Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-03-11
Mamy kolejną marzycielkę! Super dziewczyna! Lat 15. Oczy wielkie, piękne, rozmarzone. Czasem smutne, czasem zamyślone. Nam udało się zobaczyć również uśmiechnięte! Wtedy były najpiękniejsze!!!
Patrycja choruje od 2003r na białaczkę. Kiedyś biegała ,wygrywała szkolne zawody, lubiła grać na organach. Dziś lubi słuchać muzyki, czyta książki. Uczy się w gimnazjum w Żerkowie. Od przyszłego roku chce podjąć naukę w liceum. Marzy o laptopie, który pomógłby jej w realizacji tych planów. W przyszłości chciałaby być psychologiem. To efekt pracy z panią Anią - psychologiem klinicznym, która bardzo jej w życiu pomogła.
Patrycja ma więcej marzeń. Chciałaby poleciće samolotem nad domami, zobaczyć Ziemię z góry. Chciałaby zaśpiewać kiedyś z Kasią Kowalską. Lubi Adama Małysza i chciałaby się z nim spotkać i dostać jego kask. Chętnie malowała swoje marzenia. Zdawało się, że ta praca tak ją pochłonęła, że nie przeszkadzała jej kapiąca kroplówka, szpitalne otoczenie. Oczy jej rozbłysły, a na twarzy pojawił się uroczy uśmiech. Nie miała jednak problemu z ponumerowaniem swoich marzeń. Zdecydowanie wygrał laptop. Nie pomogły próby perswazji, zachęty do ponownego przemyślenia decyzji. Grzecznie, cicho, ale wytrwale i stanowczo obstawała przy swoim: "MOIM NAJWIĘKSZYM MARZENIEM JEST LAPTOP".
Była już zmęczona i delikatnie zerkała na swój prezent lodołamacz. Nowy odtwarzacz Cd aż prosił żeby się nim wreszcie zajęła. Zrozumieliśmy to i z żalem pożegnaliśmy się. Mamy jednak nadzieję, że niebawem uda nam się zobaczyć te uśmiechnęite, wielkie oczy. A może następnym razem radość Patrycji będzie jeszcze większa?!nas swoim szczerbatym i szczerym jak
spełnienie marzenia
2005-06-01
1 czerwca nie udało się planowane spełnienie marzenia Patrycji, ponieważ z powodu pogorszenia stanu zdrowia, Dzień Dziecka musiała spędzić w szpitalu. Po otrzymaniu tej smutnej wiadomości, podjęliśmy z Włodkiem natychmiastową decyzję. To, że Patrycja nie może mieć spełnionego marzenia na wielkiej fundacyjnej imprezie, połączonej z meczem charytatywnym, nie może mieć wpływu na zmianę naszych wcześniejszych decyzji. Musimy przed meczem pojechać do szpitala.
Kiedy weszliśmy na oddział, już wszyscy na nas czekali. Atmosfera była wyjątkowa, bo to przecież był Dzień Dziecka! Wszyscy mali i więksi pacjenci leżeli uśmiechnięci, w rękach trzymali nowe maskotki, czapeczki, książeczki. Tylko nasza Marzycielka leżała smutna, mimo, że na jej stoliczku również leżały drobne upominki. Na nasz widok otworzyła szeroko oczy i z ogromnym zdziwieniem przyglądała się wielkim paczkom, które trzymaliśmy w rękach. Zapytana o swoje marzenie, bez namysłu odpowiedziała, że laptop. Nie przeciągając jej niepokoju, pomogliśmy w otwarciu paczek. Patrycja leżała i w miarę jak pojawiały się kartony, z których jednoznacznie wynikała ich zawartość, z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Mam nadzieję, że były to łzy szczęścia.
W oknach przylegających do izolatki Patrycji pojawiły się roześmiane główki małych pacjentów z sąsiednich sal. Wszyscy byli ciekawi, co się dzieje u Patrycji. W ich oczach nie było widać zazdrości, tylko radość, że w ten wyjątkowy dzień, znowu wydarzyło się coś, co zmieniło monotonię ich życia.
Włodek sprawnie podłączał nowego laptopa, tłumacząc oszołomionej Patrycji jak ma go obsługiwać. Okazało się bowiem, że nasza marzycielka nie miała nigdy swojego komputera, tylko czasami w szkole próbowała swoich informatycznych zdolności. Patrzyła na swój nowy przedmiot z niedowierzaniem, strachem a jednocześnie widać było w jej oczach błysk radości. Nic nie było w stanie odwrócić jej uwagi od Włodka, który dzielnie zdradzał kolejne laptopowe tajemnice. Nawet wchodzące pielęgniarki, pani z obiadem, błysk lampy od aparatu fotograficznego nie wywołały żadnej reakcji. Liczył się tylko jej laptop, jej SPEŁNIONE MARZENIE. Szkoda, że nie mogli być przy tym mama, tata i rodzeństwo Patrycji. Swoją radość mogła przekazać tylko telefonicznie, ale to była cena za możliwość spełnienia marzenia właśnie tego dnia. Myślę, że warto było, bo gdy się żegnaliśmy, to mimo ogromnego zmęczenia, oczy Patrycji - Marzycielki świeciły zupełnie innym blaskiem. Chcę wierzyć, że przepełnione były nadzieją, że skoro marzenia się spełniają, to warto dalej walczyć, bo przecież życie jest zbyt piękne, żeby się poddawać!!!