Moim marzeniem jest:

Wyjazd na mecz FC Barcelony

Iwo, 16 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2018-10-22

Na spotkanie z Iwo byliśmy umówieni na czwartek wieczór. Wieczór może być pojęciem względnym, dokładna godzina przy małym nieporozumieniu jak się okazuje też. Spotkaliśmy się na przystanku pod blokiem Iwo, próbując opanować małe spóźnienie, popędziliśmy w stronę mieszkania, które – jak się później okazało – dobrym mieszkaniem nie było, co poznaliśmy po tym, że kobieta, która otworzyła nam drzwi, słysząc, że jesteśmy z Fundacji, w pierwszej kolejności zapytała o odpowiednie dokumenty. Moment zdziwienia, cisza, spojrzenie na siebie i rozwianie wątpliwości co do tego, że jesteśmy pod złym adresem. W te pędy pognaliśmy szukać odpowiednich drzwi. Udało się. Z lekką zadyszką dotarliśmy pod właściwy adres, a drzwi otworzyła nam Pani Ewa z uśmiechem na ustach i kryjący się za nią Iwo. Anegdota pozwoliła rozluźnić początkowe napięcie, jeśli takowe miało się w ogóle pojawić. Zaopatrzeni w gorącą herbatę przeszliśmy do pokoju Iwo. Po wejściu do jego królestwa, nie sposób mieć jakiekolwiek wątpliwości co do jego pasji. Na ścianie wisi plakat drużyny piłkarskiej, obok koszulki, na specjalnym miejscu czapki z logo drużyny, w kącie piłkarzyki. Iwo, z początku zawstydzony, zapytany o piłkę nożną ożywia się, zaczyna opowiadać o meczach, zawodnikach, ukochanej drużynie, którą jest FC Barcelona, a my widząc ten charakterystyczny blask w oku, wiemy już, że poznaliśmy marzenie tego chłopca. Pojawił się jednak element zaskoczenia, jako że Iwo nie tylko marzy o tym, żeby na własne oczy zobaczyć mecz FC Barcelony, zawodników, stadion, czy samą Barcelonę. Najbardziej chciałby być świadkiem meczu FC Barcelona vs Real Valladolid. Dla osób mających podstawowe pojęcie o piłce jak ja, jest to drużyna, która nie zajmuje wcale najlepszych miejsc w rankingach, nie jest tak bardzo rozsławiona, jednak Iwo najbardziej w świecie marzy, aby grę tych właśnie dwóch drużyn zobaczyć. Ze spotkania wyszliśmy spełnieni, z uśmiechem na ustach i poczuciem, że poznane właśnie marzenie jest tym najskrytszym i najprawdziwszym.

spełnienie marzenia

2019-11-27

Ostatnio na kilka dni przenieśliśmy się wraz z naszym Marzycielem w świat piłki i wielkich gwiazd futbolu. Iwo wymarzył sobie obejrzenie meczu FC Barcelony i co pozostało nam poza spełnieniem tego pięknego marzenia? Pod koniec listopada, w trzyosobowym składzie, polecieliśmy do stolicy Katalonii, gdzie od samego początku przywitała nas radosna atmosfera zbliżającego się meczu. Nie sposób nie zauważyć, że na te kilka dni zamiast w słońcu miasto było skąpane w czarno-żółtych barwach przeciwnika. Mieliśmy bowiem uczestniczyć w hicie 5 kolejki Ligi Mistrzów - starciu pomiędzy FC Barceloną i Borussią Dortmund! Choć Iwo lubi obie te drużyny, nie było nawet wątpliwości komu będzie kibicować. Przecież Barca to coś więcej niż klub i będąc na jej stadionie nie można ściskać kciuków za rywala. Nie pozostało nam nic innego jak zmienić naszą fundacyjna zieleń na głębokie bordo i grant. 

Od samego rana obstawialiśmy wyniki, a nasz Marzyciel był pewny, że zobaczy hat tricka swojego ulubieńca - Leo Messiego, co przesądzi o zwycięstwie Barcelony. Borussi dawaliśmy szansę na strzelenie najwyżej dwóch goli. Tu warto wspomnieć, że gdy nasi Marzyciele są na meczu zawsze wygrywają ich drużyny. Mogliśmy więc być spokojni o wynik.

 

Zanim wybraliśmy się do świątyni futbolu obejrzeliśmy kawałek miasta. Przeszliśmy się między innymi słynną La Rambla, zajrzeliśmy na Plac Kataloński i do Sagrada Familia. Iwo szczególnie podobały się stada gołębi na Placu i mnogość barw w Katedrze. Jednak, co najlepsze miało dopiero nadejść. Wróciliśmy do hotelu, żeby chwilę odpocząć i ruszyliśmy na stadion. Iwo dumnie unosił głowę pokazując wszystkim czapkę Barcelony, a gdy zajęliśmy miejsca rozpiął kurtkę i pochwalił się nową bluzą. Wyglądał jak prawdziwy kibic, który na Camp Nou pojawia się średnio kilka razy w miesiącu. 

Mecz był bardzo emocjonujący, już w pierwszej połowie padły dwie bramki dla Barcelony. Każda wprawiała naszego Marzyciela w większą euforię. Przy golach zmieniał się z nieśmiałego chłopca w rozemocjonowanego kibica, który cieszył się nawet bardziej niż strzelający piłkarze. Byliśmy świadkami jeszcze dwóch goli - po jednym dla każdej drużyny, co wydawało się jeszcze bardziej cieszyć chłopca. 

 

Kolejnego dnia wróciliśmy na stadion, żeby zwiedzić Muzeum FC Barcelony i wjechać na koronę stadionu. Obejrzenie wszystkich trofeów klubu było niesamowitym przeżyciem, a możliwość podziwiania z bliska Złotych Butów i Złotych Piłek Messiego czymś nie do opisania. Z zainteresowaniem studiowaliśmy każdy szczegół rozmyślając nad geniuszem Argentyńczyka. Gdy udało nam się oderwać od gablot ruszyliśmy na trybuny, żeby tym razem przyjrzeć się Camp Nou przy świetle dziennym. Zachwyca za każdym razem, a widok z samej góry wprost zapiera dech w piersiach. Iwo oglądał wszystko jak zaczarowany. 

 

Później czekała nas już tylko droga na lotnisko i podróż do domu. Nigdy nie zapomnimy tych czterech goli i wielkiego uśmiechu chłopca.