Moim marzeniem jest:

Lalka Barbie z wózkiem

Joasia, 10 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2005-01-18

Jest wtorkowy wieczór. Zaglądamy do szpitalnej sali, gdzie od progu uśmiecha się do nas niebieskooka dziewczynka. Oto nasza nowa Marzycielka! Joasia ma 5 lat i cierpi na raka mózgu. Mimo swojej choroby jest bardzo pogodną dziewczynką, która lubi mieć dużo "cioć i wujków".

Do Joasi przyszliśmy z dużym, pluszowym misiem, któremu nowa mama nadała imię Uszatek. Wraz z przełamaniem pierwszych lodów, poprosiliśmy naszą Marzycielkę o narysowanie swojego marzenia. Joasia wyznała, że bardzo chciałaby mieć lalkę Barbie z karetą. Z małą pomocą cioci i wujka, czyli nas, powstały dwa obrazki. Pierwszy przedstawiał lalkę, natomiast drugi konia z karetą. Dziewczynka dziwiła się bardzo, że kareta nie ma kierownicy...

W trakcie rysowania mama Joasi zdradziła nam, że dziewczynka ma bardzo dobrą pamięć. Na potwierdzenie tego, Joasia wyrecytowała nam w tempie błyskawicy całego Słonia Trąbalskiego!!! Na pożegnanie dziewczynka obiecała opiekować się swoim nowym misiem, przygotowywać mu śniadanka i obiadki. No i czekać cierpliwie aż może "Kosmitom" uda się sprowadzić na Ziemię lalkę Barbie z karetą...

spełnienie marzenia

2005-01-31

Ostatni dzień stycznia, choć zimny i wietrzny, nie przeszkodził Kosmitom w realizacji marzenia 5 - letniej, przecudownej Joasi. Misję do wypełnienia otrzymała brygada wolontariuszek - Monika & Monika. Jak się okazało, ich zadanie nie było wcale takie łatwe, jak to się mogło wydawać. Joasia marzyła o Barbie z karetą, ale jak odróżnić karetę od karocy, Barbie Annę Marię Luizę od innych pięknych księżniczek, a ponadto, wśród gąszczu akcesoriów Barbie, wybrać te, które wprawią w zachwyt Naszą Marzycielkę?

Po trzech godzinach kluczenia pomiędzy półkami brygada M&M może uznać się za specjalistów w tej dziedzinie. Poza Barbie z karetą, za cuda warte uwagi uznano poduszeczkę dla Joasi i jej lalki, przepięknie pachnący błyszczyk do ust, teczkę do noszenia, bidon oraz magicznego konika, który w swoim ciele krył płyn do kąpieli! Oczywiście wszystko w kolorze różowym!

Tak obładowana pakunkami brygada M&M maszerowała na spotkanie z Joasią i jej mamą. W progu Poradni Onkologicznej napotkałyśmy dr Kasię Stefańską, która zdradziła nam, że dziewczynka już nie może doczekać się spotkania z nami. Trzeba było więc szybko działać. We wskazanym pokoju wypakowałyśmy prezenty, nadmuchałyśmy fundacyjne balony i zaprosiłyśmy Naszą Marzycielkę wraz z mamą do środka. Brak "dziwnego wujka Roberta", który był obecny na pierwszym spotkaniu z dziewczynką, został wytłumaczony tym, że Kosmici potrzebowali go do innych zadań, w zamian wysyłając Monikę.

Joasia spojrzała na nową wolontariuszkę wzrokiem pt.: "Może być" i nieśmiało zerknęła w miejsce, gdzie stała wielka paczka. - "Jak myślisz Asiu, co jest w tej paczce?" - zapytałyśmy. - "Nie wiem" - odpowiedziała ostrożnie dziewczynka.
-"A o czym marzysz?" - pytałyśmy dalej. Chwila ciszy. -"O karecie i Barbie" - odpowiedziała Joasia -"I jak myślisz, Kosmici wysłuchali Twojej prośby, czy nie?" -"Myślę, że tak" - powiedziała Marzycielka i uśmiechnęła się.

Asia nie myliła się. Po odpakowaniu dużej paczki, jej oczom ukazała się sporej wielkości kareta z koniem. Dziewczynka zaniemówiła z wrażenia. Po chwili wykrztusiła: "O takiej właśnie marzyłam. Taką widziałam w telewizji!".

 

Trzęsącymi się rękoma rozwiązałyśmy kilkanaście drucików po to, by kareta znalazła się jak najszybciej w rękach szczęśliwej Joasi. Miałyśmy przy sobie baterie, żeby zademonstrować możliwości pojazdu dla Barbie, ale nie przewidziałyśmy jednego. Potrzebny był śrubokręt! Na szczęście okazało się, że studentki medycyny noszą przy sobie pilniczki... Tym oto sposobem kareta świeciła i grała ku radości Joasi. Teraz pozostało tylko odpakowanie pozostałych paczek, a każda kolejna wywoływała uśmiech na twarzy dziewczynki. Joasia wskazywała na prezenty i mówiła: "Najpierw tym się będę bawiła, później tym, później tym, później tamtym..." Zgadnijcie co, poza karetą, podobało się Joasi najbardziej? Teczka, w której będzie nosiła swoje książeczki!

W pewnym momencie Joasia zapytała się mamy: - "Mamo, kiedy pojedziemy do domku?" - "Niedługo, jeszcze pójdziemy na chwilkę do pani doktor" - "Będzie bolało?" - "Nie, pani doktor tylko wyjmie Ci druciki, te, które Cię tak swędzą. Poza tym, pójdziesz ze swoją Barbie". Joasia uśmiechnęła się. Podziękowała za wszystko, a na pożegnanie wyrecytowała Słonia Trąbalskiego specjalnie dla wolontariuszki Moniki, która w zamian odwdzięczyła się wierszem "Lokomotywa". Jeszcze tylko uściski, masa uścisków.

Po wyjściu z budynku stoję z Moniką przed szpitalem. Za jakiś czas widzimy Joasię niesioną przez dziadka do samochodu. A więc wszystko jest w porządku, nie zatrzymali jej na dłużej. Wołamy. Joasia macha nam z oddali, w rączce trzymając swoją Barbie. Jedzie do domku.