Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2018-09-28
W ostatnich dniach poznaliśmy naszego kolejnego Marzyciela - Jakuba, który tak zapamiętał nasze pierwsze spotkanie:
"28.09.2018 r. o godzinie 18:00 do mojego domu przyszły trzy osoby z Fundacji Mam Marzenie. Byłem zaskoczony tym spotkaniem, ponieważ nie spodziewałem się tego dnia żadnych wizyt. Wolontariusze weszli do salonu i tam zaczęliśmy rozmowę. Rozmawialiśmy o moich marzeniach, po trochę dłuższym zastanowieniu powiedziałem, że moim największym marzeniem jest pojechanie na Ibizę. Moja mama, która była przy rozmowie, wraz z przedstawicielami uznali mój pomysł za dobry. Ucieszyło mnie to, bo już myślałem, że ten pomysł jest trochę szalony. Ale decyzja nie była prosta, bo w końcu w Europie jest pełno pięknych i ciekawych miejsc, no cóż w końcu musiałem coś wybrać. Na Ibizie chciałbym przede wszystkim odpocząć i oderwać się trochę od świata. Rozmowa była przeprowadzona w miłej atmosferze, chociaż na początku byłem bardzo zestresowany, ale dzięki tak miłym wolontariuszom mój stres szybko przeminął. Goście byli u mnie w domu około półtorej godziny i wyszli po 19:30, czyli byli dość długo. Po całej tej długiej rozmowie odczułem ogromną ulgę i w głębi duszy cieszyłem się, że ta rozmowa się już skończyła. Teraz już mogę trzymać kciuki, żeby moja doktor prowadząca zgodziła się na mój wyjazd i żeby w ogóle udało się go zorganizować."
Mamy nadzieję, że wśród Państwa znajdą się ludzie o wielkim sercu, którzy pomogą nam zorganizować wymarzoną podróż Kuby :)
spełnienie marzenia
2019-05-04
W chłodny, majowy poranek spotkałem naszego Marzyciela Jakuba oraz jego tatę na lotnisku we Wrocławiu. Kuba miał uśmiech od ucha do ucha, bo nie tylko była to jego pierwsza wyprawa samolotem, ale i kierunek był unikatowy. Po paru lotach wylądowaliśmy w raju nazywanym Ibizą, gdzie cudowny widok na zatokę można było podziwiać z hotelowego basenu. Marzeniem naszego oczytanego marzyciela było czytanie książek w tutejszych klubach.
Następnego dnia po przylocie wybraliśmy się do zoo, które zostało przekształcone w klub w plenerze. Tam jednak żadnych lektur nie zastaliśmy.
Kilka dni później postanowiliśmy wznowić poszukiwania czegoś do czytania, ale tym razem znaleźliśmy się na katamaranie z kursem na Formenterę, gdzie objeżdżając całą wyspę rowerami nie znaleźliśmy ani jednej księgarni. Kuba, który chce zostać bankierem gdy dorośnie, potrzebował wiedzy merytorycznej! Sytuacja była krytyczna. Ostatnią nadzieją były "openery": Café Mambo i Café del Mar, gdzie oprócz światowej klasy muzyki elektrycznej była szansa na znalezienie porzuconej książki, jak to się zdarza i w polskich kawiarniach. Zachód słońca rozprzestrzeniał się na horyzoncie, jachty bujały się na falach i z krzykiem radości (aby przekrzyczeć bassy miejscowego DJ-a) Kuba wreszcie znalazł to, po co tu przyjechał – szczęście, oraz lekturę na którą miał 15 minut zanim zaszło słońce.
Kubuś, nigdy nie przestawaj marzyć, w życiu nie ma rzeczy niemożliwych.
Chcielibyśmy z całego serca podziękować sponsorowi za danie czegoś, czego nie można kupić za pieniądze – pewności siebie dla młodego człowieka, dzięki której wszystko można osiągnąć.