Moim marzeniem jest:

Laptop

Damian, 10 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-07-09

W sobotni poranek udaliśmy się do Damiana chorego na zespół Falconiego będącego odmianą białaczki szpikowej. Mama chłopca zdradziła nam, że tak Damian jak i jego rok starsza siostra Ewa bardzo lubią grać w gry co ułatwiło nam wybór lodołamacza. Kiedy znaleźliśmy się już pod domem w progu przywitali nas Damian z mamą, siostrą Ewą i bratem Maksem. Damian ma na buzi niebieską maseczkę,ostatni z pozostałych środków ostrożności po właśnie zakończonej studniowym okresie, kiedy to chłopiec nie mógł się z nikim spotykać by nie złapać jakiegoś z pozoru tylko niegroźnego wirusa.

 

Przesympatyczne dzieciaki zaprowadziły nas do domu. Tam wręczyliśmy lodołamacz-grę Monopol i wesoły kubek, które to wywołały szczery uśmiech na buziach dzieci ale nie przełamały tak od razu pierwszych lodów. Dzieci z wrodzonej skromności twardo milczały a my wytrwale łamaliśmy lody ;) Jednak Sylwia,doświadczony detektyw dziecięcych marzeń, zastosowała miły fortel tzn.zaprosiła wszystkich do wspólnej gry. Damian wcielając się w rolę bankiera, po pierwszym "kółku" na planszy, zapomniał o zawstydzeniu i zaczął opowiadać o szkole, swojej klasie, pobycie w szpitalu oraz rzeczach, które sprawiają mu największą frajdę. W międzyczasie pokazał nam film o operacji przeszczepu krwi pępowinowej, której to poddał się jako jedno z pierwszych dzieci w kraju. Mama opowiadając o przeżyciach związanych z pobytem syna w szpitalu zaznaczyła, że brak banku takiej krwi w Polsce znacznie wydłużył okres oczekiwania na operację oraz zwiększył koszt jej pozyskania.

 

Kiedy towarzystwo było już w pełni rozluźnione każdy opowiedział o swoim marzeniu jednak wszyscy ze zniecierpliwieniem wypatrywaliśmy tego najważniejszego czyt. marzenia Damiana. Kiedy na kartce pojawiały się kolejne "elementy" nawet siostra Ewa z ciekawością zerkała zastanawiając się co brat ma na myśli. Ukończywszy rysunek Damian głośno nazwał swoje marzenie "laptop" który dostał priorytet przed czterokołowym motorkiem i przejażdżką na koniach. Uzasadnienie było krótkie: "w domu albo w szpitalu chcę grać w gry oglądać filmy i wysyłać maile do kolegów".

 

Wracaliśmy z satysfakcją, że udało nam się rozpromienić Damiana i mimo ciężkiej choroby wyzwolić w nim siłę do marzenia. Już podczas drogi powrotnej snuliśmy plany jak szybko można, by przyczynić się do spełnienia marzenia. Na koniec wizyty w Nabyszycach przysługę oddał nam pan Dariusz Gajda, który pomimo tego, że jechał w przeciwnym kierunku, zawiózł nas na dworzec PKP do Ostrowa. Dziękujemy!

spełnienie marzenia

2005-09-29

Zanim nadszedł ten magiczny dzień 29 września, czyli 10-te urodziny Damiana - odwiedzaliśmy jeszcze wielokrotnie naszego marzyciela w szpitalu. Chłopiec za każdym razem cieszył się z naszej obecności i wzdychał po ciuchu czy wolontariuszom uda się spełnić jego marzenie.

 

Marzenie okazało się możliwym do spełnienia dzięki wielkiemu sercu pana Jacka Karabana i pani Agnieszki Awdziejczyk z firmy Bestcom, którzy to na kilka dni przed urodzinami Damiana ufundowali przedmiot marzenia - wypasionego laptopa.

 

Zatem wyruszyliśmy do marzyciela! Pewnie za sprawą dość późnej pory nasza wizyta sprawiła chłopcu niebywałą niespodziankę. Damian z uśmiechem przyjął od nas życzenia urodzinowe i pierwszy pakunek. Była to torba do przenośnego komputera. Widać było, że nasz marzyciel bardzo się cieszył, ale buzia wyglądała jakby miał małą łezkę w oku.

 

Wolontariusze podejrzewając powód niezwłocznie wyciągnęli chowane ze plecami zapakowane pudło. Damian rozpromieniał zrozumiał, że po kilku miesiącach wytrwałych oczekiwań spełnia się jego najskrytsze marzenie. Od dzisiaj będzie mógł grać, uczyć się i korespondować z przyjaciółmi i to bez względu na to czy jest w domu czy leży w szpitalu...po prostu ma swojego laptopa !

 

Z każdą minutą chłopiec nabierał rumieńców. Krok po kroku rozpakowywał komputer i akcesoria. Z początkiem bał się nawet dotknąć laptopa. Jednak, gdy wspólnie przestudiowaliśmy instrukcję obsługi "maszyna" przestawała wydawać się tajemnicza. Małomówny z natury chłopiec w dniu spełnienia marzenia stał się prawdziwym gadułą :) Stale zadawał pytania dotyczące obsługi i okazało się, że wszystkie wskazówki spamiętywał w mig, bo już po 20 minutach samodzielnie umiał "odpalić" pierwszy film i pierwszą grę.

 

Na koniec nasz marzyciel samodzielne pozamykał wszystkie programy i sprawdził użyteczność specjalnej torby. Jak wspominała mama chłopiec bardzo dba o wszystkie swoje rzeczy zatem torba okazała się praktycznym dopełnieniem. Całość marzenia uświetnili rodzice i siostra Damiana. Przygotowali wspaniały tort ze sztucznymi ogniami. Wszyscy czuli, że udało się uszczęśliwić wspaniałego i dzielnego chłopca. Damian obiecał nam na koniec, że zawsze będzie użyczał komputera do nauki rok starszej siostrze.