Moim marzeniem jest:

Komputer

Patryk, 13 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-07-23

Kiedy we wtorek wraz z Alą i Tomkiem przyjechaliśmy do Patryka i stanęliśmy w drzwiach, z miejsca uderzył mnie gwar. Bardzo sympatyczna mama z uśmiechem zaprosiła nas do środka, gdzie już czekał nasz troszkę nieśmiały, ale bardzo sympatyczny, 13-letni Marzyciel, jego 8-letni brat Artur oraz kuzyn i kuzynka. Najmłodszego, 5-miesięcznego Igora niestety nie było. Niestety, gdyż chciałam zobaczyć Jego reakcję na nakręcany samochód z podskakującymi kuleczkami, który sama wybierałam. ;-). Dla starszych dzieci również były prezenty, raczej wspólne: piłka nożna (w którą oboje grają), angielsko-polski ilustrowany słownik oraz książka pełna dowcipów. Największe zainteresowanie wzbudziła piłka, którą chłopacy jeszcze tego samego dnia zamierzali przetestować na boisku. Po krótkiej rozmowie Patryk wziął pisaki oraz kartkę i poszedł do drugiego pokoju, gdyż tu go "rozpraszano". :)

Po chwili wrócił z dziełem, a właściwie dziełami. Pierwszym jego rysunkiem była plaża, kolejnym komputer, a na końcu namalował siebie. Wyszedł jeszcze raz, żeby się namyślić nad kolejnością. Wrócił, tym razem z ponumerowanymi rysunkami. Numer jeden widniał obok komputera. Drugim jego marzeniem jest być zdrowym i silnym, gdyż to miał przedstawiać autoportret. Trzecim jest wyjazd nad morze. Raz-dwa dopiliśmy kawę i zwinęliśmy się, aby chłopcy zdążyli jeszcze pograć w piłkę, gdyż był już wieczór.

spełnienie marzenia

2005-10-08

 

"Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń...*"

Piękne, październikowe popołudnie w niewielkiej miejscowości Nieżychowo. Na pozór mały, ale duchem wielki, marzyciel Patryk kończy właśnie swoje 13 urodziny. Czekała go impreza urodzinowa z tortem, szampanem, słodyczami i starymi kumplami z ławki szkolnej.

 

Dzięki wielkoduszności i złotemu sercu pani Ewy Pawlak - Dyrektor Szkoły Podstawowej w Nieżychowie - imprezę udało się zorganizować w szkole, do której jeszcze nie tak dawno uczęszczał Patryk. Dobrze się stało, gdyż zaproszeni goście mieliby z pewnością trudności z pomieszczeniem się w niewielkim mieszkaniu rodziców naszego marzyciela. Klasa była pięknie przystrojona do imprezy: dekoracje, balony, życzenia na tablicy, kwiaty na stole i ... oczekujący goście. Brakowało tylko solenizanta! Jednak Patryk nie kazał na siebie długo czekać. Z prawie niemieszczącym się na buzi uśmiechem uroczystym krokiem wszedł do klasy przy gromko śpiewanym "STO LAT". Potem zdmuchnął świeczki na torcie, ale zanim to zrobił pomyślał sobie życzenie. Jakie? Nikt nie wie, chociaż my "trochę" się tego domyślaliśmy.

 

Solenizant odbierał życzenia od kolejnych gości, którzy ustawili się w kolejce. Wszystkie prezenty przyjmował z radoscią, ale z lekką niecierpliwością wpatrywał się w nas - stojących na końcu - a raczej w kolorowy, owinięty zieloną jak nadzieja wstążką pakunek. W końcu się doczekał. Podekscytowany zaczął rozrywać papier.

- "Ooooo! Torba!" - to jego pierwsza reakcja, kiedy w końcu uporał się z papierem.
- "Na gimnazjalne ksiazki!" - przytomnie i żartobliwie wyjaśniła Ala.

Torba nie byla jednak pusta. Patryk szybko otworzył suwak i natychmiast zapaliły mu się w oczach wielkie świetliki... Uśmiech wprost "wylewał" się poza jego drobną buzię... A jedyne co był w stanie powiedzieć to: "WOW"...

 

I tu praktycznie nasza relacja mogłaby się zakończyć, bo dla Patryka ten cały nasz świat przestał istnieć. Liczył się tylko ten wirtualny, a ściślej rzecz biorąc FIFA 2006, w którą chłopiec natychmiast zaczął grać. Wszyscy goście też natychmiast stali się zagorzałymi kibicami. W przerwach pomiędzy rozgrywkami znalazło się ledwie troszkę czasu na zjedzenie torta, pstryknięcie pamiątkowych fotek czy wypicie lampki "szampana". Ale jesteśmy przekonani, że ta szampańska atmosfera trwała jeszcze długo po naszym wyjeździe z bardzo gościnnego Nieżychowa.

 

Podsumowanie: Laptop posłuży Patrykowi nie tylko do celów edukacyjnych (chłopiec od tego roku rozpoczyna nauczanie indywidualne), ale i także do rozrywki. Choroba bardzo ogranicza chłopca fizycznie, ale dzięki FIFIE 2006 Patryk - jako Beckham czy Zidane - będzie mógł bez przerwy hasać po boiskach całego świata. Na pewno przyniesie mu to satysfakcję z niejednej wygranej i pozwoli marzyć dalej. Dotychczas Jego szczytem marzeń był ten laptop. Marzeń, ktorym my byliśmy w stanie podołać, bo przecież nie mamy czarodziejskiej różdżki, która sprawiłaby, że drugie marzenie Patryka "być zdrowym" mogło się spełnić. Mieć taką różdżkę - to jest nasze marzenie.

 

Wielkie podziękowania dla:
- naszych sponsorów: rodziny Ali Dewera-Moczerniuk w USA, która zorganizowała zbiórkę funduszy, a także zakupiła sprzęt oraz torbę,
- Janowi Dewerze za przywóz sprzętu do Polski,
- państwu Kośmickim ze sklepu Taurus w Poznaniu (ul. Grunwaldzka 57) - za piękne i nieodpłatne jak zwykle opakowanie prezentu
- pani Dyrektor Ewie Pawlak za gościnność, piękną oprawę oraz przede wszystkim za entuzjastyczne podejście do naszej idei
- kolegom i koleżankom z Patryka klasy za uświetnienie imprezy urodzinowej Patryka swoją obecnością
- na koniec dziękujemy Tobie Patryku, za to, że mogliśmy spełnić Twoje największe marzenie.

* Tytuł naszej relacji pochodzi z pięknej piosenki Anity Lipnickiej, którą usłyszeliśmy w drodze do Nieżychowa jadąc na spełnienie marzenia.