Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-06-21
Trzy wolontariuszki w jednym aucie zmierzające do Bydgoszczy - to brzmi groźnie! Na szczęście tak źle nie było. Stres po kilkugodzinnej jeździe samochodem minął, gdy tylko poznałyśmy nowego Marzyciela o imieniu Piotr.
15-latek z pięknym uśmiechem przywitał nas tak serdecznie, że od razu zapomniałyśmy o męczącej podróży. Za taki gest musiałyśmy się jakoś odwdzięczyć. Piotr nieśmiało zaczął otwierać prezent, który od nas otrzymał. Powoli widać było jak kolejny raz jego twarz promienieje. Z zielonego papieru "wyłoniła się" gra samochodowa. Okazało się, że to idealny prezent. Marzyciel wiedział o tej grze wszystko, brakowało mu tylko ją mieć. Teraz będzie miał okazję przenieść swoją wiedzę z czasopism komputerowych do wirtualnej rzeczywistości.
Chłopiec jest niesamowicie kontaktowy i już w pierwszych minutach spotkania mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów. Na ścianie jego pokoju wisiał niewielki plakat Chelsea Londyn. Zaczęły się debaty nad marnością polskiej ligi w stosunku do zagranicznej. Potem zacięta rozmowa o Reprezentacji Polski w Siatkówce. Piotr to wspaniały kompan do dialogu. Zna się na wielu rzeczach począwszy od gier komputerowych, a skończywszy na sporcie. Ma wielkie plany związane z przyszłością. Pragnie zostać architektem. Wierzy, że nawet jeśli będzie musiał leżeć w łóżku tak jak w tej chwili to za parę lat technika posunie się do takiego stopnia, że wykresy architektoniczne będzie mógł robić na komputerze. Właśnie ta niewielka „skrzynia” z monitorem są jego oknem na świat.
A marzenie? Gdy tylko wziął do ręki kredki od razu wiedziałyśmy, że rysunek będzie związany z jego pasją. Tak tez było. Piotr namalował na całą stronę ogromny monitor. Okazało się, że to jest jego najskrytsze pragnienie. Nasz Marzyciel nie może siedzieć na krześle, gdyż jest unieruchomiony w biodrach. Z komputera korzysta leżąc, a monitor LCD 17-calowy, jaki sobie zażyczył, byłby dla niego sporym ułatwieniem. Mógłby go mieć bliżej siebie lub postawić w inne miejsce. Obecny monitor nie daje mu takiej szansy.
W pełni poinformowane o nowinkach w świecie komputerowym ruszyłyśmy z powrotem do Poznania, z nadzieją, że szybko powrócimy do wspaniałego Marzyciela.
spełnienie marzenia
2005-06-30
Paulo Coelho powiedział: "Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie." Gdy tylko poznałyśmy Piotrka, naszego wspaniałego Marzyciela od razu postanowiłyśmy postawić cały świat, aby jak najszybciej spełnić jego marzenie, czyli ofiarować mu monitor LCD. Tak też się stało dzięki wspaniałemu Człowiekowi (Anonimowy darczyńca), który zaadoptował to marzenie.
Niespełna po tygodniu od naszej pierwszej wizyty odwiedziłyśmy piękny dom za Bydgoszczą, w którym mieszka nasz "Informatyk". Chłopiec w ogóle nie spodziewał się naszej wizyty. Zrobiłyśmy Mu podwójną przyjemność, gdyż dzień wcześniej obchodził swoje imieniny. Jak zwykle uśmiechnięty Piotruś przywitał nas gorąco. Z wielką radością podarowałyśmy mu ogromny karton. Marzyciel otwierał go z lekkim niedowierzaniem. W tej chwili nie myślał o tym, że obok niego leżały dwie jego towarzyszki-kule rehabilitacyjne, bez których nie może chodzić. Właśnie w tym momencie zapomniał o bólu, jaki przeżywał w ostatnim czasie choroby. Poczuł, że spełniło się jego marzenie. Nagle bardzo rozmowny i towarzyski 15-latek zaniemówił. Promienny uśmiech nie znikał z jego szczupłej, bladej twarzyczki. To właśnie są chwile, dla których warto żyć. Chwile, w których człowiek zaczyna wierzyć, że może być dobrze, że może być szczęśliwy.
Postanowiliśmy jak najszybciej sprawdzić funkcjonalność nowego sprzętu. Po kilkunastu minutach, nowy, obrotowy monitor stał na biurku. Piotr nie mógł uwierzyć, że na ekranie nie odbija się słońce, które wcześniej uniemożliwiało mu oglądanie pulpitu. 19-calowy monitor okazał się rewelacyjny. Piotrek już wyobrażał sobie jak będzie mu się dobrze grało w grę samochodową, którą dostał poprzednim razem jako lodołamacz.
Po miło spędzonym popołudniu, wypitej herbatce i sympatycznej pogawędce z Piotrkiem i jego rodzicami ruszyliśmy w drogę powrotną do Poznania. Jadąc tyle kilometrów wyobrażałyśmy sobie rozpromienioną buzię Marzyciela, który zacięcie przechodzi kolejne etapy gry na nowym monitorze. Warto było potrząsnąć światem i spełnić kolejne dziecięce pragnienie...