Moim marzeniem jest:

Komentowanie skoków polskiej kadry narciarskiej z Markiem Rudzińskim i Sebastianem Szczęsnym

Miłosz, 12 lat

Kategoria: inne

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2017-11-16

Środek października to mało przyjemna część roku, jednak Miłosz zapamięta ją z pewnością. Z Weroniką odwiedziłyśmy chłopca w domu, poznałyśmy już na wejściu piękne kotki. Jako lodołamacz przyniosłyśmy Miłoszowi dużego dinozaura – w moim domyśle tyranozaura, jednak chłopiec poprawił mnie już na wejściu podając trudną nazwę i czas, kiedy ten gatunek wyginął. Niesamowite!

Chłopiec przedstawił nam się w specyficzny sposób. Podał imię, nazwisko, skąd pochodzi, czym się zajmuje oraz szereg zainteresowań, w których zakres wchodzą: dinozaury, skoki narciarskie, dzwony, język niemiecki, autobusy warszawskie oraz program Jeden z Dziesięciu. Ostatnie słowa chłopca wyjaśniły nietypową formę autoprezentacji. Chłopiec uwielbia oglądać przestawiających się uczestników programu. Mama przyznała, że na pamięć nauczył się tych informacji o ponad 900 osobach. Byłyśmy pod wrażeniem, kiedy Miłosz przedstawił nam uczestniczkę z jego rodzinnej miejscowości. Jednym z pomysłów na marzenie, a chłopiec ma ich multum, było uczestnictwo w tymże teleturnieju. Jedynym warunkiem, jaki marzyciel postawił było przekonanie pana Sznuka do zadawania mu samych łatwych pytań.

Kolejny pomysł dotyczył autobusów warszawskich – Miłosz chciał zostać kierowcą linii 184, której trasę zna na pamięć i mógłby z pamięci czytać nazwy przystanków. Niestety wiek naszego młodego kierowcy nie pozwoli na zrobienia prawa jazdy i zrealizowanie przejazdu.

Miłosz uwielbia dzwony, zaproponował podróż do Monachium, bądź Mehel. Miasta te słyną z wielu dzwonnic, które chłopiec chciałby zobaczyć i z dzwonów w które chciałby uderzyć. Piękne marzenie, jednak nie było ono tym największym.

Od pierwszego spojrzenia na chłopca wiedziałyśmy, że jego marzenie będzie związane ze skokami narciarskimi. Gdy weszłyśmy do pokoju, Miłosz oglądał skoki i głośno, celnie, charyzmatycznie je komentował. Opowiadał nam o skoczkach, komentatorach, pucharach. Przyznam, że czułam się niekiedy zagubiona w gąszczu informacji! Chłopiec jest zakochany w tym sporcie, ma ogromną, rzetelną wiedzę i mnóstwo pomysłów na spełnienie najważniejszego marzenia. Jednym tchem odpowiedział na najważniejsze pytanie, które zadałyśmy. Chciałby komentować skoki z Sebastianem Szczęsnym i Markiem Rudzińskim. Bez wątpienia Miłosz został do tego stworzony. Komentował nam na bieżąco skoki, które akurat oglądał. Byłyśmy naprawdę zaskoczone, że takie bystre i zabawne komentarze wychodzą z ust dziesięcioletniego chłopca! Dopełnieniem największego marzenia byłoby spotkanie polskiej kadry skoczków, o których Miłosz opowiada jakby byli jego świetnymi znajomymi.

Miłosz jest piekielnie inteligentnym dzieckiem, ma cudownie niestandardowe marzenia z których jedno będzie nam dane spełnić! Już nie mogę się doczekać ☺ Dinozaur chyba się spodobał, chłopiec z nim zasnął. Dziękujemy za tak cudowne marzenia!

Relacja Magdalena D.

 

spełnienie marzenia

2020-01-25

Wzruszająco, pięknie i marzycielsko- tak opisalibyśmy naszą podróż do Zakopanego, gdzie miało spełnić się największe marzenie Miłosza. 

 

    W malowniczym mieście Zakopanem byliśmy już w piątek by móc śledzić poczynania naszych zawodników podczas skoków narciarskich. Zaraz po obiedzie udaliśmy się pod Wielką Krokiew. Tam razem z tłumem kibiców obserwowaliśmy z zapartym tchem zawody. Było głośno i wesoło. Od razu poczuliśmy ducha rywalizacji. Miłosz z pełnym skupieniem oglądał, jednocześnie komentując. Jego uwagi były tak trafne i ciekawe, że zaskarbił sobie sympatię znajdujących się dookoła kibiców. Chłopiec znał wszystkich skoczków, był w stanie podać ich wiek oraz ocenić możliwości każdego z nich. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Zdradził nam nawet, że jego ulubionym zawodnikiem jest Vojtech Stursa. Emocje trzymały nas do samego końca. Naładowani pozytywną energią wracaliśmy do hotelu. Wiedzieliśmy, że to już jutro będzie ten najważniejszy dla Miłosza dzień.

 

    Nie mogąc długo spać z rosnącego podekscytowania, zerwaliśmy się wczesnym rankiem, zaczynając dzień naturalnie od śniadania. Miłosz stresował się troszkę swoim wystąpieniem. W końcu miał wystąpić u boku samego Sebastiana Szczęsnego, którego doskonale znał z telewizji i podziwiał. Oglądając skoki w domowym zaciszu zdarzało mu się nawet komentować razem z nim, czemu przysłuchiwali się jego rodzice. Tym bardziej nie mogliśmy doczekać się komentarzy Miłosza. Z wcześniej ustalonego miejsca zostaliśmy odebrani, a następnie zaprowadzeni do strefy VIP, gdzie mogliśmy zostawić kurtki. Tam właśnie miał przyjść do nas Sebastian Szczęsny. Tą chwilę oczekiwania umililiśmy sobie zbierając autografy m.in od Marka Rudzińskiego, czy Przemysława Babiarza. Następnie przeszliśmy do punktu głównego tego dnia. Chłopiec z wielkim uśmiechem usiadł w studio komentatorskim. Zostało mu dokładnie objaśnione co i jak działa. Ponadto dostał swoje własne słuchawki z mikrofonem. I tak oto podczas sesji próbnej razem z Sebastianem zaczęli komentować. Miłosz rozemocjonowany opowiadał ile skaczą poszczególni zawodnicy dodając przy okazji swoje uwagi. Szło mu znakomicie, a wyraz uśmiechu i skupienia na jego twarzy był niesamowity. Do tego iskierka w oczach i już wiedzieliśmy, że magia spełnionego marzenia zadziałała, pozwalając chociaż na chwilkę zapomnieć chłopcu o codzienności. Skoki obejrzeliśmy do końca. Było dla nas jasne, że emocje te będą towarzyszyć nam jeszcze przez długi czas gwarantując kolejną nieprzespana noc. *

 

Dziękujemy Miłoszu za możliwość towarzyszenia Ci w tak pięknej chwili. 

Widząc Twój uśmiech wiemy, że to co robimy jako wolontariusze Fundacji Mam Marzenie ma wielką moc i napawa nas to ogromną dumą. 

Cytując panią Anitę Plesiuk:

"Nie ludzie piękni świat upiększają,

 nie ludzie bogaci go wzbogacają,

 lecz ci co marzenia posiadają

 i je spełniają.”

 

Serdecznie dziękujemy firmie Lidl, dzięki której mogliśmy spełnić marzenie Miłosza!

 

Relacja: 

Aneta B.