Moim marzeniem jest:

Japońska lalka

Robert, 17 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2017-04-05

W piękne czwartkowe popołudnie udaliśmy się do naszego kolejnego Marzyciela – Roberta. Naszą podróż do podwarszawskiego Legionowa umililiśmy sobie paczką paluszków i rozmowami. Słoneczna pogoda oraz legionowski leśny klimat sprawił, że bardzo przyjemnie spacerowało się do mieszkania naszego Marzyciela. Robert przywitał nas już na klatce schodowej. Po wejściu spotkaliśmy się z bardzo ciepłym przyjęciem, a mama Roberta okazała się fantastyczną osobą  o niesamowitej energii. Robert zaprosił nas do swojego pokoju, gdzie naszą uwagę od razu przykuły przepiękne malunki na ścianie. Sztuka to wielka pasja nastolatka. W przypadku jego zdolności należałoby nawet napisać SZTUKA przez wielkie SZ. Od razu pokazał nam teczkę wypełnioną zachwycającymi pracami. Jego twórczość jest bardzo oryginalna i zrobiła na nas ogromne wrażenie. Na przełamanie pierwszych lodów przygotowaliśmy dla Roberta lodołamacz w postaci przyborów do malowania. Bardzo się ucieszył, a my nie mamy najmniejszych wątpliwości, że wykorzysta je w sposób godny mistrza. Wciąż jednak byliśmy bardzo ciekawi o czym może marzyć nasz artysta. Poczęstowani pysznym ciastem i herbatą, w otoczeniu cudnych zwierzaków, próbowaliśmy jak najlepiej poznać naszego Marzyciela. Robert ma niesamowite zainteresowania, o których opowiadał nam z błyskiem w oczach. Jego ogromną pasją jest szkicowanie i malowanie lalek oraz innych bardzo charakterystycznych postaci. Od razu zauważyliśmy, że chłopak ma niesamowitą wyobraźnię i przede wszystkim talent. Zapytany o swoje największe marzenie najpierw powiedział, że przydałyby mu się wszelkiego rodzaju sprzęty do rysowania/malowania, które pomogą mu dalej rozwijać swój niebywały talent. Nasza grupa wyczuła jednak, że to nie wszystko o czym może marzyć Robert. Po przedstawieniu wszystkich możliwości wyboru marzenia, Robert bez wahania odpowiedział, że marzy mu się kolekcjonerska japońska lalka, która może przybierać różnorodne oblicza, kształty i stylizacje. Będzie dla niego inspiracją do tworzenia kolejnych wspaniałych dzieł. Zdumieni oryginalnością tego pomysłu próbowaliśmy dopytać o inne marzenia, ale Robert nie pozostawił nam wątpliwości. To prawdziwy artysta, który w swoje prace wkłada całe swoje serce. Jest bardzo świadomy swojej twórczości, a malowaniu poświęca każdą wolną chwilę.
Nasz nowy Marzyciel swoim potencjałem zrobił na nas ogromne wrażenie. Spotkanie i rozmowa były tak fascynujące, że nie zauważyliśmy kiedy zrobiło się ciemno. Zachwyceni pożegnaliśmy się z rodziną i udaliśmy się na powrotny spacer na stację, rozmawiając bez końca o naszym Marzycielu. Po tej wizycie jesteśmy pewni, że spełnienie tego marzenia pomoże Robertowi stać się jeszcze lepszym w tym, co go pasjonuje!

spełnienie marzenia

2018-01-27

Z końcem stycznia nadszedł długo wyczekiwany dzień – spełnienie marzenia Roberta. Bardzo zależało nam na tym, żeby ten dzień  był  naprawdę wyjątkowy, tak jak wyjątkowe i niespotykane było to marzenie. Mimo, iż wszystko wydawało się być dopięte na ostatni guzik, to stres i niepewność nie opuszczały nas do samego końca.

Czas realizacji marzenia był długi. Minęło wiele miesięcy zanim wymarzona lalka dotarła do nas z Korei. Postanowiliśmy wykorzystać to jako pretekst do zorganizowania spotkania, informując rodzinę, że mamy dla nich niespodziankę, którą chcemy trochę zrekompensować długie oczekiwanie. Nie zdradzając zbyt wielu szczegółów poprosiliśmy, żeby w sobotę rano przyjechali na warszawską starówkę, gdzie miała zacząć się nasza wspólna przygoda.

