Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-01-03
Nie mogłyśmy się już doczekać spotkania z Moniką. Od lekarki prowadzącej wiedziałyśmy, że mała marzy by zostać księżniczką. Która z nas nie marzyła o tym w dzieciństwie?
Miałyśmy szczęście: na spotkanie pojechał z nami sam szef - czyli Piotr (założyciel FMM w Polsce), bo tak się pięknie złożyło, ze przyjechał do Poznania na szkolenie nowych wolontariuszy. Gdy zajrzeliśmy na salę, w której czekała nasza marzycielka , najpierw zobaczyliśmy oczy. Niezwykłe, ogromne, pełne blasku. Była w nich nieśmiałość, ale i ciekawość.
Ewa powiedziała, że jesteśmy tu teraz, bo wiemy, że Monisia jest grzeczną dziewczynka, która dzielnie znosi ciężką chorobę i że chcielibyśmy spełnić jej marzenie, ale najpierw wręczymy mały podarunek. Na widok prezentu oczy Moniki rozbłysły. To była Barbie w pięknej fioletowej sukni balowej. Co więcej - była też druga suknia (biała ślubna) wraz z biżuterią i insygnia książęce dla małych cudownych dziewczynek. Ewa założyła Monice koronę, klipsy i pierścień. Mimo, ze dziewczynka nie ma włosów wyglądała olśniewająco. W życiu nie widziałam prawdziwszej księżniczki!
Monika pokazała nam swoje rysunki obrazujące jej marzenie. Rzeczywiście - bycie księżniczką to jej główne marzenie. Już przed spotkaniem miałyśmy z Ewą głowy pełne pomysłów na spełnienie marzenia. Zbyt pełne nawet, bo okazało się, że Monika nie może wyjechać na weekend do pałacu. Ale zostaje suknia. Wymarzona. Taka, jaką nosi w bajce księżniczka łabędzi. Monika potrafi opisać każdy najdrobniejszy detal sukni!
W czasie gdy Piotr rozmawiał z Mamą, Monika opowiedziała nam o swoich kotach i psie oraz o zabawach z rodzeństwem. Na koniec zrobiliśmy małą sesję zdjęciową. Monika zasiadła na tronie, a my z pokorą oddawaliśmy pokłony i całowaliśmy pierścień na jej książęcej dłoni. Zaproponowaliśmy Piotra na męża, ale niestety... według Moniki nie nadaje się na księcia... Tak więc Piotr dalej z godnością pełnił funkcję służącego.
To było piękne, wzruszające spotkanie. Szkoda tylko, że z powodu konieczności noszenia masek na twarzy Monika nie mogła widzieć jak bardzo się do niej uśmiechamy...
spełnienie marzenia
2005-01-19
O godz. 17 wyruszamy wraz z Agnes do Monisi, aby spełnić jej marzenie. Obie byłyśmy bardzo przejęte.
- Czy ta sukienka na pewno się nie pogniecie?
- Czy balony nie spadły? Żeby nie pękły zanim dojedziemy!
- Sprawdź, czy korona nie jest czymś przygnieciona. Musimy ją dowieźć w idealnym stanie. Jest taka śliczna, strojna. A te perełki... niczym małe gwiazdeczki.
Wreszcie podjeżdżamy pod dom Moniki. Przypinamy identyfikatory i...
- Dzień dobry, czy zastałyśmy Monisię?
W dużym pokoju czeka już na nas mama, tata i dwie śliczne siostry naszej marzycielki: 15-letnia Ewelina i 7-letnia Adrianna. Między nimi stoi ślicznooka, cichutka dziewczynka.
- Cześć Monisiu! Poznajesz nas?
W odpowiedzi słyszymy nieśmiałe "Tak".
Chcąc przełamać lody wyciągam z torby "kuferek księżniczki" - cisza. Ręcznik kąpielowy z księżniczką - NIC!, zapakowaną pościel księżniczki - nadal żadnej reakcji. Pytam więc:
- Jak sądzisz, co to jest?
Nagle słyszymy cichutkie: "...Sukienka".
Wyciągnęłyśmy więc pośpiesznie piękną, białą, długą sukienkę. Przybraną perełkami i ozdobnymi pętelkami z białych nici. Śliczne, wielkie oczka nabrały blasku.
Kiedy Monisia z pomocą mamy ubrała swoją szatkę, na główkę włożyłyśmy koronę, powłóczysty szal zawiesiłyśmy na ramiona, nagle ujrzałyśmy zamiast małej, przestraszonej dziewczynki pełną gracji księżniczkę. Poruszała się tak dystyngowanie, jakby w jej żyłach płynęła "błękitna krew". Wyglądała prześlicznie. Jestem pewna, że pani Anna Pawłowska - projektantka, wykonawczyni i fundatorka tej wspaniałej sukni, byłaby szczęśliwa i dumna ze swojego dzieła.
My możemy tylko chyląc czoło, serdecznie jej podziękować i trwać w przekonaniu, że nasza Księżniczka Monika poczuła się choć przez moment jak w bajce, a część z tej bajki uda jej się przenieść do życia codziennego. Dla nas już zawsze będzie Pięknooką Księżniczką Moniką.