Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2018-10-03
Wycieczka do domu rodzinnego Piotrka zajęła nam trochę czasu, przedarłyśmy się jednak przez warszawskie korki, a na miejsce dotarłyśmy tuż po zmroku. Mama Piotrka wyszła aż do ulicy, by ułatwić nam trafienie do celu. Po opuszczeniu samochodu Pani Małgosia przywitała nas ciepło i zaprowadziła do domu – tam, już w progu, przywitała nas młodsza siostra chłopca, trzyletnia Martynka. Za chwilę pojawił się również i sam gwiazdor wieczoru, czyli Piotrek we własnej osobie – zaciekawiony, wesoły, gotowy do ugoszczenia dwóch wolontariuszek. Na moje pytanie o samopoczucie chłopiec odpowiedział, że dziś to średnio. Mówiąc to, miał jednak szeroki uśmiech, co jest najlepszym odwzorowaniem jego niesamowitej pogody ducha. Ponieważ mama Piotrusia zdradziła mi wcześniej, że jej syn lubi układać klocki, jako prezent na przełamanie pierwszych lodów wybrałyśmy mały zestaw Lego. Marzyciel ucieszył się bardzo i obiecał, że pokarze nam, jak buduje krokodyla ze zdjęcia na pudełku. Oprócz budowania przeróżnych rzeczy z klocków Piotrek lubi także gry komputerowe, najchętniej w typie platformówek – jak sam to określił: „najbardziej to lubię po prostu coś zbierać”.
Rodzina nawiązywała już w przeszłości współpracę z Fundacją, kiedy to spełniane było marzenie Mariusza, starszego brata Piotrka, który również uczestniczył w spotkaniu z nami – ucieszony, że odwiedził go ktoś, komu bliżej do jego wieku niż przychodzącej zazwyczaj pielęgniarce. Mimo że Fundacja nie była w tym domu nikomu obca, dla jeszcze lepszego zrozumienia sprawy przedstawiłam chłopcu kategorie marzeń i zapytałam, czy zastanawiał się już/ jakie jest jego największe marzenie. Piotr pokręcił beztrosko głową i przyznał, że jeszcze musi się zastanowić. Pewnie, odparłam, nie ma pośpiechu, w końcu musi to wyjść prosto z serca. Zaproponowałam, aby w wolnych chwilach lub przed snem próbował zamykać oczy i myśleć o czymś, co wydaje mu się być najbardziej na świecie przyjemne. W ten sposób może pojawi się nagle to najskrytsze pragnienie.
Nasza wizyta dobiegła końca. Dopijając herbatę i kawę, częstując się ostatnim ciastkiem na drogę, pożegnałyśmy całą rodzinę i zaproponowałyśmy kolejną wizytę za półtora miesiąca – no chyba że Piotrek odkryje swoje marzenie już wcześniej. Wtedy koniecznie trzeba wykonać do nas telefon, a my czym prędzej pojawimy się, aby je poznać!
spotkanie
2019-01-21
Po kilku miesiącach, które minęły od naszej ostatniej wizyty w domu Piotrka, wróciłyśmy – tym razem już zimowym wieczorem – na kolejne spotkanie. Zastanawiałyśmy się, czy nasz Marzyciel znalazł już to, o czym marzy najbardziej. Gdyby tak jednak nie było, miałyśmy przygotowany fundacyjny zestaw wspierający – książkę marzeń.
W domu Marzyciela tak samo jak ostatnio pierwsza przywitała nas jego młodsza siostra Martyna wraz z mamą. Piotrek pojawił się chwilę później, ucieszony naszym widokiem. Jednak już od progu oznajmił, że jeszcze nie zna swojego marzenia. Wiedziałyśmy więc, że książka będzie z pewnością przydatna.
Piotrek i Martyna zaprowadzili nas do pokoju, w którym był Mariusz, ich starszy brat – tam zaczęliśmy rozmawiać o marzeniach. Otworzyłyśmy książkę i, wspomagając się nią, pokazywałyśmy chłopcu, jak wiele różnych marzeń do tej pory spełniła fundacja. Starałyśmy się tym samym pomóc mu wpaść na swój pomysł – uświadomić, że granice marzeń właściwie nie istnieją. Przekładając kolejne strony książki, natrafiliśmy też na zdjęcie z realizacji marzenia Mariusza. Ta fotografia sprzed lat zrobiona podczas lotu helikopterem uruchomiła masę pozytywnych wspomnień u rodziców. Po przejrzeniu książki daliśmy chwilę wytchnienia Piotrkowi, by mógł poukładać sobie w głowie te inspiracje. Usiadłyśmy z nim i jego rodzicami przy herbacie, a wokół nas biegała Martyna, udając lwa.