Rozrywka, którą zaplanowaliśmy miała miejsce w Horror House. To ciemna, nawiedzona piwnica, którą mieliśmy wspólnie przejść rozwiązując po drodze różne zagadki. Na miejscu miło przywitała nas Pani Justyna, z którą wcześniej dogadaliśmy szczegóły niespodzianki. Wszyscy byliśmy przestraszeni, ale bardzo podekscytowani. Wiedzieliśmy, że jeśli strach pokona nas przed końcem trasy będziemy mogli przerwać zabawę. Ruszyliśmy w ciemność, żeby stawić czoła swoim fobiom. Przejście od samego początku było przerażające. Nie widzieliśmy kompletnie nic, nie wiedzieliśmy jak mamy iść. Pozbawieni jakiegokolwiek źródła światła zdani byliśmy na siebie i swoją intuicję. Korytarze były ciasne, zewsząd dobiegały przerażające odgłosy. Ściany były zimne, a z sufitów zwisały niezidentyfikowane faktury. Co raz znienacka pojawiały się straszne postacie, rodem z horrorów,  które przebiegały nam drogę, straszyły wrzaskiem i dotykiem. W pewnym momencie udało nam się znaleźć małą latarkę, która niestety nie okazała się dużą pomocą. Trafialiśmy do różnych pomieszczeń, musząc się schylać, a niekiedy przechodzić na kolanach. Otwieranie kolejnych drzwi wymagało od nas czujności i spostrzegawczości. Było to nie lada wyzwanie, biorąc pod uwagę jak bardzo byliśmy wystraszeni. Emocje sięgały zenitu a krzyk mieszał się z niekontrolowanym śmiechem. Z jednej strony wiedzieliśmy, że to tylko zabawa i że otaczają nas aktorzy, ale ta świadomość wcale nie pomagała nam się uspokoić. W pewnym momencie tata Roberta przestraszył się tak bardzo, że odskakując do tyłu pociągnął za nim Roberta i swoją małżonkę. We trójkę upadli na stojący za nimi metalowy wózek. Skończyło się na szczęście na strachu. Ta dość zabawna w swoim niebezpieczeństwie sytuacja, tylko spotęgowała i tak intensywne już emocje. Trasę udało nam się przejść w całości. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą kiedy pokonaliśmy ostatnie drzwi i znów ujrzeliśmy światło. Znaleźliśmy się z powrotem przed recepcją – przyśpieszony oddech, widoczne na twarzach schodzące emocje dały się zauważyć, ale towarzyszyły im wielkie uśmiechy na twarzy - wiedzieliśmy, że to koniec tego szlaku J!

Nagle znów zrobiło się ciemno. Wolontariusze doskonale wiedzieli co się święci, ale rodzina była totalnie zdezorientowana, szczególnie kiedy wyszła do nas Samara – dziewczynka z horroru, wręczając Robertowi tajemniczą paczkę. Robert na początku zdezorientowany przyjął paczkę.  Drugimi drzwiami wyszedł kolejny potwór, trzymając tort i nasze fundacyjne balony. Zapaliliśmy światło i wszystko stało się jasne. Cała rodzina była w szoku, a sam Robert był przeszczęśliwy i zachwycony kiedy okazało się, że prezentem jest upragniona lalka. Zupełnie nie spodziewali się, że to ten dzień i że wszystko było ukartowane. Przystąpiliśmy do jedzenia tortu i uczciliśmy ten emocjonujący moment szampanem Piccolo. Ku radości Roberta udało się zrobić pamiątkowe zdjęcia z przerażającymi bohaterami tego labiryntu przepełnionego wahaniami emocji. Zdecydowanie najbardziej przypadła do gustu Roberta Samara z filmu The Ring.

Emocje nie opuszczały nas jeszcze długi czas. Wszyscy byliśmy roztrzęsieni, wzruszeni i bardzo szczęśliwi. Podziękowaniom i rozmowom nie było końca. Tak trudno było nam się rozstać, że udaliśmy się jeszcze do kawiarni, gdzie przy gorącej kawie i czekoladzie omówiliśmy nasze przeżycia,  a Robert pokazał nam swoje prace. Tego dnia wręczył nam też obraz, który specjalnie dla nas namalował i pozwolił wybrać i zachować kilka ze swoich fenomenalnych rysunków.

To był naprawdę Wielki dzień, zarówno dla rodziny Roberta, jak i dla nas – wolontariuszy. Jesteśmy pewni, że wspomnienia o tych przeżyciach pozostaną na długo w naszej pamięci, ale przede wszystkim w naszych sercach.

Pragniemy podziękować wszystkim, dzięki którym udało się spełnić marzenie Roberta i uczynić ten dzień tak wspaniałym i niepowtarzalnym:

Były wolontariusz Fundacji Mam Marzenie - Szymon Zajęcki wraz z małżonką – za środki z akcji „Zamień Kwiaty Na Marzenia”, dzięki którym udało zakupić się lalkę.

Pani Justyna Czarnecka wraz z całą ekipą Horror House – za zaangażowanie oraz za udostępnienie Horror House na potrzeby realizacji.

Pracownicy Izby Celnej w Zabrzu – za pomoc w załatwieniu wszelkich formalności dotyczących sprowadzenia lalki do Warszawy.

Firma Etort – za wykonanie przepysznego i wpasowującego się w klimat realizacji tortu.

Dziękujemy wszystkim zaangażowanym z całego serca za udzieloną pomoc :)!