Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2017-11-17
Zastanawialiście się kiedyś, ile energii można zgromadzić w jednej malutkiej osóbce?
Zuzia to niesamowita sześciolatka, której głowa wypełniona jest marzeniami!
Dziewczynka ma w sobie mnóstwo energii, a jej ciekawe usposobienie od razu dało o sobie znać. Gdybyście widzieli z jaką gracją i szybkością ułożyła puzzle, które przyniosły jej wolontariuszki w prezencie. A może próbował ktoś z was ułożyć puzzle z zamkniętymi oczami i w dodatku tyłem? Zuzia to ekspertka w każdej dziedzinie - dokonała i tego. Ułożyła dwa puzzle ta metodą! Ta wesolutka fanka spaghetti i smakoszka jest rewelacyjną panią domu - sama przygotowała poczęstunek. Zuzia pokazała nam jeszcze jeden z swoich talentów - narysowała swoje marzenie! Zrobiła to bardzo dokładnie, dbając o każdy detal - postacie na rysunku miały nawet rzęsy i to bardzo długie. Po kilku minutach wszystko było jasne! Zuzia chce spotkać się z YouTuberką GlamPaulą i coś z nią nagrać. Dziewczynka na bieżąco ogląda odcinki i chciałby znaleźć się w jednym z nich. Rodzinka Zuzi i Zuzia są wspaniałymi gospodarzami i ugościli nas w tak świetny sposób, że nawet nie zauważyliśmy, jak szybko minął czas. Szkoda, że za oknem tak szybko zrobiło się ciemno i nadeszła pora powrotu. Dziękujemy za to wesołe spotkanie. Nie możemy się już doczekać następnego! Zrobimy wszystko, żeby Twoje marzenie się spełniło!
spotkanie - zmiana marzenia
2018-03-03
W zimowe popołudnie miałyśmy okazję do gorącego spotkania z Marzycielką Zuzią. Ta cały czas uśmiechnięta dziewczynka już od pierwszej minuty wiedziała o czym marzy. Pomimo tego sporo czasu spędziłyśmy na rozmowach, żartach i zabawie. Zuzia, jak na młodą damę przystało pokazała nam swoją kolekcję kosmetyków do makijażu, a nawet pozwoliła nam się pomalować. Potem zaprosiła do swojego nowego pokoju, gdzie zdradziła nam, że marzy o różowym laptopie z najlejką łapki pieska w miejscu logo.
spełnienie marzenia
2018-07-28
W sobotę 28 lipca w czasie spełniania marzenia Zuzi towarzyszył nam nieziemski upał. Żadnej z nas jednak skwar nie przeszkodził w realizacji zadania. A do zrobienia było całkiem sporo.
Zuzia marzyła o różowym laptopie z łapką pieska, a my wymarzyłyśmy sobie nie takie zwykłe wręczenie, ale owiane nutką tajemnicy wydarzenie. Coś, czego w ogóle się nie spodziewała i co na długo zachowa w pamięci. Coś, do czego będzie mogła wracać myślami czy w opowieściach w trakcie wielokrotnych pobytów w szpitalu.
Tego dnia rodzice Zuzi zabrali ją na wycieczkę, co już samo w sobie było radosnym wydarzeniem. Celem wycieczki był Park Dinozaurów w Nowinach Wielkich, który dziewczynka miała zobaczyć po raz pierwszy w życiu. W bardzo pozytywnym nastroju przekroczyła bramy parku i z niedowierzaniem rozglądała się dokoła. Pomalutku wkraczaliśmy w ten zadziwiający świat, a córka jednej z wolontariuszek pomagała odkrywać jego tajniki. Zuzia nie mogła wyjść z zachwytu i podziwu.
- „Ale wielkie te dinozaury!”
- „Karolina zobacz jakie te mają długie szyje! Wyglądają jakby głowy miały na linach.”
Roześmiane oczka co chwilę wyłapywały coś nowego, coś jeszcze bardziej nierzeczywistego. Obie dziewczynki podążały ścieżką edukacyjną i naraz... dał się słyszeć odgłos ryczącego dinozaura, a Zuzia zamarła. Uczucie niepewności pojawiło się na twarzy i przytulona do Taty zapytała:
- „ A czy któryś z nich tutaj chodzi?”.
