Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2018-12-28
W piątkowe popołudnie odwiedziłyśmy Dominikę. Panowała w jej domu ciepła i rodzinna atmosfera. Naszą uwagę przykuły rodzinne karykatury wiszące w salonie na ścianie. Jak się okazało, są one wspaniałą pamiątką z wakacji. Aby nawiązać kontakt z Dominiką wręczyłyśmy jej prezent. Dziewczynka była trochę zawstydzona, dlatego najpierw porozmawiałyśmy z Nią i Jej mamą o fundacji i przekazałyśmy im wszystkie niezbędne informacje. Gdy spytałyśmy o marzenie Dominiki, zapadła niebezpieczna cisza... na szczęście nie trwała ona długo. Dziewczynka powiedziała:
- Od dawna marzę o wyjeżdzie do Londynu!
- A co chciałabyś zobaczyć tam najbardziej? - spytałyśmy z zaciekawieniem.
- Moim Marzeniem jest zwiedzenie Warner Bros Studio, miejsca gdzie nagrywany był Harry Potter, którego uwielbiam!
Chwilę później barwnie opowiadała nam o klasowych wycieczkach, w których brała udział dzięki orwartości nauczycieli i uczniów z klasy. Byłyśmy pod ogromnym wrażeniem!
Dominiko, już nie możemy się doczekać wspólnego wyjazdu do Londynu! Spełnienie Twojego marzenia będzie dla nas wielką radością.
spełnienie marzenia
2019-07-08
Wizyta w londyńskim studio Warner Bros chyba zostanie Dominice w pamięci do końca życia. Już przy samym wejściu nie mogła oderwać wzroku od figur szachowych, a tuż za progiem wielki smok zapierał dech w piersiach. A to dopiero początek. W samym studio jako funce Harrego Pottera trudno było zachować kontakt ze światem zewnętrznym. Nasza Marzycielka odpłynęła w ten magiczny świat, który z każdym krokiem wciągał ją coraz bardziej. Zupełnie jak mapa huncwotów przyciągała bohaterów filmu. Zachwycało ją wszystko: kostiumy, charakteryzacje, scenografie. Wchodząc do zapomnianego lasu, który wabił tajemniczością nie przypuszczała, że czeka ją tam całkiem bliskie spotkanie z pająkiem Aragogiem. Pomimo świadomości, że to tylko fantastyczny świat, strach jednak wywołał potrzebę ucieczki. Będąc już w bezpiecznej odległości śmiała się sama ze swojej reakcji. Studio w magiczny sposób pochłonęło 7 godzin naszego czasu. Pewnie byłoby dłużej, ale sama Dominika była już bardzo zmęczona. A jeszcze przecież przed nią zwiedzanie Londynu w kolejnym dniu. Wypoczęte wyruszyłyśmy oglądać Pałac Buckingham dziarsko krocząc ścieżkami parku St. James. Wiewiórki, które niemal dawały się pogłaskać zostaną na długo w pamięci. Podążając w stronę Downing Street udało nam się zobaczyć rytuał zmiany warty. Odkrywałyśmy uroki podróżowania londyńskimi autobusami, metrem, a nawet taksówką. Przed wylotem wizyta na słynnej King’s Cross station i peron 9 ¾ . Uśmiech nie schodził Dominice z ust, szczególnie kiedy z różdżką w ręce próbowała znaleźć sposób aby opuścić świat mugoli i choć na chwilę przenieść się do czarodziei. Mimo prób pozostała jednak z nami. Chyba musi jeszcze poćwiczyć zaklęcia.