Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-02-20
Marcin jest trochę speszony wizytą obcych ludzi, my zdumieni. Widzimy dzielnego, pogodnego chłopca, który walczy z białaczką limfoblastyczną. Jest po przeszczepie szpiku, prawdopodobnie czeka go następny przeszczep.
Lody przełamuje książka kucharska i długa rozmowa o ulubionych potrawach. Zdradzam Marcinowi mój sekretny przepis na ruskie pierogi, który zaraz trafia do specjalnego zeszytu Marcina. Umawiamy się na wspólne pierożenie. Te smakowite rozmowy przynoszą dobre rezultaty. "Mam marzenie, ale wiem, że jest nierealne. Chciałbym mieć swoje gospodarstwo, zwierzęta, zagrodę..." Mówi też o laptopie i o byciu kucharzem. Obiecuje, że pomyśli i narysuje lub opisze swoje najważniejsze marzenie do 15 marca. Poczekamy, zobaczymy.
spełnienie marzenia
2005-03-19
Po raz kolejny Marcin płata nam figla. Kiedy zajeżdżamy do szpitala w Poznaniu, by spełnić jego marzenie, okazuje się, że wrócił do domu na dwa dni, żeby w rodzinnym gronie przygotować się psychicznie na czekające go od poniedziałku dalsze dwumiesięczne leczenie. Postanawiamy zrobić figla Marcinowi i jedziemy do niego do domu, zaszytego gdzieś "za górami za lasami" w okolicach Rawicza. Zabieramy oczywiście baloniki firmowe i drobne upominki dla rodzeństwa: dwóch braci i siostry.
W pokoju małego domku witają nas wszyscy członkowie Rodziny i Ciocia, która wspiera Marcina na różne sposoby, a przede wszystkim, czego i my doświadczamy, swoim radosnym usposobieniem, uśmiechem i poczuciem humoru. Wszyscy życzliwi z napięciem oczekują dalszego biegu wypadków. Marcin zdziwiony tą niespodziewaną wizytą. Baloniki rozdzielamy sprawiedliwie, każdy dorosły - jeden balonik, każde dziecko - dwa, Marcin - trzy.
Cieszymy się radością dzieci otwierających swoje paczuszki. Puzzle, farbki witrażowe, samochodzik do złożenia (z napędem!).... uśmiechy .... uśmiechy ... oglądanie na raz wszystkiego...
Do rąk Marcina trafia mała pięknie owinięta paczuszka. Niepewnie ją odbiera i wyjmuje ze środka ..... wspaniały kubek z napisem "Fundacja Mam Marzenie - Na pamiątkę spotkania". Rodzice zachwycają się kubkiem, w końcu kubek to ... KUBEK. Słyszymy z ust Marcina słowa: "Dziękuję, bardzo się cieszę"... Dość niepewna mina i zdziwione spojrzenie mówi wprost: Ale ja miałem inne marzenie... To nie był kubek..... Nie przeciągamy tych kilku sekund, bo spodziewamy się, że eksplozja radości właśnie teraz, będzie naprawdę wielka.
"Przypominamy sobie", że przecież mamy coś jeszcze dla Marcina. "Besztamy siebie" wzajemnie za to przeoczenie i natychmiast w Jego ręce trafia wymarzony LAPTOP. W oczach Marcina nic nie "eksploduje", nie krzyczy "hura!" i nie skacze z radości.
Przypominam sobie, co wiemy o Marcinie... No tak, jest chłopcem spokojnym, niezbyt impulsywnym, dość skrytym, bardzo wrażliwym. Widać jednak, w jego zapatrzeniu we wszystkie detale oprzyrządowania, w sposobie otwierania laptopa, w ostrożności i delikatności obchodzenia się z zupełnie nowym dla siebie sprzętem, widać, że jest w tym momencie szczęśliwy. Dla Marcina świat na tych kilka chwil, a jak okazało się później, na cały czas naszego pobytu, przestaje istnieć. Jest tylko On i Laptop. Przestaje go interesować cokolwiek.... poza naszymi informacjami o tajnikach obsługi Jego Nowego Laptopa. O, przepraszam. Udaje się odciągnąć uwagę Marcina jeszcze jednym drobiazgiem. Żeby postawić kropkę nad "i" dajemy mu płytkę CD z przepisami kulinarnymi Pascala. Na krótko wraca temat smakowitych dań. Umawiamy się na wspólne robienie pierogów i... znowu jest tylko Marcin i Laptop.
Marcin, zostawiamy Cię z tą chwilą szczęścia i życzymy, żebyś był szczęśliwy. Lekarzom pozostaje spełnić Twoje marzenia o zdrowiu..... O gospodarstwie, o żniwach u dziadka, o gotowaniu wspaniałych potraw, o...