Moim marzeniem jest:

Wycieczka do ZOO

Emilka, 7 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Olsztyn

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Goście weselni Agaty i Sławka Uherków oraz Willa Albatros w Gdańsku

inne

2007-08-11

Po trzech tygodniach od pierwszego spotkania, w sobotni ranek wyruszyliśmy na spełnienie marzenia Emilki. Kiedy zjawiliśmy się w Saminie, Emilka czekała już na nas z siostrą Wiką i mamą Danką. Droga do Gdańska trochę się nam dłużyła ze względu na korki ale dziewczynki co chwilę rozweselały towarzystwo piosenkami, wierszykami i opowieściami. Po drodze kilka razy zatrzymywaliśmy się na prostowanie nóg i napełnianie brzuszków. Dziewczynki były bardzo podekscytowane, z tylnego siedzenia co chwilę padały pytania "Czy już widać Gdańsk choć trochę?", "Czy już niedaleko do ZOO?".
W końcu dojechaliśmy. Kupiliśmy bilety oraz przewodnik i całą gromadką wkroczyliśmy do królestwa dzikich zwierząt. Nie spodziewaliśmy się, że ZOO w Gdańsku jest tak zielone, pięknie położone i rozległe. Dziewczynki i mój synek Tymon z zaciekawieniem zaglądali do zagród i klatek. Musiałam odczytywać informacje ze wszystkich tabliczek, nie odpuściliśmy chyba ani jednej. Towarzystwo co chwilą komentowało oglądane zwierzaki: "Ale gruby", "Ale ma minę". Żałowaliśmy tylko, że nie mogliśmy żadnego nakarmić. Emilce szczególnie podobały się słonie, zebry, małpy i kangury. Po kilkugodzinnym marszu zahaczyliśmy jeszcze o plac zabaw, gdzie dzieciaki wypróbowały zjeżdżalnie i huśtawki i wyruszyliśmy do naszego hotelu "Albatros".
Po drodze na Emilkę czekała jeszcze jedna niespodzianka - nasz dobry duszek, Agata, dzięki której nasz wyjazd doszedł do skutku, przekazała dzieciakom upominki. Emila dostała lalkę Baby Born z akcesoriami - w ten sposób spełniło się jej rezerwowe marzenie! Nasza Marzycielka rozanielona długo oglądała lalkę i dzidziusiowe gadżety, zmieniała pampersy i smoczki.
Na nocleg udaliśmy się do Willi Albatros w Gdańsku, której właściciele nie tylko ugościli nas za darmo ale zgotowali nam iście królewskie przyjęcie. Dostaliśmy do dyspozycji całe piętro w willi, dziewczynki z mamą zamieszkały w luksusowym apartamencie. Czekała też na nas pyszna obiadokolacja z deserem. Dziewczynki były zachwycone, mieszkały w hotelu pierwszy raz. Na początku były przekonane, że będą spały w "fotelu". Dopytywały się czy można by zostać tu trochę dłużej i nie wracać od razu do babci. Po kolacji, zabawie lalką i namalowaniu laurek dla cioci Agatki, kąpieli i wygłupach, zmęczone dzieciaki zasnęły jak susły.
Następnego dnia po śniadaniu pożegnaliśmy się z przemiłymi gospodarzami Willi Albatros i udaliśmy się do Gdyni. Tam po spacerze brzegiem morza i sesji fotograficznej spotkaliśmy się z Panem Tadeuszem, który oprowadził nas po Gdyńskim Akwarium. Pan Tadeusz, na co dzień pracownik akwarium, okazał się niezastąpionym przewodnikiem. Dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawostek na temat życia ryb, morskich ssaków i całego podwodnego królestwa. Emilce najbardziej podobała się "rybka Nemo", "gruba ryba" czyli płaszczka i zakupy w sklepiku, gdzie wybrała sobie lampkę, oczywiście z pływającymi rybkami.
Po wizycie w akwarium udaliśmy się na spacer po wybrzeżu i podziwialiśmy zacumowane statki i okręty. Potem odwiedziliśmy sopockie molo ale niestety nie mieliśmy szczęścia. W połowie spaceru zaczęło padać i trzeba było w ekspresowym tempie schronić się w samochodzie. Rozpętała się regularna burza, więc nie pozostało nam nic innego jak tylko wyruszyć w stronę powrotną do Olsztyna. Emilka była bardzo zadowolona ale i zmęczona. Był to chyba najbardziej emocjonujący wyjazd w jeż życiu. Na pewno spotkamy się jeszcze nie raz, Emilko!

Serdeczne dziękujemy :


Agacie i Sławkowi Uherkom za przekazanie pieniążków "weselnych" na marzenie Emilki oraz za ogromną pomoc w zorganizowaniu wyjazdu.
Panu Tadeuszowi Mazurkiewiczowi za poświęcony czas i oprowadzenie nas po akwarium,
Panu Bartkowi Malinowskiemu z rodziną - właścicielom Willi Albatros w Gdańsku - za gratisowy nocleg oraz wspaniałe przyjęcie i przemiłą obsługę

pierwsze spotkanie

2007-07-21

W ciepłą lipcową sobotę wybrałyśmy się w odwiedziny do Marzycielki Emilki. Nie miałam z kim zostawić swojego synka, Tymona, więc pojechał z nami. Przyznam, że spisał się dzielnie podczas swojej pierwszej wizyty:)
Emilka mieszka w Saminie niedaleko Grunwaldu wraz z mamą, 6 letnią siostrą Wiktorią i dziadkami. Dzielą jeden pokój po tym jak mama Emilki odeszła od ojca dziewczynek, który znęcał się nad nimi.
Emilka, która choruje na zanik mięśni, okazała się uśmiechniętą, choć odrobinę nieśmiałą siedmiolatką. Lodołamacz czyli lalka Barbie wraz z domkiem i akcesoriami od razu wzbudziła zainteresowanie sióstr. Mama chętnie opowiadała nam o całej rodzinie i o chorobie Emilki. Zdziwiło nas, że dziewczynka nie jest rehabilitowana, nie bierze też żadnych leków. Emilka nie chodzi, rodzina nosi ją po prostu na rękach kiedy trzeba się gdzieś przemieścić.
Dziadek Emilki przez cały czas pokazywał nam swoje skarby – a to garnitur z medalami, a to walizkę z narzędziami. W tym czasie Tymon zabawiał dziewczynki. Emilka rysowała też i rozmyślała nad marzeniem. W końcu wyznała nam, że pragnie pojechać na wycieczkę do ZOO. Jako marzenie rezerwowe nasza Marzycielka zażyczyła sobie lalkę Baby Born z akcesoriami.
Na pożegnanie dziadek zapakował nam kilka reklamówek ziemniaków, ogórków, cebuli i buraków do bagażnika. Będzie wałówka na cały miesiąc :)
Postaramy się Emilko choć trochę umilić Ci Twoje dziecięce lata. Do zobaczenia wkrótce!