Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2017-08-29
Spotkanie z niemal 18-letnią Beatą odbyło się we wrocławskim Przylądku Nadziei. Nasza Marzycielka to ciepła, przemiła, wesoła, mądra, a jednocześnie skromna nastolatka. Rozmawiało się nam z nią tak przyjemnie, że żal było kończyć spotkanie. Beata jest osobą pełną pasji. Przede wszystkim kocha muzykę. Gdy podczas rozmowy zmieniłyśmy temat, za chwilę okazywało się, że znowu wracamy do muzyki… I tak kilka razy. Kiedy Beata opowiadała nam o swoich ulubionych zespołach, widać było błysk w jej oczach. A do jej idoli należą: Ed Sheeran, 5 Seconds of Summer i Shawn Mendes. Nasza Marzycielka nie jest jednak zwykłą fanką, która tylko z przyjemnością słucha muzyki czy podśpiewuje sobie piosenki. To prawdziwie oddana fanka kupująca każdą płytę, znająca wszystkie teksty piosenek, wiedząca wszystko o wokalistach oraz pokonująca wiele kilometrów, by zobaczyć swoich ulubionych wykonawców na koncercie. Ponadto, co wydało nam się szczególnie interesujące, jest wraz ze swoją przyjaciółką autorką trzech opowiadań fanfiction, w których opisuje losy swojego ukochanego zespołu, 5SOS. Inspiracja do pisania takich opowiadań wywodzi się również niewątpliwie z miłości Beaty do książek, dziewczyna uwielbia bowiem czytanie, zwłaszcza literatury fantastycznej. Nasza Marzycielka kocha też filmy i seriale z tej dziedziny, takie jak Teen Wolf, Shadowhunters czy Riverdale.
Jeśli chodzi o przyszłość, to Beata, będąc bardzo dobrą uczennicą, myśli o dietetyce jako możliwym kierunku studiów. Jednakże dziewczyna najchętniej ukończyłaby te studia w Australii, bardzo ją bowiem pociąga i interesuje ten daleki kontynent. Nie mamy wątpliwości, iż nasza Marzycielka kiedyś tam pojedzie, zwłaszcza że już bardzo dobrze zna język angielski, którego nauczyła się nie tylko w szkole, ale również poprzez oglądanie wywiadów ze swoimi ulubionymi artystami i seriali z napisami w języku angielskim. Co do marzenia, Beacie nie było łatwo wybrać tego jednego jedynego, gdyż ma ich tak wiele: od wyjazdów na koncert ulubionych wykonawców po podróże. Ostatecznie nasza Marzycielka zdecydowała, że najbardziej chciałaby zobaczyć Włochy, miedzy innymi Wenecję.
Jeśli zechcą Państwo pomóc w realizacji marzenia tej wyjątkowo sympatycznej młodej osoby, oto kontakt:
renata.pioro@mammarzenie.org tel.: 605-305- 185
spełnienie marzenia
2018-06-25
Moim marzeniem była podróż do Włoch, do Wenecji, którą udało się zorganizować w czerwcu tego roku.
Wszystko rozpoczęło się od mojego pierwszego w życiu lotu samolotem, najpierw z Wrocławia do Warszawy, a stamtąd prosto do Wenecji. Było to ciekawe doświadczenie, którego na początku się obawiałam. Szybko jednak przekonałam się, że to nic strasznego i ostatecznie bardzo mi się spodobało latanie, a szczególnie piękne widoki, które obserwowałam przez okno samolotu.
Włochy przywitały nas słońcem i przez cały nasz wyjazd pogoda była wyśmienita. Mnie szczególnie odpowiadało ciepło, bo z natury jestem zmarzlakiem, więc mogłam wygrzać się do woli. Naszą przygodę w Wenecji rozpoczęliśmy od spaceru po malowniczych uliczkach, które od razu mnie urzekły. Nie mogłam się oprzeć, żeby nie uwiecznić ich na zdjęciach, bym mogła później wracać myślami do naszego wyjazdu.
Drugiego dnia popłynęliśmy tramwajem wodnym na wyspę Murano, gdzie udało nam się zwiedzić muzeum szkła, w którym zobaczyliśmy zarówno najnowsze, jak i najstarsze wyroby ze szkła. Później wybraliśmy się z kolei na wyspę Burano i podziwialiśmy urokliwe, różnokolorowe uliczki. Po powrocie przez pół godziny oglądaliśmy miasto z gondoli. Gondolier opowiadał nam trochę o mieście i pokazywał miejsca, obok których przepływaliśmy. Wieczorem udaliśmy się na brzeg i obserwowaliśmy zachód słońca, pływające statki i motorówki.
Trzeciego dnia zwiedzanie rozpoczęliśmy od Placu i Bazyliki św. Marka. Wjechaliśmy również na punkt widokowy na dzwonnicy, skąd podziwialiśmy panoramę Wenecji z każdej możliwej strony. Z wysokości 99 metrów doskonale było widać, jak wąskie są uliczki pomiędzy budynkami i jak niewielkie jest miasto. Weszliśmy też do Pałacu Dożów i udało nam się przejść po słynnym Moście Westchnień, którym niegdyś przestępcy dostawali się do więzienia. Tego samego dnia zobaczyliśmy również dwie galerie sztuki. W jednej z nich podziwialiśmy kilka dzieł Dalego i Picassa.
Czwartego dnia wycieczki pojechaliśmy pociągiem do Werony, gdzie czekał nas spacer po całym mieście. Nie mogliśmy pominąć domu Julii w naszym planie zwiedzania. Przeszliśmy się wzdłuż rzeki, a na wielu drzewach słychać było cykady, które nie przestawały cykać. Zobaczyliśmy również amfiteatr w Weronie, który jest czwartym największym amfiteatrem w całych Włoszech.
Przez cały wyjazd udało mi się spróbować wielu włoskich dań. Oczywiście nie obeszło się bez pizzy, która jest chyba najbardziej znaną potrawą. Posmakowałam też wielu makaronów i mniej znanego włoskiego dania – gnocchi. Wszystko było przepyszne.
W ciągu kilku dni naszego pobytu w Wenecji przeszliśmy około 60 kilometrów na nogach. Wykorzystaliśmy każdą chwilę, żeby zobaczyć jak najwięcej zakamarków miasta. Udało mi się również wykorzystać mój język angielski w praktyce i mogłam sprawdzić, ile umiem.
Włochy podobały mi się do tego stopnia, że zdecydowałam, że pewnego dnia chcę tam zamieszkać, chociażby na kilka miesięcy, poznać tamtejszą kulturę i miejsca bardziej dogłębnie. Ta wycieczka do Wenecji jest niezapomniana, na pewno będę starała się tam wrócić w przyszłości.
Dziękuję z całego serca, że udało się spełnić moje marzenie. Spędziłam cudowny czas i zyskałam mnóstwo pozytywnej energii i motywacji do działania.
Beata
W tym miejscu nasza fundacja pragnie serdecznie podziękować firmie Balluff, dzięki której możliwe było spełnienie marzenia naszej podopiecznej, Beaty.