Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2017-10-03
Liwia to ośmioletnia Marzycielka, która przywitała nas z dystansem i jednocześnie iskierką ciekawości w oczach. W tym samym czasie mieliśmy przyjemność poznać Mamę i Babcię dziewczynki. Dla Liwii nie był to łatwy dzień, ponieważ nie byliśmy już pierwszymi gośćmi u małej , a w planach było ich jeszcze więcej. Jednak biorąc pod uwagę w pełni wypełniony plan dnia Marzycielka była pełna zainteresowania i wyrażała chęć poznania nowych" przybyszy" z fundacji. Na przełamanie pierwszej bariery przynieśliśmy mały podarunek w postaci przyborów do malowania, kolorowania oraz inne artykuły plastyczne i wtedy... pojawił się pierwszy uśmiech... jakże piękny! Zaproponowaliśmy zatem wspólne rysowanie i okazało się, że był to strzał w dziesiątke! Liwia poprosiła o rysunek syrenki Arielki, któremu później nadała kolorów. Sama zaś narysowała przepiękny bukiet kwiatów. Warto podkreślić , że jest to dziewczynka szczególnie uzdolniona plastycznie wykonująca swoje prace za pomocą przeróżnych technik plastycznych - od kredek i wycinanek po masy plastyczne i witraże.
Gdy przyszedł czas rozmowy o marzeniach Liwia z pełnym zdecydowaniem powiedziała nam o czym najbardziej marzy. I to już od długiego czasu. A jest to wyjazd do Disneylandu. Ta bajeczna kraina przyciąga małą i woła do niej coraz bardziej. Na szczęście jestesmy my i możemy pomóc spełnic to marzenie!
Niestety nasza wizyta szybko dobiegła końca, niemniej jednak jesteśmy w pełni przekonani, że udało nam się zdobyć zaufanie Marzycielki. Liczymy na kolejne audiencje u naszej księżniczki Liwii :)
Teraz zrobimy wszystko, by zobaczyć piękny uśmiech radości na ustach Marzycielki ze spełnionego marzenia!
spełnienie marzenia
2018-09-22
Nasza przygoda rozpoczęła się w sobotę rano na lotnisku Okęcie. Liwia była jedną z czwórki Marzycieli, którzy mieli razem podbijać Disneyland realizując swoje największe marzenie.
Każdą trudność, jaką napotkamy na swojej drodze (np. ciężka choroba), łatwiej jest pokonać z bliskimi u boku. Jeszcze lepiej, gdy jest obok osoba, która przechodzi to samo. Liwia oraz Filip (drugi Marzyciel, który brał udział w podboju parków Disney’a) poznali się na oddziale w warszawskim szpitalu pediatrycznym. Oboje byli już wtedy po ciężkim leczeniu i mimo osiągnięcia remisji, choroba powróciła. Razem rozpoczęli kolejną nierówną walkę i wspierają się w niej jak tylko mogą. Ich wspólny wyjazd do Disneylandu to było nie lada wyzwanie, w które zaangażowało się wiele osób. Nie da się ukryć, że wzruszenie ogarniało każdego, kto widział tę dwójkę przyjaciół razem na lotnisku – trzymających się za ręce, lekko zaspanych, ale gotowych na wspaniałą przygodę.
Samolot zaczął kołowanie, z każdą kolejną chwilą silnik pracował coraz głośniej. Liwia cicho wyszeptała, że się boi, a Filip (jak na mężczyznę przystało) wspierał swoją przyjaciółkę i trzymał ją za rękę podczas startu. Lot oczywiście też był pełen wrażeń, tak samo jak oglądanie pejzaży za oknem w drodze z lotniska do hotelu i wypatrywanie drogowskazu na Disneyland. Jednak prawdziwa przygoda rozpoczęła się po przekroczeniu progów Newport Hotel. Otworzyły się przed nami ogromne drzwi, wkroczyliśmy w zupełnie inny świat - pełen bajkowych postaci, bardzo uprzejmych ludzi i unoszącej się w powietrzu radości. Coś co trudno opisać słowami, po prostu trzeba to przeżyć.
Nie tracąc czasu zabraliśmy ze sobą mapę parku i ruszyliśmy zdobywać najbardziej ekstremalne roller coastery. Mama Liwii nie towarzyszyła córce na wszystkich atrakcjach, nie raz wahała się, czy Marzycielka da sobie radę - za każdym razem byłyśmy zaskoczone jej odwagą oraz tym jak wielką radość sprawia jej każdy przejazd! Pierwsze słowa, jakie wypowiadała Liwia, kiedy powracałyśmy na ziemię, to zawsze były słowa zachwytu i nadziei, że skorzysta z tej atrakcji jeszcze raz.
Poza różnego rodzaju kolejkami górskimi, pływającymi pontonami, kręcącymi się filiżankami czy karuzelami z ukochanymi końmi Liwii, mieliśmy możliwość spotkania się z postaciami bajek Disney’a! Na Liwii największe wrażenie zrobiły Roszpunka i Merida. Obie bohaterki mają własne konie, co bardzo przypadło do gustu naszej Marzycielce. Księżniczki były niesamowicie radosne i cieszyły się, że taki wspaniały gość odwiedził ich disneylandowy pałac. Zadawały mnóstwo pytań, Roszpunka pokazała dziewczynce swój bardzo długi warkocz, zaś Merida tańczyła z Liwią kręcąc piękne piruety niczym na królewskim balu.
Co Liwii najbardziej się podobało? Ciuchcia pędząca z ogromną prędkością pomiędzy skalistymi górami, na którą wchodziła nawet kilka razy pod rząd oraz bardzo poplątana kolejka górska w tematyce „Gdzie jest Nemo?”. Na koniec oczywiście zrobiłyśmy zakupy, by zabrać ze sobą trochę tej magii ukrytej w disneylandowych zabawkach – łuku Meridy, plecaku w Myszki Minnie i serduszka oraz w uroczej pluszowej śwince z filmu Vaiana. Te trzy dni były pełne niesamowitych wrażeń, wielu emocji i wzruszeń. Aż szkoda było opuszczać ten uroczy zakątek.
Z perspektywy wolontariusza to był niesamowity zaszczyt oglądać realizację marzenia Liwii i pragnę przekazać najserdeczniejsze podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do tego wydarzenia – firmie Disney® oraz przede wszystkim uczestnikom Połowinkowego Balu Charytatywnego Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego 2018 – każdy z Was dorzucił cegiełkę, dzięki czemu udało nam się uzbierać fundusze, by Liwia i Filip mogli razem polecieć do Disneylandu!
Dziękujemy i pamiętajcie, że siła marzeń jest ogromna!