Moim marzeniem jest:

Nakarmić tygrysa w berlińskim ZOO

Franciszek, 3 lata

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2019-10-30

Spotkania z najmłodszymi Marzycielami zawsze są słodkie i miłe, ale nie zawsze należą do najłatwiejszych. Trzylatki czasem są nieufne, czasem małomówne i dość często nie wiedzą o czym tak naprawdę marzą, bo trudno im zrozumieć pojęcie marzenia.

Jadąc na wizytę u Franka miałyśmy więc sporo obaw o to, czy na pierwszym spotkaniu uda nam się poznać marzenie chłopca.

 

Obawy okazały się płonne – ta maleńka kruszynka, którą poznałyśmy, to najodważniejszy maluch na świecie. W ciągu kilku minut wciągnął nas w wir zabawy balonami. Zabawa polegała na tym, że jeden balon fruwał swobodnie i nas „atakował”, a Franio – z dwoma balonami na patyczkach – dzielnie odpierał ataki „złego balona” i po rycersku nas ochraniał.

Zabawa trwała i trwała i nie bardzo miałyśmy jak przejść do konkretów i zapytać o marzenie, aż w końcu marzenie samo przyszło do nas. Nasz bohaterski rycerz zamienił się nagle w groźnego tygrysa, ryczał jak tygrys i nawet dał się sfotografować, jak stroi groźne miny. Zaciekawione zmianą zapytałyśmy o jej powód. I dowiedziałyśmy się, że Franio najbardziej na świecie kocha zwierzęta i bardzo często odwiedza je we wrocławskim zoo. Kocha słonie, żyrafy, nosorożce i tapiry, ale ze wszystkich zwierząt na świecie, to właśnie tygrysy są jego największą miłością. I że bardzo chciałby móc je nakarmić – powiedział nawet, że zaniesie tygrysowi w prezencie sarenkę!

Wprowadzone w lekki stan alarmowy zaczęłyśmy negocjować. Uprosiłyśmy łaskę dla sarenki na rzecz zawiezienia tygrysowi mięska ze sklepu z kiełbaskami, umówiliśmy się, że karmić będziemy te zwierzęta, które jedzą roślinki, a na posiłek tygrysa popatrzymy zza krat. Pozostało nam ustalić gdzie pojedziemy w odwiedziny do zwierząt. Wybór padł na Berlin – egzotyka po całości ;)

Nie możemy doczekać się spełnienia tego cudnego marzenia.

spełnienie marzenia

2019-12-15

Spełnienie marzenia Frania odbyło się dwuetapowo, a nawet można powiedzieć, że jeszcze się nie skończyło.

Wkrótce po rozpoznaniu marzenia chłopca, w niedalekim Poznaniu, pewna niezwykle przebojowa dyrektor poznańskiego zoo – pani Ewa Zgrabczyńska - uratowała z rąk handlarzy dzikich zwierząt 9 pięknych tygrysów. Działo się to wszystko bardzo szybko i intensywnie, a cała Polska włączyła się w zbiórkę na rzecz tych poszkodowanych zwierzaków. Wiedząc, że dyrekcja zoo ma mnóstwo pracy, z pewną nieśmiałością zwróciliśmy się do władz zoo o pomoc w spełnieniu marzenia Franciszka. Z tym większą radością przyjęliśmy pozytywną odpowiedź. Udało nam się zaprosić panią dyrektor na XV Wielką Galę Charytatywną Fundacji Mam Marzenie, gdzie wraz z Franiem wystąpiła na scenie, opowiedziała o opiece nad dzikimi zwierzętami i zaprosiła chłopca do poznańskiego zoo. W czasie Gali Franio otrzymał dodatkowy prezent – mnóstwo maskotek i zabawek związanych z tygrysami. Gdy zobaczył je wszystkie wokół siebie wyszeptał jedynie „one są wszystkie dla mnie? Mogę je wziąć?” Mniejszy entuzjazm wykazał tata Frania – stwierdzając z przerażeniem, że naprawdę nie wie jak zapakuje to wszystko do samochodu;)Ostatecznie auto wyładowane pluszakami po dach podołało wyzwaniu.