Piotrek raz po raz mówił, że już chyba zna swoje marzenie, na co reagowałyśmy za każdym razem wielkim entuzjazmem. Jednak każda z tych prób kończyła się stwierdzeniem: „Hmm, jednak muszę jeszcze trochę pomyśleć”.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że wybór marzenia nie jest łatwy i wymaga niekiedy sporo czasu oraz przemyśleń, czego nasz drogi Piotrek nadal potrzebuje. Wobec tego uzbrajamy się w cierpliwość i czekamy na kolejne spotkanie z nim.
spotkanie - poznanie marzenia
2019-05-11
Czyste niebo, promienne słońce i letni wiatr – tak wyglądał nasz dzień odwiedzin 9 letniego Piotrusia. Nim jeszcze przekroczyłyśmy próg domu, serdecznie przywitała nas cała rodzina. My jednak najbardziej nie mogłyśmy się doczekać kolejnej rozmowy z marzycielem.
Piotruś jest niezwykle pogodnym chłopcem, choć może lekko zawstydzonym, ale kto by nie był gdyby wokół grasował mały wulkan energii, jakim jest młodsza siostra Piotrka – Martynka. Co i rusz nakłaniała do wspólnej zabawy. My z chęcią przystałybyśmy na tą propozycję, gdyby nie cel naszej wyprawy. Za zadanie miałyśmy przecież poznać marzenie. Piotruś z radością opowiadał o swoich zainteresowaniach – głównie klockach i grach komputerowych, w których zdobywa to coraz bardziej imponujące wyróżnienia. Dlatego też zupełnie naturalnie przeszliśmy do tematu marzeń. Piotrek doskonale wiedział co jest jego największym marzeniem. „Najbardziej bym chciał zobaczyć Legoland” – i tą męską decyzją zwieńczył naszą wizytę. Marzenie bardzo zrozumiałe, zważywszy na jego fascynację klockami Lego – Legoland to przecież „must-see” każdego fana.
Uśmiech i błysk w oku Piotrka nie pozostawiały złudzeń – Legoland to będzie to. Wspiera go w tym też jego starszy brat – bo co ciekawe, Mariusz już miał spełnione marzenie w naszej fundacji. Był to lot helikopterem; wspomnienie, jakie rozwesela go aż po dziś. Zatem teraz czas na spełnienie marzenia Piotrka ;)
spełnienie marzenia
2019-10-12
Jest sobota, godzina 6:30. Miejsce zbiórki – Lotnisko Chopina. Wreszcie nadszedł ten długo wyczekiwany – przede wszystkim przez naszych Marzycieli – dzień. Podróż do LEGOLANDU. W końcu mogło się ziścić marzenie dwóch wspaniałych i dzielnych chłopców, a mianowicie 9-letniego Piotrka i 6-letniego Franka. Dla jednego z chłopców – Frania – wyjazd był niebywałą niespodzianką, ponieważ nasz Marzyciel nie wiedział nawet dokąd jedzie, a właściwie leci. Jak się okazało, zarówno dla Frania, jak również Piotrusia, lot samolotem okazał się pierwszą w życiu tego typu wycieczką. Emocje, które towarzyszyły temu wyjazdowi, były zatem jeszcze większe.
Chłopcy początkowo wyglądali na lekko niepewnych i zdezorientowanych. Na szczęście cały czas przy naszych Marzycielach byli mama Piotrka i rodzice Franka. Po wylądowaniu w Billund, udaliśmy się w miejsce naszego zakwaterowania, mijając po drodze znajome ze zdjęć i opowieści miejsce. Kiedy chłopcy zobaczyli dużego hipka z klocków LEGO, a im oczom ukazał się napis LEGOLAND, nie mieli już żadnych wątpliwości gdzie jesteśmy. Ich radości nie była końca! Od tego momentu uśmiech zagościł na ich twarzach na bardzo długi czas.
