Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2018-02-23
Niczym w słynnym westernie, o jakże znanym tytule, "W samo południe" spotkaliśmy się z naszym Marzycielem- Stasiem. No, prawie... bo dokładniej to o 13. :) Ów siedemnastoletni młodzieniec, chłopak, o którym można by rzec "człowiek tysiąca pasji", uwielbia oglądać filmy, podróżować, czytać książki, a ponadto interesuje się polityką, zarówno biernie jak i czynnie. Ma poważne plany, chce zostać starostą swojej klasy. Zdobył już doświadczenie na podobnym stanowisku.
Jako lodołamacz wręczyliśmy książkę o tematyce detektywistycznej. Staś planuje zagłębić się w ten gatunek. Z tematu powieści szybko przeskoczyliśmy na rozmowę o ulubionych filmach, których Staś zna naprawdę mnóstwo!
Zostało nam jeszcze jedno, z wyżej wspomnianych, zainteresowań. Podróże. To właśnie na nich wypada nam się skupić najbardziej, ponieważ wszystkie trzy marzenia Stasia były z nimi związane! Co więcej- miały ze sobą bardzo dużo wspólnego, gdyż każde z nich prowadziło do nadmorskiego, ciepłego kraju.
Słoneczna Italia, stylowa Francja oraz gorąca Hiszpania.
Dokładnie w tej kolejności nasz fantasta podał swoje pragnienia. Niestety nie uda nam się pokazać mu tych wszystkich krajów, ale jesteśmy pewni, że po zabraniu go do Włoch, rozpalimy w nim iskierkę podróżnika, która w przyszłości zaowocuje zwiedzeniem pozostałych. Już samo rysowanie flag wiązało się z wieloma komentarzami o danych krajach i wywoływało rozmarzone spojrzenie.
Naszemu Marzycielowi życzymy jeszcze więcej uśmiechu oraz wiary w moc spełnienia marzeń!" Sami dołożymy starań, by ugruntować Stasia w przekonaniu, ze stawiając sobie podróże, jako cel życia, będzie bezustannie poznawał je i doświadczał z różnych perspektyw.
spełnienie marzenia
2018-06-02
Na ten czas Stasiu czekał niecierpliwie. Zobaczyć Toskanię , krainę winorośli, gajów oliwkowych, toskańskiego słońca i średniowiecznych klimatycznych ryneczków. Na czas wylotu zabrał ze sobą książkę, którą otrzymał od nas jako lodołamacz, bo wreszcie to czas tylko dla niego. Kilka dni odpoczynku od szkoły, który jednak później trzeba będzie nadrobić.
Już na lotnisku, oczekując w sali odlotów wiele sobie opowiadaliśmy. Było więcej czasu niż wcześniej. Stasiu to świetny partner do rozmów. Żaden temat go nie zaskoczy i chętnie się wypowiada. To był Stasia i jego mamy pierwszy lot w życiu. Obeszliśmy lotnisko, nauczyliśmy się odprawiać i nadawać bagaż, to było nowe. Pierwszy lot z małymi turbulencjami i zmianą ciśnienia w uszach tez był przeżyciem . W drodze powrotnej to Staś jest naszym przewodnikiem na lotnisku.
Wylądowaliśmy we Florencji i już przejazd autobusem pokazał trochę inną rzeczywistość niż w Polsce. Inne zabudowania, inna architektura. Mała podflorencka miejscowość, w której nocowaliśmy dała wgląd w codzienne życie Włochów.
Pobyt w Toskanii obfitował w nieprzebraną ilość wrażeń i doznań. Był przebogaty. Staś zobaczył Pizę i dopytywał o balkon, na którym nagrana była główna scena z Hanniballa w znanym mu filmie, podtrzymywał do zdjęcia krzywą wieżę, pytał o twórczość Puccinniego w Lucce a we Florencji zachwycił się cyprysami w ogrodach Boboli. To był przyjemny oddech w przepełnionym turystami mieście w ten upalny dzień. Architektura wielkich twórców, sztuka średniowiecza i renesansu to właśnie tu, na każdym kroku pokazuje swoje ślady. Most Ponte Vecchia z małymi okienkami, Katedra Santa Maria del Fiore z przebogatą fasadą, drzwi do raju słynnego Lorenzo Ghiberti. Za dużo! Wielki atak na oczy i duszę.
Odpoczynkiem była wizyta w winnicach i u producenta oliwy. Tu z zaciekawieniem Staś poznawał stare metody tłoczenia oliwy, interesujące było poznawać sprzęty z byłej epoki. Potem degustacja oliwy. Świeżej, zielonej, mętnej. Bez niej nie ma Toskanii, nie ma smaku toskańskiego słońca. Klimat Sieny, wyobrażenie o corocznym Palio, gdzie konie, z przedstawicielami wszystkich contrad pędzą na czas, rynek w Arezzo, gdzie Begnini kręcił film „La vita e bella”, Cortona, gdzie kręcono film „ Pod słońcem Toskanii” i wędrówki po San Gimignano w całości odnotowanym na liście zabytków Unesco to wszystko na wiele lat pozostawi ślad w pamięci Stasia. Mimo tymczasowego zmęczenia pobyt ten daje wiedzę, jak kiedyś żyli ludzie i jakie dzieła może stworzyć ludzka dłoń i umysł. Wypatrywany pobyt na wyspie Elba, gdzie przebywał też kiedyś Napoleon wniósł ostatniego dnia ukojenie dla oczu i możliwość wykąpania się w słonej wodzie morza z basenu Śródziemnomorskiego. To było ukoronowanie marzeń. Ta woda, ta sól na języku i to ukojenie zmysłów i ciała.
To były piękne, choć przesłonecznione i pełne turystów dni. Stasiu dziękujemy Ci za Twój entuzjazm, za ciekawość, za to, że marzysz o podróżach i za to, że mogliśmy pomóc spełnić Ci to najważniejsze marzenie. Nigdy nie przestawaj marzyć. Jak widzisz, marzenia spełniają się.