Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-03-03
Co jest najwspanialsze w poznawaniu nowych Marzycieli? To, że każdy z nich jest wyjątkowy. Taki jest też 16-letni Mateusz. Wiemy, że jest wyjątkowy. Walka z chorobą, wszystkie problemy z jakimi przychodzi mierzyć się naszym Marzycielom, determinacja z jaką idą przez życie sprawiają, że stają się nad wiek dojrzałymi. Kontakty z nimi i ich Rodinami są dla wolontariuszy wielką lekcją odwagi, optymizmu, pokory, miłości
Mateusz nie wygląda na swój wiek. Lubi grać w piłkę nożną, choć obecnie nie pozwala mu na to choroba. Lubi gry komputerowe. W szpitalnej świetlicy wita nas sam, bo jego tata musiał wrócić do pracy i do młodszego brata. Patrzy na nas trochę z przymrużeniem oka - trzy wolontariuszki - nie będzie łatwo. O czym tu z nimi rozmawiać?
Zaskakujemy go lodołamaczem. Gra komputerowa Fifa 2008 robi swoje! Zaczynają się rozmowy o szkole, o kolegach... Mateusz kończy gimnazjum. Pytamy, co chciałby robić w przyszłości.
- Chcę być kucharzem!
- Kucharzem? - pytamy zdziwione.
- Tak. Lubię gotować. Umiem zrobić pizzę na cienkim i na grubym spodzie - odpowiada z dumą w głosie.
Wyobrażamy sobie, jak otwiera kiedyś swoją własną restaurację...
Czas pomówić o marzeniach. Mateusz jest bardzo skromny i musimy mocno motywować, aby puścił wodze fantazji i odważył się pomarzyć o rzeczach, które wydają mu się niemożliwe do spełnienia. Już wie... Ale co to? Kredki i blok rysunkowy? Dla szesnastolatka?! Jesteśmy bezlitosne. Marzenia muszą zostać narysowane! Jest dużo śmiechu. Robimy serię zdjęć. Madzia próbuje podejrzeć, co powstaje na rysunkach Mateusza.
W końcu Mateusz pełen powagi podpisuje i prezentuje nam swoje marzenia. Laptop z Internetem. Mecz Celtic Glasgow i spotkanie z Arturem Borucem. Ugotować coś wspólnie z Makłowiczem. Piękne marzenia. Pytamy Mateusza, które jest dla niego najważniejsze. Odpowiada, że laptop z Internetem. Marzył o nim od dziecka. Pobyty w szpitalu nie będą mu się tak dłużyć.
Ciężko nam rozstać się z tym sympatycznym chłopcem, ale musi iść na badania. A my? Przed nami dużo pracy, aby spełnienie tego marzenia było dla Mateusza wyjątkową chwilą.
spełnienie marzenia
2008-06-15
Mateusz nie mógł wprost doczekać się spotkania z nami. Spełnienie marzenia to przecież wyjątkowa chwila dla każdego Marzyciela. Moment na tyle niepowtarzalny i niecodzienny, że pozostaje w pamięci na długo.
Wyposażeni w zielone pakunki, fundacyjne balony, naładowani pozytywną energią i z uśmiechem na twarzy wyruszyliśmy do Mateusza. Od progu przywitał nas oczywiście Mateusz, w końcu to do niego przyjechała nasza wesoła gromadka. Ręce uścisnął nam też brat Marzyciela obchodzący tego dnia urodziny i gospodarz domu - tato Mateusza.
W pokoju panowała atmosfera niecierpliwego oczekiwania... "Przecież tam czeka mój laptop" - prawie słyszeliśmy myśli chłopca. Zachowaliśmy jednak spokój, chcieliśmy przecież porozmawiać, pożartować... Dołączyli do nas sąsiedzi chłopca, którzy tak jak rodzice Mateusza zmagają się z ciężką chorobą swojego dziecka. O Kacperku opowiemy później, kiedy trafi do loży Marzycieli w naszej fundacyjnej poczekalni.Mateusza z roziskrzonymi oczami szybko uporał się z rozpakowaniem i instalacją sprzętu. Laptop prezentował się okazale! Jeszcze podłączenie do Internetu i... działamy!!! Chłopcy z pasją zaczęli sprawdzać, z jakim sprzętem mają do czynienia. Strony Internetowe przeskakiwały jedna po drugiej jak szalone. Internet wciągał internautów bez reszty. My wolontariusze znaleźliśmy się "poza zasięgiem sieci". I słusznie!
Mateuszku, niech spełnienie Twojego marzenia da Ci wiarę, że nie ma rzeczy niemożliwych. Niech umila codzienność i szpitalne chwile (których oby było jak najmniej!!!) Niech przynosi Ci mnóstwo radości, a uśmiech... niech nigdy nie znika z Twojej twarzy!
W przygotowaniu marzenia i dopilnowaniu tego, by wszystko działało najsprawniej jak to tylko możliwe, bardzo pomogli nam pracownicy poznańskiego Karen Notebook. Należą się im specjalne podziękowania!!!