Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2018-10-17
Do Gabrysi udaliśmy się w znajome okolice, bowiem Sieradz leży raptem 15km od mojego rodzinnego miasta. Tam też zawitaliśmy w środę późnym popołudniem, gdzie przywitała nas marzycielka razem z mamą oraz dwójką starszego rodzeństwa. Mimo wcześniejszych ustaleń rodzina była lekko zaskoczona naszym przybyciem, więc można powiedzieć, że przystąpiliśmy do dzieła z zaskoczenia. Lodołamacz w postaci zimowych skarpetek i torby, w różowych kolorach bardzo przypadł dziewczynce do gustu, więc pierwsze lody zostały przełamane. Gabrysia nie do końca znała możliwości fundacji i po krótkim wprowadzeniu dało się wyczuć zarówno ekscytację jak i lekki mętlik od różnorodności spełnionych już marzeń. Prawdę mówiąc jest to niezwykłe uczucie, pozwalając dziecku puścić wodzę fantazji na tak szerokim polu, po jakim porusza się fundacja. I tak uwolniona wyobraźnia naszej podopiecznej zawędrowała do krainy Disneya w Paryżu, gdzie wraz z mamą zamierza spełnić swoje piękne marzenie.
Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu tego Marzenia skontaktuj się z: Jacek Rudowski e-mail: lodz@mammarzenie.org tel.: 605352354
spełnienie marzenia
2019-08-10
Nasza przygoda rozpoczęła się już w nocy, ponieważ każdy z nas musiał bardzo wcześnie wstać. Dla części z nas był to pierwszy lot samolotem, dlatego w powietrzu czuć było atmosferę podekscytowania.
Podróż zleciała nam bardzo szybko, po kilku godzinach dotarliśmy pod bramy cudownego, bajkowego hotelu NewPort oddalonego o zaledwie kilka kroków od Disnaylandu. Prędko zameldowaliśmy się w hotelu, żeby jak najszybciej móc zacząć korzystać z atrakcji. Już po przekroczeniu bram parku czuć było, że jest się w magicznym miejscu. Nie tylko dla dzieci było to coś niesamowitego, nawet rodzicom zaparło dech w piersi. Aleee… nie było czasu do stracenia! Trzeba przejechać się każdą z kolejek! W międzyczasie Gabrysia spotkała też swoją ulubioną postać… Arielkę! Przez te trzy dni zdążyliśmy poznać każdy zakamarek tego pięknego miejsca. Dzieci korzystały ze wszystkich kolejek (niektórych z nich bały się nawet wolontariuszki!). Dni zleciały szybko, bo wiadomo – na dobrej zabawie czas upływa baaardzo szybko. Nim się obejrzeliśmy, nadszedł czas wyjazdu… Jednak rodzice już teraz zastanawiali się, kiedy będą mogli zabrać swoje pociechy w to miejsce po raz kolejny. Wierzymy w takim razie, że nie była to ostatnia wizyta i że następne będą równie udane co pierwsza :)
Big thanks to Disney, who made this dream come true!