Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2018-06-27
Kolejnym przystankiem naszej kapeli było Krzewo, miejscowość w gminie Dąbie. W duecie ze Zbyszkiem odwiedziliśmy cudowną rodzinę, gdzie pod jednym dachem spotkaliśmy, aż 4 pokolenia, z którego najstarsze reprezentowała 92 letnia prababcia, co ciekawe mąż szanownej seniorki dożył 104 lat! Zaraz po przyjeździe w progu przywitał nas wyczekujący odwiedzin, a jakżeby inaczej Jakub wraz z mamą Beatą. Po wstępnych uprzejmościach i wręczeniu lodołamacza, do głosu doszedł Zbyszek, który z zaangażowaniem dzielił się doświadczeniami z wolontariatu, a także przygotowywał grunt pod poznanie marzenia. Niemniej jednak dało się wyczuć, że Jakub już dokładnie wie o co poprosi, więc możliwości jakie ma fundacja, odbiły się bez większego echa i Kuba poprosił o laptopa. Obecnie musi zdawać się na łaskę młodszej siostry Martyny, która swój model dostała na komunię. Poza tym nasz marzyciel lubi sport, a najbardziej piłkę nożną, której akcent mogliśmy oglądać pod koniec odwiedzin kiedy trwała końcówka meczu Niemcy – Japonia. Jak wiadomo nasi zachodni sąsiedzi podobnie jak Polska reprezentacja nie wyszli z grupy, jednak miejmy nadzieję, że nasi kopacze znajdą równie dużo siły do dalszej walki ile Kuba w tym trudnym okresie. Ponadto udało nam się zamienić kilka słów z prababcią i dowiedzieć kilku informacji z okresu młodości, przyznam że dla mnie osobiście rozmowa z ludźmi tak leciwymi to najciekawsze lekcje historii i ogrom doświadczenia dla młodych pokoleń. Marzenie Jakuba jest jak najbardziej w naszym zasięgu i miejmy nadzieję, że już niedługo przyjdzie mi pisać relację ze spełnienia.
Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu tego Marzenia skontaktuj się z: Jacek Rudowski e-mail: lodz@mammarzenie.org , tel.: 605352354
spełnienie marzenia
2018-08-25
To był bardzo piękny dzień! Sobotnie letnie wczesne popołudnie – wpadamy niespodziewanie do domu, gdzie Jakub mieszka wraz z rodzinką, a przede wszystkim z cudowną siostrą Martynką. Jakub nic nie wiedział o naszym przyjeździe, nie miał pojęcia, że w ten dzień spełni się jego marzenie. Mama była wtajemniczona w nasze plany i szczęśliwie udało się wszystko utrzymać w sekrecie. Zrobiłyśmy mu prawdziwy niespodziewany najazd! Kuba był nieco onieśmielony, bo nagle wjechały mu do domu dwie dziewczyny w zielonych koszulkach z zielonymi balonami. I z opakowanym na zielono pudłem. No chyba się domyślał o co biega. Po kilku minutach wstępu nastąpiła chwila, gdy Kuba dorwał zieloną paczkę. Nawet nie zdążyłyśmy zrobić zdjęcia – tak szybko rozerwał folię z wierzchu. Oczy mu świeciły, widać było, jak bardzo się cieszy, chociaż z tego, co wiemy, nie był to jego najlepszy dzień. Kiepsko się czuł od rana i nie wiadomo było czy nie pojadą z mamą do szpitala.
Bardzo fajną akcją było jeszcze to, że zamiast tradycyjnego tortu wręczanego marzycielowi podczas spełniania marzenia, zawiozłyśmy do Jakuba pizzę! Mama Kuby wyjawiła nam w sekrecie, że on bardzo nie lubi tortów, ale za to uwielbia pizzę! Więc po drodze na spełnienie marzenia, wstąpiłyśmy, po wstępnej zapowiedzi, do pizzerii K-2 w Łęczycy, gdzie odebrałyśmy wcześniej zamówione 2 pizze. Bardzo fajni ludzie – pożyczyli nam torbę termiczną, żeby przez te kilkadziesiąt kilometrów pizza nam nie wystygła. No i się udało. Poczęstunek był mistrzowski. Bardzo dziękujemy załodze K-2 za przychylność! (W drodze powrotnej torba oczywiście została zwrócona.
Ale to nie wszystko. Pan Sponsor - P. Paweł Skorodziej (któremu bardzo dziękujemy!), jak się okazało – wzruszył się historią rodzeństwa, dobrocią siostry Kuby, która choremu bratu użyczała na długie pobyty w szpitalu swojego laptopa. Dobra siostra! Wiemy, jak dużo to musiało ją kosztować. Możemy sobie wyobrazić, jakie to było poświęcenie dla dziewczyny – w dzisiejszych czasach zostać bez laptopa! Więc ten dzień by wyjątkowy również dla niej – Martynka dostała tablet! Ależ była radość!
Śmiechom i rozmowom nie było końca, trudno było się rozstać, ale wiedziałyśmy, że Kuba nie czuje się najlepiej, więc nie chciałyśmy nadużywać gościnności i powoli szykowałyśmy się do odjazdu. Nie mogłyśmy się jednak oprzeć i musiałyśmy wyjść na taras, żeby popodziwiać jeszcze w ogrodzie przepiękne kwiaty uprawiane przez Babcię dzieciaków – niebywałej urody dalie i cynie. Wszyscy byliśmy wzruszeni i uradowani. Dla takich chwil warto żyć!
Wiedzieliśmy też, że dzięki spełnieniu marzenia, od dziś ten trudny czas choroby Jakuba ulegnie choć troszkę zmianie. Już będzie miał co robić w szpitalu podczas długich badań i nieprzyjemnej terapii.
Wracaj do zdrowia, Młody! Do kolegów i szaleństw na dworze! I powodzenia w grach!!! Zostań mistrzem!