Moim marzeniem jest:

zwiedzić Disneyland

Gabriela, 16 lat

Kategoria: być

Oddział: Olsztyn

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2017-09-25

    Gabrysia to bardzo pozytywna nastolatka! Zaskakujące jest to, ile jest w niej siły, pasji i pogody ducha. Przy okazji bliższego poznania dowiedziałyśmy się, że Gabi mocno i żywo, dosłownie na własnej skórze, interesuje się makijażem, ogólnie pojętymi rzeczami związanymi z wizerunkiem. Sama chętnie się maluje, eksperymentuje z kolorami, dlatego też bardzo trafiony okazał się lakier hybrydowy w charakterze lodołamacza. Drugą pasją nastolatki są zwierzęta, a największą chyba konie. Gdy tylko zdrowie pozwala to Gabrysia uprawia jazdę konną.Temat zwierząt otworzył nasze serca i rozsupłał języki. Porozmawiałyśmy o naszych pupilkach, o śmiesznych perypetiach z nimi w roli głównej, z przyjemnością wygłaskałyśmy kotkę przygarniętą do domu Gabrysi.

Korzystając z miłej atmosfery postanowiłyśmy zadać pytanie, z którym przyszłyśmy do domu naszej Marzycielki i dowiedziałyśmy się, że lista marzeń Gabrysi jest dość spora. Począwszy od spotkania ze swoją idolką z RedLips, przez chęć posiadania laptopa, dotarłyśmy do marzenia podróżniczego, jakim byłby wyjazd do Disneylandu.

Z uwagi na czekające leczenie nastolatka ma przemyśleć i porozmawiać z prowadzącym ją lekarzem. Rozstałyśmy się zatem z decyzją, że w sprawie wyboru właściwego marzenia jeszce się wstrzymamy.

 

28 listopada 2017 r.

Mając nadzieję, że czas dany Gabrysi był wystarczający, skontaktowałyśmy się by poznać to główne, najbardziej ważne marzenie. I wiemy: Gabrysia marzy o tym by zwiedzić Disneyland wzdłuż i wszerz, najchętniej tak od podszewki.

Wierzymy i życzymy, aby to marzenie jak najszybciej się spełniło dostarczając naszej Marzycielce mnóstwo frajdy!

spełnienie marzenia

2018-07-18

Zabiorę Was w podróż. Polecimy wysoko nad chmurami, miniemy słynną wieżę, która z góry też się okazale prezentuje, pomkniemy dalej wzdłuż sznura stłoczonych samochodów i dotrzemy do niebywałej krainy, gdzie rzeczywistość miesza się z bajkowym światem, niemożliwe staje się możliwe. Gdzie w głowie może się autentycznie zakręcić i łatwo stracić orientację gdzie jest góra, a gdzie dół, bo z zawrotną prędkością pędzi się w szalonych górskich kolejkach, statku kosmicznym, rakiecie czy buja na łodzi piratów. Gdzie można spotkać najprawdziwszą Roszpunke, Annę i Elzę, Meridę Waleczną, Myszkę Miki czy słodziaka Goofiego. Już chyba wiecie, gdzie jesteśmy!

Do tej krainy zabiorę Was ja – marzycielka Gabrysia. Teraz to już nawet spełniona marzycielka :-)

Czułam się jak księżniczka – przez kilka dni mieszkałam w przepięknym pałacu (tak naprawdę hotelu, ale był jak z bajki). Od rana do późnego wieczora zwiedzałam i poznawałam tajniki ogromnego parku, a w zasadzie dwóch parków, które skrywały niezliczone atrakcje. Nie wiem czy zliczę je wszystkie, bo było ich naprawdę sporo, ale na pewno wśród nich była rozpędzona kolejka poszukiwaczy skarbów, która mknęła w zawrotnym tempie po wyspie czy jeszcze bardziej ekstremalna kolejka Indiana Jones. Uwielbiam taką prędkość, no i naturalnie, jak zresztą 99% uczestników krzyczałam wniebogłosy, bynajmniej nie ze strachu, ale ekscytacji rzecz jasna! Choć nie jestem już dzieckiem, ale wpadłam z wizytą do Piotrusia Pana, i bardzo podobał mi się lot taką małą, podwieszaną gondolą. Było co robić przez cały dzień! A na dodatek wieczorem, już po zamknięciu parku, gdy było naprawdę ciemno oglądaliśmy niesamowity pokaz iluminacji – ekranem był disneyowski zamek i na nim wyświetlane były fragmenty znanych bajek, wokół tańczyły fontanny, a na niebie rozbłyskały fajerwerki. To był taki lipcowy sylwester :-)

Wiecie kogo spotkałam i od kogo dostałam nie tylko autograf, ale także przytulaka i buziaka? Od samej Roszpunki oraz Meridy Walecznej – dziewczyny wpadły do mnie na spotkanie w specjalnie przygotowanym do takich wydarzeń pokoju! Są piękne, mają rewelacyjny makijaż (znam się coś na tym) i są bardzo kontaktowe!

Moja wyprawa była tym bardziej wyjątkowa i niezapomniana, bo brały w niej udział także inne marzycielki, kochana Emilka, Pola i Zosia. Na koniec naszej wyprawy każda z nas dostała specjalny dyplom potwierdzający, że nasze marzenia się spełniły. Złożyłyśmy też autografy na kartce pocztowej, która pomknęła do Krakowa, do siedziby Fundacji. Mam cichą nadzieję, że dotarła pod właściwy adres :-)

A teraz spójrzcie na zdjęcia – wyglądam na szczęśliwą, prawda?

 

Dziękuję tym, którzy pomogli spełnić moje marzenie


Wasza Gabrysia