Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2017-09-27
W słoneczne środowe popołudnie razem z Sylwią wybrałyśmy się w odwiedziny do naszej nowej Marzycielki Marty. I jak to zwykle bywa, osoby przychodzące chcą zaskoczyć osobę, do której się wybierają, ale w naszym przypadku było odwrotnie. To my byłyśmy zaskoczone. Ale wszystko po kolei.
Martę odwiedziłyśmy na oddziale onkologicznym w szpitalu, ponieważ w ostatnim czasie to tam Marta najczęściej przebywa. Wchodząc do pokoju zobaczyłyśmy przemiłą, uśmiechniętą osóbkę, która już nie mogła doczekać się naszego przybycia. Oczywiście mówimy tutaj o 10-letniej Marcie, która w sali była razem z mamą. Jak wiadomo, to osoby dorosłe z reguły mają więcej cierpliwości i czas nie dłuży im się tak bardzo jak małym, czekającym na wielkie wydarzenie dzieciom. Bo dla Marty nasze przybycie było wielkim wydarzeniem. Wiedziała kim jesteśmy i po co przyszłyśmy. Powoli, w trakcie bardzo sympatycznej rozmowy zaczęłyśmy poznawać Martę, jej zainteresowania, plany na przyszłość. Przed chorobą Marta była bardzo energiczną dziewczynką, a jej ulubionym zajęciem jazda na rowerze. Oczywiście z najlepszą koleżanką Wiktorią. Marta bardzo lubiła przebywać w ruchu, każdą wolną chwilę spędzała w towarzystwie swoich rówieśników na świeżym powietrzu. Ma 2 pieski, o których wypowiada się bardzo czule. Jest osobą opiekuńczą i troskliwą. W wolnym czasie, szczególnie w dni pochmurne i deszczowe kolorowała w domu różne rysunki. Bo jak twierdzi, sama rysować nie umie i nie lubi. Układa też LEGO Friends. Lubi wykonywać różne czynności manualne. I było to widać, bowiem przyniosłyśmy naszej Marzycielce Plasto-kulki. Od razu rozpakowała prezent i ulepiła piękne, duże, pomarańczowe serduszko.
Gdy tak miło na rozmowie płynął nam czas, do sali ktoś zapukał. Okazało się, że Martę oraz inne dzieci przebywające na oddziałach szpitalnych odwiedził MICHAŁ SZPAK!!!. Marta była zachwycona. To był dzień pełen wrażeń i emocji. Ale nie zawsze tak jest. Aktualne życie Marty opiera się na badaniach, odpoczynku i zbieraniu sił na walkę z chorobą. Na razie Marta nie ma siły jeździć na rowerze, nie może spotykać się z koleżankami. Musiała na jakiś czas porzucić dotychczasowe życie i przez to czas płynie jej wolniej. Jej marzeniem jest dostać białego laptopa i choć trochę przestać sie nudzic. Pomóżmy spełnić marzenie Marcie, by zobaczyć piękny uśmiech na jej twarzy. By życie choć trochę wynagrodziło jej ten smutny czas, te długie dni czas oczekiwania na lepsze jutro. Bo przecież dając radość innym, sami ją w zamian otrzmujemy.
spełnienie marzenia
2017-12-06
W środowe popołudnie, tym razem nie słoneczne, a deszczowe, razem z Sylwią wybrałyśmy się do naszej Marzycielki Marty. To był dzień, na który Marta z utęsknieniem czekała od samego rana. I tak się złożyło, że był to 6 grudnia – Mikołajki. Więc nie wypadało przyjechać inaczej, jak w mikołajkowych czapeczkach. Okazało się, że Marta już od rana też czekała na nas w takiej czapce.
Po przywitaniu się, Marzycielka zaprosiła nas do swojego pokoju. Chyba już od rana sprzątała w nim, było tak czysto. Nie chcąc przedłużać już dłużej oczekiwania Marty wręczyłyśmy jej upragniony prezent. Z niecierpliwością rozpakowywała karton zastanawiając się pewnie, czy prezent będzie odpowiadał jej oczekiwaniom, które podała nam na pierwszym spotkaniu. Po minie było widać, że wszystko się zgadza. I jest jeszcze więcej! Niespodzianka udała się! Oprócz białego laptopa z myszką, Marta dostała jeszcze specjalny plecak do przechowywania komputera. Z oczu Marty biła radość, choć starała się za bardzo nie okazywać emocji, było widać, że jest pod wrażeniem, ale starała się być opanowana.
Marcie, podczas tej doniosłej dla wszystkich chwili, towarzyszyli rodzice oraz jej brat Kamil. Po krótkiej rozmowie z Kamilem już było widać, że zna on prawie wszystkie tajniki internetu i że dzieci dziś w nocy tak szybko nie zasną. Emocje powoli zaczynały opadać, choć myślę, że wciąż jeszcze były na wysokim poziomie. Gdy mama Marty krzątała się w kuchni, by później zaprosić nas na kawę, tata Marty siedział z nami, wciąż nie mogąc uwierzyć, że przyjechałyśmy, Marta po cichutku oswajała się ze swoim nowym „skarbem”, to Kamil przejął inicjatywę pana domu. Opowiadał, zaskakiwał, wciąż dowiadywałyśmy się nowych rzeczy związanych z komputerem i graniem.Bardzo miło spędziłyśmy czas. Chętnie posiedziałybyśmy jeszcze, ale zrobiło się późno. Cieszyłyśmy się, że zostawiamy Martusię szczęśliwą. I co najważniejsze, nowy prezent nie pochłonął Marty tak bardzo, bo odprowadziła nas do samych drzwi.
Martusiu, dziękujemy Ci, że mogłyśmy Cię poznać i pomóc Ci spełnić Twoje marzenie. Jesteś przemiłą dziewczynką i pamiętaj – nigdy nie przestawaj marzyć.Dziękujemy również studentom WSB, bez których marzenie nie mogłoby być spełnione. Wierzymy, że radość Marty przyniesie szczęście nie tylko jej, ale także im.Pani Renato, Panie Ryszardzie, dziękujemy za te piękne chwile z Wami i Martą, na zawsze pozostaną one w naszych sercach.