Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2017-06-11
Wczesnym niedzielnym porankiem udałyśmy się do naszego nowego Marzyciela. Mimo lekkiego niewyspania czułyśmy rosnącą ciekawość, bo jak wynikało z opisu mamy, Patryk miał być pełnym życia chłopcem o wielu zainteresowaniach. Oczywiście nie zawiodłyśmy się.
Po kilku próbach wynikających z początkowego zawstydzenia Patryka udało nam się z nim porozmawiać. Patryk to przeuroczy chłopiec, pełen zapału oraz energii. Oczywiście zgodnie z tym co mówiła mama, ma zaskakująco dużo zainteresowań, które konsekwentnie realizuje. Lubi konstruować, budować z różnych klocków drewnianych, plastikowych. Poza tym gra w piłkę, bawi się w piasku, maluje i rysuje. Do tego zbiera samoloty, pociągi i samochody. Już od wejścia do jego pokoju uderzyła nas zaskakująca ilość plakatów z „hot wheels” i filmu „Auta” oraz kolekcje samochodzików. Od papierowych modeli po miniaturowe białe bmw (obiecał, że jak już będzie kiedyś miał takie „prawdziwe”, to nas przewiezie :). Nawet dywan wyglądał jak droga dla samochodów! Jak później się przyznał, jest wielkim fanem motoryzacji.
Na przełamanie pierwszych lodów kupiłyśmy Patrykowi zestaw do lepienia play doh i oczywiście modele do składania dodatków do jego aut tj. garaż, wyrzutnia, z których chłopiec tak bardzo się ucieszył, że chciał wszystko składać od razu. Dlatego też pobiegł po tatę i razem składaliśmy kolejne modele.
Kiedy wreszcie przeszliśmy do tematu marzeń, chłopiec powiedział, że ma takie jedno marzenie, którego spełnienie dałoby mu wiele radości. Opowiadał o parku w Polsce pełnym kolejek, który jest blisko Krakowa i że jest tam dużo atrakcji. Stwierdził, że jego największym marzeniem byłoby tam pojechać. Jak się później okazało chodziło o Energylandie w Zatorze, gdzie mógłby spędzić czas z rodziną, bawiąc się na rozmaitych kolejkach oraz w strefie wodnej.
Kiedy upewniłyśmy się, że to jest to marzenie, które nie spędza Patrykowi snu z powiek udałyśmy się do wyjścia ze spokojnym sumieniem, że nasze zadanie zostało wykonane.
spełnienie marzenia
2018-08-05
Kiedy w słoneczną sierpniową niedzielę dojechałam do Zatoru, Patryk wraz ze swoją rodzinką już na mnie czekali. Po przejściu przez recepcję Western Campu, który miał gościć nas przez dwie najbliższe noce, już wiedziałam, że to będzie niesamowity wyjazd! Kiedy spotkałam Patryka, moje przeczucia tylko się potwierdziły. Mieliśmy okazję przenieść się do dzikiego zachodu, nasz drewniany domek zachwycał niesamowitym klimatem i przytulnością. Patryk absolutnie zakochał się w kowbojskich gadżetach i wozach, od razu oprowadził mnie po ośrodku i pokazał swoje nowe ulubione miejsca. Jednak najważniejsze miało dopiero nadejść – wejście do Energylandii zaplanowaliśmy dopiero na kolejny dzień.
Wczesna pobudka, spowodowana pewnie masą emocji, które narastały w nas już od jakiegoś czasu, pyszne śniadanie i byliśmy gotowi na wielką przygodę. Spod Western Campu do Energylandii pojechaliśmy kolorową ciuchcią. Podróż umilała muzyka Energylandii, która niesamowicie przypadła Patrykowi do gustu. Już z daleka ujrzeliśmy największy coaster Hyperion – nie było wśród nas śmiałka, który zdecydował się na przejażdżkę. Już samo patrzenie na kolejkę podnosiło adrenalinę! Po przejściu przez baśniową bramę naszym oczom ukazały się liczne postaci mieszkające w Energylandii. Przybiliśy z nimi piątki i udaliśmy się na podbój parku.
Patryk był tak szczęśliwy i zszokowany ogromem atrakcji, że nie mógł zdecydować się, z czego skorzystać w pierwszej kolejności. Wybór padł na pontony wodne. Okazało się, że po drodze można się nieźle zmoczyć, ale nie przeszkadzało nam to zupełnie – pogoda była przepiękna, upalna, a ochłodzenie to coś, czego potrzebowaliśmy. Poprzedni wieczór spędziliśmy na studiowaniu mapy (serio, Patryk jest jej ekspertem!), ale Energylandia ma tyle atrakcji, że Marzyciel przez cały pobyt nie rozstawał się z mapą na krok. Kolorowe kolejki, park wodny, pokazy kaskaderów, kino 7D – ciężko zliczyć atrakcje, które wypróbowaliśmy! Patryk jest wielkim fanem motoryzacji – marki samochodów umiał rozpoznawać już kiedy nauczył się mówić. Nic więc dziwnego, że ogromną ilość czasu spędziliśmy w strefie Formuły 1. Chłopiec radośnie korzystał tam z symulacji F1 czy składał samochody z klocków Lego. Widać było, że był w sowim żywiole.
Czas leciał szybko. Pomimo tego że spędziliśmy w Energylandii cały dzień, nie mogliśmy nadziwić się, kiedy nadszedł wieczór. Na campingu czekała nas kolejna atrakcja – kino plenerowe. Rozsiedliśmy się w leżakach i oglądaliśmy bajkę do późnej nocy. Patryk był przeszczęśliwy, zwłaszcza że czekał nas kolejny dzień w Energylandii.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy ponownie od pontonów – Marzyciel korzystał z tej atrakcji aż trzy razy, zdecydowanie stała się jego ulubioną. Obeszliśmy tę część parku, do której nie poszliśmy poprzedniego dnia. Wozy strażackie, bajkowa karuzela, przejażdżka po farmie – to tylko niektóre spośród odwiedzonych przez nas atrakcji.
Wyjazd zakończyliśmy zjedzeniem pysznej pizzy (oczywiście w restauracji Formuły 1) i ochłodzeniem w parku wodnym. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Do dziś z uśmiechem wspominam ten wyjazd i wiem, że Patryk będzie wspominał go przez dłuuuugi czas. Kiedy spytałam, czy spełniło się jego marzenie, bez najmniejszej wątpliwości wykrzyczał, że tak. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Kochany Patryku, dziękuję Ci, że mogłam spędzić z Tobą i Twoją rodzinką (mamą, tatą i przesłodką siostrą Martynką) te piękne dni. Nigdy nie przestawaj marzyć!! Wiem, że masz kolejne marzenia w zanadrzu – ich spełnienia życzę ci z całego serca.
Serdecznie dziękujemy Sponsorom:
– wyjatkowyprezent.pl za wejściówki do Energylandii! Zwłaszcza pani Anastasii zarówno za świetną współpracę i wsparcie, jak i za zainteresowanie oraz troskę.
– Hotel Western Camp Resort Zator za gościnę w tak niesamowitym klimacie. Dzięki Państwu wyjazd był magiczny!
– Zespół Szkół Ogólnokształcących STO „Toruńsk” za zbiórkę pieniędzy na wszelkie pozostałe wydatki poniesione w trakcie wyjazdu.