Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2017-10-03
Wybrałyśmy się na spotkanie z naszym nowym Marzycielem Marcelem, który wyczekiwał na nas w szpitalu i przywitał szczerym uśmiechem. Początkowo był bardzo nieśmiały, ale dość szybko się rozkręcił. Dowiedziałyśmy się, że w wolnym czasie lubi jeździć rowerem, zbierać grzyby i grać z bratem w gry na konsoli xbox.
Marcel wiedział jaki, był cel naszego spotkania, i miał przygotowane marzenie, które chciałby, abyśmy spełnili. Postanowiłyśmy troszkę zaskoczyć naszego podopiecznego i zrobić burzę mózgów. Marcel najpierw powiedział nam, co to są w ogóle marzenia, i okazało się, że doskonale wie, co to znaczy marzyć. Potem przedstawiłyśmy mu wszystkie kategorie marzeń, a następnie mówił o wszystkim, co mu przyszło do głowy. Drapał się po głowie, przewracał oczami i cały czas intensywnie myślał o marzeniach. Chciałby spotkać może jakiegoś youtubera, albo piłkarza lub… kogoś z telewizji. Chciałby dostać rower, quada, komputer. Zobaczyć morze, bo dotychczas był tylko w górach. A kim chciałby zostać? Spidermanem! J Marcel wymienił tak dużo marzeń, że sam już nie wiedział, czego pragnie najbardziej.
Chłopiec zdradził nam, że od samego początku jego marzeniem był laptop. Jednak miał też gdzieś w głowie park linowy, po którym mógłby się wspinać niczym Spiderman! Bardzo długo zastanawiał się, które marzenie wybrać. Ostatecznie powiedział, że to właśnie laptop cały czas ma w głowie i o nim myśli najwięcej. Dzięki niemu podczas pobytów w szpitalu mógłby grać w swoje ulubione gry samochodowe, które umiliłyby mu spędzony tam czas. Marcel chce, aby właśnie to marzenie zostało spełnione.
spełnienie marzenia
2017-11-30
Spotkaliśmy się tego słonecznego, zimowego popołudnia w jednej z restauracji fast food, o której Marcel mówił jako swojej ulubionej. Jednak nie spodziewał się, że tego dnia zostanie spełnione jego marzenie. Zdecydowanie był przekonany, że to tylko przyjazne spotkanie ze smacznym poczęstunkiem w tle. ;)
Po rozmowie o Harleyach, zabawą z (oczywiście zielonymi, a jakże licznymi!) balonami i zjedzeniu pysznych hamburgerów, przyszedł czas na słodki deser. Marcel oświadczył jednak, że jest już zbyt najedzony i zrezygnuje z ciasta. Po pewnym czasie okazało się, że mimo braku złożenia zamówienia, do naszego stolika zmierzała pani pracująca w restauracji z pełną tacką.
Uważnie spojrzała na naszego Marzyciela i spytała:
„Czy to Pana zamówienie? A może pomyliłam stolik?”, zażartowała, uśmiechając się do Marcela.
Z początku zmieszany, nagle zdał sobie sprawę, co oznacza barwnie zapakowany prezent, który przyniosła. Na jego twarzy pojawił się jasny uśmiech, a gdy zapytaliśmy go, czy wiedział, że dzisiaj spełnimy jego marzenie, energicznie pokręcił głową i uradowany zaczął rozpakowywać paczuszkę.
Ostrożnie wyjmował ze środka wszelkie gąbeczki i pianki, by w końcu móc odkryć skrywający się w środku... laptop do gier z wielką naklejką Lewandowskiego!
Już wkrótce jego marzenie całkiem go pochłonęło, pokazywał nam gry, które już znał i najbardziej lubił, nie umiał się od nich oderwać! :) Tak skończył się ten piękny dzień, który pozwolił nam uszczęśliwić kolejnego Marzyciela.