pokład i zająć miejsca przy stoliku, dzięki czemu Paweł siedział bardziej stabilnie i wygodnie. Pani Natalie z #Obycat cały czas miała nas "na oku", by pomóc, gdyby była tylko taka potrzeba. Poza tym nasze miejsca na pokładzie znajdowały się zaraz przy mostku kapitańskim, co było dla nas dodatkową atrakcją! Paweł mógł nawet przymierzyć kapitańską czapkę. Ahoj, kapitanie!
Podczas tej morskiej wyprawy mieliśmy okazję obserwować ocean w samej jego głębi, a także otaczające go przepiękne krajobrazy. Nieźle też nas wyhuśtały tam fale! A kiedy co jakiś czas chlapnęła na nas oceaniczna woda, to dawało nam to jeszcze więcej radości, prawda, Pawełku? Meldujemy, że marzenie zostało spełnione!
Wspomnienia z tej hiszpańskiej wyspy na pewno pozostaną na długo w naszych sercach i pamięci:) Świetnie się bawiliśmy, zdarliśmy nogi i koła wózka na kilometrach zwiedzania, jedliśmy przepyszne jedzenie i dzięki pomocy Biura Podróży ITAKA mieszkaliśmy w cudownym hotelu nad samym brzegiem oceanu!
Nasza wielka wyprawa na Fuerteventurę nie odbyłaby się, gdyby właśnie nie wspaniała pomoc Biura Podróży Itaka, które wspiera wyjazdy naszych Marzycieli zarówno sercem i wspaniałą obsługą, jak i finansowo - ogromnie dziękujemy #Itaka! A ja chciałabym dodać osobiste podziękowania dla pani Marty Ładykowskiej z ITAKI, która cierpliwie znosiła wszystkie moje pytania odnośnie podróży i pomogła w załatwieniu mnóstwa spraw organizacyjnych - dziękuję!