Moim marzeniem jest:

Plac zabaw

Wiktor, 5 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Bydgoszcz

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2019-12-02

Mamy marzenie Wiktorka!

Skąd ta radość? Odpowiedź jest prosta – jak tu wybrać jedno, skoro wokół tyle inspiracjia a jeszcze więcej możliwości, zaczynając od wyjazdu do dżungli, przez zostanie policjantem, a kończąc na...

No właśnie, na czym w końcu stanęło? Pierwszy tydzień grudnia rozpoczęliśmy od odwiedzin Wiktorka w szpitalu. Jak przystało na świąteczny miesiąc, w szpitalu atrakcji nie było końca. Wykorzystaliśmy jedn z nich - gra „Pingwin na lodzie”, którą chłopiec dostał dzień wcześniej od Motomikołajów. Chłopiec z minuty na minutę rozchmurzał się, niczym przebijające się słoneczko zza okna, aż w końcu nastała ta chwila i poznaliśmy marzenie, choć i tak w pięśdziesięciu procentach. Dlaczego? Wiktorek marzy o PLACU ZABAW, ale wszelkie szczegóły przedstawi tylko i wyłącznie, gdy „ciocia Kasia” pojedzie z nim do rodzinnej wioski, a on przedstawi wtedy cały projekt

spotkanie

2020-01-26

Mamy to po raz drugi!

W miniony weekend poznaliśmy szczegółowy projekt placu zabaw Wiktorka! Do samego końca, nawet rodzice nie wiedzieli, co synek planuje. Ku ich i naszej uciesze okazało się, że projekt jest już utworzony od A do Z. W słoneczny dzień udaliśmy się do pobliskiego placu zabaw, aby poznać plany Wiktorka. Pierwsze skrzypce projektu grała niewielka ścianka wspinaczkowa z linką! Kolejno: bujak Hipcio na sprężynce oraz huśtawka wagowa. Te elementy podpatrzeliśmy z placu zabaw, na którym do tej pory bawił się chłopiec. Reszta projektu znajdowała się na zdjęciach znalezionych w internecie i... nigdzie indziej, jak w głowie Wiktorka. A w jego skład wchodziło: kolorowa zjeżdżalnia, mostek na łańcuszkach, zamykany domek z oknami i drzwiczkami, bo jak wspomniał Wiktor: "Gdzieś muszę się schować, jak będzie deszcz!". Taras, koniecznie z lornetką, a pod nim stolik z ławeczkami i piaskownicą. Niesamowite było to, że Wiktor, planując marzenie, myślał nie tylko o sobie! Poprosił o trzy bujawki, aby mógł z nich korzystać razem z rodzeństwem! Tym samym potwierdził, że największe prezenty ukryte są w sercach!

Zatem projekt gotowy! Teraz pozostaje oddać go w ręce fachowców. Całe spotkanie z Naszym Marzycielem przebiegło pod znakiem radości, euforii oraz niedoczekania. Wiktor to dla Nas to wzór energii oraz dojrzałości. Udowadnia, że można cieszyć się z małych rzeczy. Żegnając się z małym projektantem zapewniliśmy, że zrobimy co w naszej mocy, aby już niedługo mógł bawić się razem z rodzeństwem na wymarzonym kolorowym placu zabaw, bo przecież marzenia są po to, aby je spełniać

spełnienie marzenia

2020-07-30

W czwartkowe, lipcowe popołudnie wybraliśmy się silną grupą bydgoskich wolontariuszy do Łankowic, zaskoczyć naszego podopiecznego Wiktora wymarzonym placem zabaw – z domkiem, huśtawkami, zjeżdżalnią, ścianką wspinaczkową. Na miejscu oczekiwała nas uśmiechnięta, otwarta rodzinka z przepysznym ciastem oraz ekipa montująca plac zabaw. Brakowało naszego Marzyciela, który na ten czas został „pod pretekstem” wywieziony do babci, byśmy mogli przygotować niespodziankę. Gdy wszystko było dopięte na ostatni guzik – zamontowana wymarzona lornetka, dzwon, megafon, przyozdobienia balonami – mama pojechała po Wiktora. Na placu zabaw zapanowała cisza, jak makiem zasiał, by po chwili, gdy ujrzeliśmy Wiktora na horyzoncie, zaskoczyć go powitaniem przez megafon! Cóż powiedzieć, nasz Marzyciel oniemiał z wrażenia :). Nie wiedział od czego zacząć eksplorowanie tak obfitego w atrakcje placu zabaw! Pierwsze co po wskrobaniu się na górę, zjechał na ślizgawce, po czym pobiegł popatrzeć
przez lornetkę. Następnie dojrzał megafon wydający dźwięki i schował się na wieży :). Później, wspólnie z bratem, korzystali z huśtawek, wspinali się po ściance i drabince, by na końcu raczyć się soczkiem na wymarzonej ławeczce ze stolikiem. A nam serce rosło, nie mogąc się napatrzeć na ekscytację naszego Marzyciela. Umocnieni energią, radością i wdzięcznością Wiktora odjeżdżaliśmy z przeświadczeniem, że „nie żadne diamenty, to momenty są wieczne w nas...”
Dziękujemy nasz Marzycielu!