Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2018-04-11
Pięknego, słonecznego dnia wybraliśmy się do Pruszkowa, aby poznać naszą malutką Marzycielkę Lenę. Kiedy dotarliśmy na miejsce, mama dziewczynki, ona sama oraz jej młodsza siostrzyczka czekały na nas na korytarzu z bardzo pozytywną energią, która od razu się nam udzieliła. Lenka bardzo ucieszyła się z drobnych upominków, jakie jej przywieźliśmy, a gdy zobaczyła dziecięce domino z Olafem z „Krainy Lodu” od razu powiedziała, że to jej ulubiona postać i bardzo chciałaby zobaczyć go w Disneylandzie. Kolejnym prezentem, który również bardzo wpadł w oko Lenie, była przepiękna, różowa torebka w kształcie jednorożca. Zachwycając się prezentami, Marzycielka co chwilę zerkała na swoje odbicie w lustrze, które było przykręcone na ścianie na wysokości podłogi, po to aby dziewczynka mogła ćwiczyć chodzenie i domową rehabilitację. Początkowo była zawstydzona, ponieważ – jak tłumaczyła nam mama – na co dzień unikają jakichkolwiek spotkań w obawie przed wirusami. Ale po około 30 minutach Lenka tak nas polubiła, że zabrała nas do swojego pokoju i tam bawiliśmy się piłką. Rzucaliśmy się po podłodze, aby ją złapać, co powodowało, że Lenka prawie płakała ze śmiechu. Później bawiliśmy się zabawkową kuchnią, przygotowywaliśmy kawę i inne pyszne rzeczy. Kiedy przyszedł czas na najważniejszą rozmowę podczas naszego spotkania, dziewczynka na początku była troszkę zawstydzona, ale kiedy przedstawiliśmy jej przykładowe marzenia innych dzieci, oczy Lenki od razu zaświeciły się z radości. W sekrecie powiedziała nam, że jej największym marzeniem jest podróż do Disneylandu, aby poczuć się jak prawdziwa księżniczka, zobaczyć ulubione postacie, takie jak Myszka Miki i Olaf z „Krainy Lodu”. Obiecała też swojej małej siostrzyczce, że przywiezie jej opaskę na włosy z uszami Myszki Miki, aby ona też mogła poczuć magiczną atmosferę, jaka panuje w baśniowej podparyskiej krainie. Po ponad dwóch godzinach musieliśmy pożegnać się z naszą nową podopieczną, co wywołało, u Lenki ogromny smutek i – jak się później okazało – łzy. Na pewno jeszcze do niej wrócić, żeby wspólnie się pobawić. Obiecaliśmy, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby marzenie Lenki spełniło się jak najszybciej. Niewątpliwie taka podróż wywoła u niej ogromne szczęście i motywacje do dalszej walki z chorobą.
spełnienie marzenia
2018-09-06
O Disneylandzie słyszał każdy. Wielu marzy, żeby odwiedzić go chociaż raz. Naszym Marzycielom się to udało, a my miałyśmy tę przyjemność uczestniczyć razem w nimi w tej fantastycznej przygodzie.
Ale zacznijmy od początku … Dla większości naszych Marzycieli, czyli dwóch Len, Madzi i Szymona był to pierwszy lot samolotem także emocje towarzyszyły nam już od pierwszych chwil naszej podróży. Lot minął szybko i bez turbulencji udaliśmy się w podróż do hotelu - położonego na terenie
Disneylandu, w którym nawet tapeta na ścianach była w Disney’owskie motywy (w naszym przypadku był to Bambi). Po zameldowaniu się w hotelu, bez chwili zwłoki udaliśmy się na teren parku, żeby jak najszybciej oddać się atrakcjom, które oferuje. Pierwsze wrażenie po przekroczeniu bram
Disneylandu – niezwykłe, magiczne, bajkowe miejsce. Myślę, że, nawet na odpornych na urok bajek Disneya, zrobiłoby wrażenie. Pierwszego dnia naszego pobytu mieliśmy okazję obejrzeć paradę, gdzie jadący na olbrzymich platformach Myszka Mickey i przyjaciele, księżniczki i książęta oraz inne postacie z najpiękniejszych filmów Disneya pozdrawiają wpatrzonych w nie tłum. Cudowne widowisko muzyczne i taneczne, przepiękne kostiumy - wszystko to zrobiło ogromne wrażenie, nie tylko na naszych podopiecznych. Innym kluczowym momentem naszej podróży w ten bajkowy świat było spotkanie ze Śpiącą Królewną i Małą Syrenką, a uwieńczeniem była wizyta i uściski od samej Myszki Mickey. Obie Leny były zachwycone księżniczkami, które wyglądały niczym wprost wyjęte z animacji, Madzia natomiast najbardziej przeżyła spotkanie z Myszką Mickey, która żadnemu z nas nie szczędziła serdeczności. Szymek najbardziej chciał przybić piątkę z Goofy’m - i również się udało! Przez te niecałe trzy dni działo się tyle, że nie sposób opisać to w kilku słowach, odbyliśmy wizytę u Pinokia u wyszyliśmy w podróż do Nibylandii z Piotrusiem Panem. Płyneliśmy po nieznanych wodach z Piratami z Karaibów i ścigaliśmy się szybką kolejką wraz z Indiana Johnes’em. Kręciliśmy się w kultowych filiżankach, a obiad jedliśmy we włoskiej restauracji z filmu Zakochany Kundel.
Wisienką na torcie był wieczorny pokaz fajerwerków i wyświetlane na tle zamku fragmenty Disney’owskich produkcji, przy dźwiękach muzyki i niezwykłych świetlnych efektach. Wpatrzyliśmy w ten cudowny show jak zaczarowani, a dreszcz emocji, który towarzyszył tym chwilom długo pozostanie w naszej pamięci. Podroż do Disneylandu to magiczne przeżycie, dzięki naszym Marzycielom: Lenom, Madzi i Szymkowi, był tym bardziej wyjątkowy. Bardzo zżyliśmy się ze sobą w czasie tego wyjazdu, cudownie było te wszystkie emocje przeżywać w tak fantastycznym gronie.
Lenko, Lenko, Madziu, Szymku – bardzo dziękujemy za Wasze piękne marzenie, za to że mogliśmy uczestniczyć w jego wspólnym przeżywaniu, że podzieliliście się z nami Waszą radością. To był magiczny wyjazd, który będziemy długo i zawsze z uśmiechem na twarzy wspominać.