Zostawiliśmy swoje bagaże w domkach, gdzie byliśmy zakwaterowani, a następnie udaliśmy się do Lalandii – niebywale klimatycznego miejsca, gdzie niebo zawsze jest błękitne, a piękne arkady i panująca tam atmosfera, dodaje uroku całości. To właśnie tutaj posililiśmy się po emocjonującym locie. Nasi Marzyciele wraz z rodzicami, w ramach wieczornego odpoczynku, skorzystali także z głównej atrakcji Lalandii, czyli AQUAPARKU.
Drugiego dnia udaliśmy się do głównej atrakcji wyjazdu, czyli LEGOLANDU. W tym przypadku nie było innej możliwości. Chłopcy nie mogli się już doczekać, żeby zobaczyć to niesamowite miejsce i skorzystać z jego atrakcji. Na początku uwagę Piotrka i Franka przykuła strefa Miniland, czyli serce LEGOLANDU. Miniaturowy świat najsłynniejszych budynków, całych miast i niesamowitych budowli z milionów klocków, okazał się świetnym tłem i dobrym pretekstem do robienia zdjęć. Dzięki atrakcji Mini Boats, chłopcy mogli przepłynąć tuż obok najbardziej znanych budynków na świecie.
Niebywałą atrakcją był NINJAGO The Ride. To właśnie w tym miejscu mogliśmy skorzystać z interaktywnego przejazdu kolejką 3D, w której walczyliśmy z wrogami Ninja. Co prawda okazaliśmy się słabymi wojownikami, zbierając w porównaniu do innych zwiedzających tylko kilkaset punktów, ale Piotrkowi na tyle spodobała się atrakcja, że musieliśmy wrócić w to miejsce kolejnego dnia i dać popalić naszym wirtualnym przeciwnikom. Nasz Marzyciel Piotr nauczył nas jak mamy walczyć i na całe szczęście mogliśmy się odegrać i zebrać znacznie więcej punktów kolejnego dnia wycieczki po LEGOLANDZIE.
Niestety pogoda nie sprzyjała wędrówkom po obiekcie LEGOLANDU. Deszczowa aura zmusiła nas troszkę do schowania się w suche miejsce. Dobrym rozwiązaniem okazało się zwiedzanie akwarium Atlantis z rekinami. Mogliśmy dzięki temu schować się przed deszczem i przy okazji zobaczyć podwodny świat z troszkę innej perspektywy.
Na zakończenie tego dnia wyprawy, Piotrek i Franek myśleli już tylko i wyłącznie o jednym, mianowicie zakupie jakiejś nowej wersji klocków LEGO. Kiedy jednak udaliśmy się do sklepu, chłopcy nie wiedzieli co wybrać. Na pułkach sklepu było tyle różnych zestawów, że można było dostać zawrotu głowy. Na szczęście chłopcy zgrali się i wybrali te same zestawy klocków, Creator 3 w 1. Umówili się nawet który z nich jaką wersję będzie układał. Kiedy zmęczeni i cali mokrzy wróciliśmy do naszego zakwaterowania, Piotrek od razu zabrał się za układanie nowego modelu klocków.
Trzeciego, ostatniego dnia, pogoda na szczęście udała nam się znakomicie. Słoneczko, które powitało nas rano, zapowiadało wspaniały dzień, pełen atrakcji. Tak też było. Piotrek i Franek okazali się niebywale odważnymi chłopcami, którym nie straszne były rollercoastery czy dom strachów. Nie zawsze było tak pięknie. Były czasami chwile zwątpienia i zawodu, ale razem udało nam się przezwyciężyć i wyjść z nich obronną ręką jeszcze silniejsi. Podziwialiśmy chłopców za ich niesamowitą odwagę.
Kiedy nadszedł ten moment powrotu do Polski i opuszczenia LEGOLANDU, widzieliśmy smutek w oczach chłopców. Dla nas wolontariuszy, był to jednak znak, że marzenie zostało zrealizowane w 100%. Za to chcielibyśmy serdecznie podziękować Wam, Piotrusiu i Franiu, że mogliśmy uczestniczyć w spełnieniu Waszych marzeń. Pamiętajcie jednak, że to tylko początek. Stawiajcie sobie nowe cele i uparcie dążcie do nich, bo w marzeniach tkwi wielka siła. Do zobaczenia!
Dziękujemy Panu Andrzejowi za realizację największego marzenia Piotrka.