Moim marzeniem jest:
Dzieci wczesnokomunijne z parafii w Puszczykowie
pierwsze spotkanie
2008-02-09
Ranek jest pochmurny i deszczowy- w końcu to początek lutego. Ale nic to! Żadna z nas nie narzeka, jedziemy do naszej Marzycielki Rity, do Obornik. Hania prowadzi, obok Monika, Michalina i ja stuprocentowa debiutantka w spełnianiu fundacyjnych marzeń.
Nareszcie jesteśmy! Dzięki dość niepewnym wskazówkom docieramy na Osiedle Armii Krajowej. To właśnie tu czeka na nas nowa Marzycielka! Jeszcze tylko dmuchanie balonów i już możemy iść. Wchodzimy do przytulnego mieszkanka. Już od progu wita nas i zaprasza do środka uśmiechnięta mama Rity. A w pokoju czeka sama Marzycielka: dwa brązowe warkoczyki, nieśmiały uśmiech i błyszczące ciemne oczy. Jest też jej starsze rodzeństwo: Agata i Dawid. Aha - jeszcze Ziuta - słodka biała kuleczka, która zamiast szczekać wpychała się cały czas na kolana właścicieli.
Ale wróćmy do Rity. Troszkę nieśmiało opowiada nam o swojej szkole: że lubi polski i informatykę, nie przepada za muzyką. No i zwierzęta - najbardziej kocha pieski i uwaga.. tygrysy! Książki o zwierzętach, które od nas dostała powinny jej się więc spodobać. Rozmawiamy też o marzeniach. Hania opowiada jakie to wspaniałe rzeczy może sobie wymarzyć Rita: spotkanie z jakąś gwiazdą, podróż w ciekawe miejsce a może Rita chciałaby kimś zostać albo coś dostać? Dziewczynka ślicznie się uśmiecha i chyba już coś wymyśliła. Formalności zostają w dużym pokoju, natomiast w kuchni zaczyna się rysowanie! Ciekawe co powstanie na kartkach? Michalinka robi zdjęcia, Monika i ja próbujemy pomóc dziewczynce w zdecydowaniu się : "Wycieczka do zoo? Fajny pomysł, ale może chciałabyś zrobić tam coś niezwykłego?" Rita nieśmiało przytakuje. Pierwsze i najważniejsze marzenie powstaje błyskawicznie - najpierw trawa, potem.hmmm... jakieś pomieszczenie, a w środku - nie ma wątpliwości - głównym punktem rysunku jest tygrysek!
Nasza Marzycielka chciałaby pobawić się z małymi tygryskami. Odważne marzenie!
Zostały jeszcze dwie puste kartki. wymyślenie kolejnych marzeń to nie jest taka prosta sprawa. W końcu Rita mówi, że chciałaby mieć ładny aparat cyfrowy. Potem rozmawiamy sobie trochę o serialach i aktorach. Może nasza Marzycielka chciałaby się którymś spotkać? Tak - to jest to! Na kartce pojawia się aktorka serialu "Na Wspólnej" Joasia Jabłczyńska.
Nasze spotkanie pomału dobiega końca. Dopijamy herbatkę, robimy całą serię pamiątkowych zdjęć i wymieniamy się mailami. To już koniec pierwszego spotkania.. Teraz pora działać.
inne
2008-06-16
Rita chciała się pobawić z prawdziwymi tygryskami. Marzenie okazało się niemożliwe do spełnienia. Drugim marzeniem był aparat fotograficzny - postanowiliśmy więc wręczyć go na terenie ZOO.
Piękny, słoneczny dzień, wymarzony dla spełniania marzenia na terenie Nowego ZOO w Poznaniu. Rita nic nie wie o naszych planach. Dzięki pani Magdzie - zaprzyjaźnionej nauczycielce Rity i naszemu "dobremu duchowi" jest przekonana, że jedzie na promocję nowej książki. Przywozi ją i mamę zaprzyjaźniony posiadacz samochodu na tyle dużego, żeby zmieścić wózek Rity - kolejny "dobry duch" -Ryszard. Tych "dobrych duchów", całkiem materialnych, z krwi i kości zresztą, jest przy tym marzeniu całe mnóstwo ?. Rodzeństwo Rity przybyło w komplecie. Najmłodszych przywiozła nasza wolontariuszka Karolina, a starsze siostry z rodzinami przyjechały własnymi pojazdami. Prócz nich na Marzycielkę czeka wiele "dobrych duchów i duszków" - to sponsorzy - dzieci wczesnokomunijne z parafii w Puszczykowie z rodzicami i rodzeństwem oraz p. Ewa ich katechetka i nasz kolejny "dobry duch". Następnym jest przemiła przewodniczka po ZOO, pan ze straganu przy wejściu, który czeka z pluszowym tygryskiem i nieobecny fizycznie, ale duchem na pewno Dyrektor Poznańskiego ZOO, który pomógł zorganizować spełnienie marzenia i użyczył własnego wspaniałego elektrycznego pojazdu, żeby dziewczynka mogła dotrzeć do najodleglejszych zakątków. Wszystkim wielkie dzięki.
Rita dociera do ZOO spóźniona, bo miała ciężką drogę - męczyła ją choroba lokomocyjna. Buzia jej jednak się rozjaśnia na widok rodzinki, a potem maluje się na niej zaskoczenie, gdy widzi gromadę nieznajomych, którzy czekają właśnie na nią. Dzieciaki i dorośli otaczają wózek Rity - są pląsy i śpiewy, balony i prezenty. Dziewczynka zostaje zasypana tygryskami różnej wielkości i maści. Od przewodniczki dostaje książki o zwierzętach i wydmuszkę prawdziwego jaja strusiego! Nadchodzi punkt kulminacyjny - Rita otwiera paczkę i buzia zamienia się w jeden wielki uśmiech szczęścia - jest wymarzony aparat. Jeszcze tylko dyplom, uściski i pożegnania z dziećmi i ... ruszamy na wyprawę po ZOO. Do melexu wsiada Rita, mama i ja. Kierowcą jest nasza przewodniczka. Dzięki niej Rita ogląda ZOO z "innej perspektywy". Zagląda w miejsca, gdzie zwykli goście nie wchodzą, wszystko oczywiście zostaje uwiecznione nowym aparatem. Przy wybiegu tygrysów - ogromna niespodzianka i radość - mały tygrysek podchodzi do siatki i przyglądają się sobie z Ritą - wydaje się, że oboje robią to z jednakową przyjemnością. Dziewczynka zwiedza te części ZOO, do których nigdy nie dotarłaby wózkiem. To wielka przeżycie i ogromna radość. Wszystko się jednak kiedyś kończy. Wracamy do domu. Po chorobie lokomocyjnej nie ma śladu, za to są zdjęcia robione z okna samochodu.
Rito - pamiętaj - nigdy nie przestawaj marzyć!