Kolejnego dnia o poranku stawiliśmy się w zoo gotowi na wielką przygodę. Serdecznie powitani przez pracowników nie traciliśmy ani minuty i podstawionymi samochodami rozpoczęliśmy zwiedzanie. Musicie wiedzieć, że poznańskie nowe zoo jest ogromne, dzięki czemu zwierzęta żyją tam w komfortowych warunkach na przestronnych wybiegach. Na zwiedzanie trzeba zatem zarezerwować sobie sporo czasu i dobrą pogodę. Czas mieliśmy, ale grudniowa pogoda potrafi być zdradliwa, więc pani dyrektor zatroszczyła się o komfort Franka i podstawiła samochody, które przy słoniarni Franiu zamienił na zabudowanego meleksa. Meleks okazał się hitem imprezy i już do końca przygody w zoo Marzyciel poruszał się nim jak swoją osobistą karocą ☺

Na pierwszy ogień poszły oczywiście tygrysy. Mieliśmy okazję podziwiać je z baaardzo bliska. Tygrysy pufały do nas przyjaźnie (co – jak się dowiedzieliśmy – jest oznaką powitania) i można by pomyśleć, że to takie całkiem niewinne duże koty, gdyby nie fakt, że zostaliśmy kilkukrotnie ostrzeżeni, że jeśli tylko staniemy tyłem do oddzielającej nas siatki, tygrysy natychmiast wykorzystają okazję do skoku. A to kończy się zawsze upadkiem tego, kogo kociaki zamierzają w ten sposób nastraszyć.

Zachwyceni tygrysami przenieśliśmy się do lwiarni, gdzie poznaliśmy Leosia i Kizię. Tu już w całej krasie objawiła nam się potęga tych dzikich zwierząt – Kizia bowiem z wielkim upodobaniem upatrzyła sobie Franka i nie spuszczała go z oka. A gdy tylko odrobinę odszedł od naszej grupy, natychmiast się na niego rzuciła. Dowiedzieliśmy się, że koty zawsze upatrują sobie najsłabszego członka „stada” i nie spoczną dopóki na niego nie zapolują. Gdyby nie pancerna siatka, to nakarmilibyśmy lwy… Frankiem.

Jeśli myślicie, że zrobiło to na naszym trzyletnim bohaterze jakieś wrażenie to się mylicie! Wrażenie zrobił na nim dopiero Nino – ogromny słoń. Przyglądaliśmy się porannej toalecie tego olbrzyma, czyszczeniu nóg, masowaniu uszu. Nino był tak posłuszny, że pokazał nam nawet swoje zęby. Ale gdy jego opiekun zaprosił Frania do karmienia – marchewką i jabłkami – to nagle okazało się, że tata Marzyciela jest bardzo potrzebny. Bo bez taty obok trąba słonia wydała się wielka i bardzo zdradliwa. A co gdyby ta trąba złapała Franka zamiast jabłka???

Na szczęście tata był pobliżu i razem z Franiem nakarmili Nino tak, że wszyscy byli usatysfakcjonowani.

Wycieczkę kończyliśmy oglądając z bliska niedźwiedzia Baloo, surykatki i zwierzęta nocne. A potem popsuła się trochę pogoda i musieliśmy się zbierać do wyjścia.

Ale to nie koniec przygody Franka z poznańskimi zwierzętami. Pracownicy zoo – zachwyceni jego pasją, zaprosili go na wizytę wiosną, kiedy zwierzęta obudzą się z zimowego snu. Znów będzie mógł spotkać swoje ukochane tygrysy i popufać z nimi ☺

Powiem Wam coś jeszcze – pani dyrektor Ewa Zgrabczyńska obiecała Franiowi, że jeśli będzie rozwijał swoją miłość do zwierząt, to w przyszłości może liczyć na pracę w jej zoo…