Otrzymawszy od Karoliny wyjaśnienie, że to są tylko eksponaty niby się uspokoiła, niby uwierzyła, ale dla pewności przeszukiwała wzrokiem otaczający nas teren i trzymała się bliżej Taty.
- „Zuzanko, a może chciałabyś zdjęcie z którymś z dinozaurów? Zobacz jaki wielki diplodok przed nami.”
Pytanie wyrwało ją z przyglądania się dimetronodowi. Niepewnie podeszła do barierki, uniosła nieco rondo wielkiego, chroniącego ją przed słońcem kapelusza i spojrzała na kilkunastometrowy okaz, trochę z podziwem, troszkę jakby wątpiąc w swoje bezpieczeństwo.
- „A jak on mnie nadepnie?”
Towarzysze spaceru roześmiali się gromko, a Karolina, dodając Zuzi odwagi, poprowadziła ją w pobliże zwierza pokazując, że „nie taki dinozaur straszny, jak go widzimy”. W trakcie kolejnych odkryć Zuzanka już coraz odważniej pozowała do zdjęć z jeszcze straszniejszymi okazami, nawet ochoczo wkładając rączki do ogromnych paszcz. Ależ wiele emocji towarzyszyło tej przygodzie! Bohaterstwo jednak prysło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w pobliżu gigantycznej tarantuli. Ten olbrzymi pająk nawet u dorosłych wywołał dreszczyk emocji.
Wkraczając w świat epoki lodowcowej Zuzka odzyskała poprzedni rezon i nie straszne już Jej były ani mamuty, ani tygrysy szablozębne czy ogromny niedźwiedź. Z ludzkimi postaciami z tego okresu zaprzyjaźniła się bardzo szybko i na odchodnym żegnała się już „ze swoimi ziomkami” śmiejąc i machając im wesoło na pożegnanie.
Spacer spacerem, ale co z tym spełnieniem? Przecież dziewczynka marzyła o czymś innym niż wizyta w parku dinozaurów.
- „Zuzia, tam jest piaskownica i można w niej wykopać kości dinozaurów. Pójdziesz mi pomóc?” – zapytała Karolina wskazując na duży plac przed nami.
Zuzi znów zaświeciły się oczka. Podążając za Karoliną z łopatką w ręku rozpoczęła kopanie w miejscu przez nią wskazanym.
- „Chyba coś tu jest!” – wykrzyknęła Zuzia, patrząc na odkopany skrawek czegoś twardego strukturą przypominającego deskę.
- „O zobacz. Tu jest chyba jakiś napis. Z….U….Z….I….A” – powiedziała Karolina odsłaniając spod piasku kolejne litery – „to jest Twoje imię. ZUZIA!”
- „Naprawdę?!!!! – wykrzyknęła – Pokaż!!!”
Drżącymi rączkami z pomocą Mamy zaczęło się rozpakowywanie znalezionego na wykopaliskach prezentu.
- „Zuziu, co to może być? To chyba jakiś kolorowy album o dinozaurach?”
Zuzia jednak nie bardzo już chciała odpowiadać na pytania. Wiedziona ciekawością i coraz większą chęcią dowiedzenia się, co też wykopała z piasku odrywała kolejne warstwy papieru, aż dotarła do właściwego kartonu
- „To chyba komputer!” – wykrzyknęła.
Za chwilę światło dzienne ujrzał caluśki, różowiuśki laptop z wielką łapką pieska na przodzie. Radość i ogromne wzruszenie nie pozwalały Zuzi wykrztusić ani słowa. Ta rozgadana, pogodna dziewczynka nagle zamilkła jakby nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Jej oczy wyrażały ogromną wdzięczność, radość, ekscytację i po prostu szczęście. A my miałyśmy dla Zuzanki jeszcze pudło pełne pluszaków, kredek, malowanek czyli tego wszystkiego, co dziewczynki lubią najbardziej. Radości nie było końca.
Dla takich chwil naprawdę warto żyć.
Marzenie, różowy laptop z łapką pieska mogłyśmy spełnić dzięki ofiarności Pana Michała Wieczorowskiego oraz firmy ITA, na ręce których składamy serdeczne podziękowania. Dziękujemy również Parkowi Dinozaurów w Nowinach Wielkich za umożliwienie zorganizowania niezwykłej oprawy dla realizacji marzenia. Nie co dzień i nie wszędzie można sobie wykopać laptopa!