Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2017-06-14
„Ja tak kocham klocki Lego, że aż chciałbym je przytulić.” Cytat, który chyba najbardziej opisuje naszego najnowszego Marzyciela. Ale po kolei.
Wojtka poznajemy w czerwcowe popołudnie. Czeka na nas niecierpliwie. Zjadł obiad w zaskakująco szybkim tempie - ku wielkiemu zadowoleniu taty - i w oknie wypatruje gości. Wchodząc do pokoju wiemy już dokładnie, że z prezentem na powitanie nie mogłyśmy trafić lepiej - puzzle Star Wars i zestaw Lego całkowicie wpisują się w wystrój pokoju; bo w pokoju Wojtka wszystko wiąże się z klockami Lego - ogromny plakat na ścianie, dookoła mnóstwo „legowych” postaci i pojazdów. Wojtek otwiera puzzle, a my rozpoczynamy rozmowę o marzeniach.
Chłopiec twierdzi, że do końca nie wie, co to są marzenia, ale i tak może nam o nich coś powiedzieć - chciałby dostać Gwiazdę Śmierci - ogromny zestaw Lego. Podczas dalszej rozmowy okazuje się jednak, że dużo ważniejszym marzeniem Wojtka byłoby zobaczyć miejsce, gdzie klocki Lego są wszędzie - chciałby pojechać do Legolandu. Fajnie by było, gdyby mógł polecieć tam samolotem. Dokładnie wiemy, że nie ma większego i ważniejszego marzenia na ten moment.
Nasze spotkanie nie kończy się jednak szybko, bo Wojtek jest bardzo kontaktowym chłopcem. Opowiada nam o nocy spędzonej w przedszkolu, o szkole, do której pójdzie od września, o wakacyjnych planach... Przez całe nasze spotkanie przewija się jednak temat klocków Lego. Wojtusiu - mamy nadzieję, że już niedługo uda Ci się je przytulić.
Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu tego marzenia, skontaktuj się z Joanną Grzybiak -
joanna.grzybiak@mammarzenie.org; tel. 515 199 630
spełnienie marzenia
2017-09-22
Marzyć nie jest trudno, ale marzyć „z głową” to znaczy szukać pomocy i wsparcia w realizacji swoich marzeń. W niewielkim odstępie czasu odkryliśmy w gorzowskim oddziale dwa dziecięce marzenia. Ktoś postronny mógłby stwierdzić, że są one takie same - marzenie Wojtka o wycieczce samolotem do duńskiego Legolandu i marzenie Franka, by zobaczyć największy na świecie świat Lego. Dwa takie same marzenia okazują się z perspektywy wolontariusza tak naprawdę zupełnie inne, ale o tym zaraz…
Nasza przygoda zaczęła się w piątek o świcie. Busem dotarliśmy na lotnisko w Berlinie, skąd odlatywaliśmy do Danii. Dla Wojtka nie był to pierwszy w życiu lot, lecz był on równie podekscytowany jak Franek, który leciał samolotem po raz pierwszy. Dotarłszy do celu naszej podróży – miasteczka Billund, złapaliśmy autobus do Lalandii, gdzie mieliśmy zakwaterowanie. Do naszego domku dotarliśmy miejscową kolejką, która wywołała u chłopców niemałą ekscytację. Pierwszego dnia ośrodek, w którym się zatrzymaliśmy zaplanował dla nas różne atrakcje. Wojtkowi bardziej przypadł do gustu miejscowy aquapark, zaś Franek miał wielką frajdę z zabawy w lokalnym fikolandzie. I tak upłynął nam pierwszy dzień.
Drugiego dnia wstaliśmy skoro świt, by chłopcy przez cały dzień mogli cieszyć się główną atrakcją wycieczki – wizytą w Legolandzie. Atrakcje, atrakcje i jeszcze raz atrakcje, krótka przerwa na wspólny obiad i ruszaliśmy dalej. Drugi dzień minął nam w ferworze zdarzeń. Wojtek - miłośnik gwiezdnego świata Star Wars i tajemniczego świata Nonjago - był zafrapowany tymi miejscami na naszej mapie, w międzyczasie starając się złapać uciekające mu zmotoryzowane pociągi z Lego. Franiu już na stracie zakochał się w każdej maszynie robotniczej w świecie miasteczek MiniLego. Od jego ukochanych koparek, dźwigów, żurawi budowlanych, wszelkich łodzi, aż po samoloty. Miłośnik wszystkiego co mechaniczne, świetnie odnajdujący się zarówno w świecie piratów, jak i w podwodnej krainie. Niestety z racji swojego wieku Franiu nie mógł skorzystać ze wszystkich atrakcji, np. rollercosterów.
Jeden dzień w Legolandzie okazał się jednak zdecydowanie zbyt krótki, więc następnego dnia znów z samego rana ruszyliśmy na podbój świata Lego, starając się zobaczyć jak najwięcej, a gdy już wydawało nam się, że osiągnęliśmy nasz limit, powtarzaliśmy najciekawsze atrakcje raz jeszcze ku radości chłopców. Nasz pobyt w tym bajkowym świecie oczywiście nie mógł nie skończyć się odwiedzinami w największym sklepie Lego, jaki kiedykolwiek widzieliśmy. Każdy z chłopców mógł wybrać sobie tam małą pamiątkę, która będzie im przypominała o tych niezapomnianych chwilach jak z bajki. Wojtek, co nie było żadnym zaskoczeniem, wybrał Lego będące świadectwem jego pasji do świata Star Wars. Franiu wybrał oczywiście swoją upragniona koparkę.
Podczas tego wyjazdu nie tylko spotkałam dwóch inteligentnych, małych pasjonatów Lego, ale także uświadomiłam sobie, jak ważne jest, aby mieć marzenia i mieć wsparcie w ich realizacji. Obie rodziny chłopców są idealnym przykładem tego, że wzajemna troska oraz wspólne siły pozwalają spełniać zarówno małe, jak i wielkie marzenia dzieci. I choć chłopcy to dwie zupełnie różne osobowości, to połączyła ich wspólna miłość do Lego.
Dziękujemy Zespołowi Szkół nr 13 w Gorzowie Wielkopolskim, I Liceum Ogólnokształcącemu w Międzyrzeczu, Szkole Podstawowej nr 2 w Międzyrzeczu i Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Międzyrzeczu, a także gościom weselnym Sylwii i Marcina za ogromną pomoc w realizacji marzenia Wojtka.