Moim marzeniem jest:
Pani Beata Majewicz oraz Ewa i Andrzej Gratunik
inne
2007-09-22
Spełnienie marzenia Szymona: 22 09 2007 Na ten szczęśliwy dzień Szymek czekał miesiąc od naszej pierwszej wizyty. W sobotę zjawiliśmy się w Klebarku o 9 rano wraz z ekipą telewizji. Ola przekazała Szymkowi Marzenie – rower - dokładnie taki, jaki chłopiec sobie wymarzył: czerwony z przerzutkami, a do tego wyposażony w licznik i prędkościomierz. Wyposażenie uzupełnił profesjonalny kask, o którym Szymon obiecał nie zapominać, gdyż jak stwierdził „Jak się wyrżnę to przynajmniej głowy nie rozbiję”. Ekipa telewizji była ciekawa jakie ewolucje wykonuje nasz Marzyciel na rowerze i o to szczegółowo go wypytała. Okazało się, ze popisowy numer to jazda bez trzymanki. Szymon opowiadał też o początkach przygody rowerowej i jeździe na pierwszym trójkołowcu. Potem był tort i pyszne ciasto Mamy przy herbatce. Musiałyśmy też opowiedzieć o działalności Fundacji przed kamerą. Po części oficjalnej i wręczeniu Dyplomu Marzyciela, Szymon mógł w końcu zrobić użytek z Marzenia. Wsiadł na rower, pomachał i tyle go widzieliśmy. Życzymy Ci wielu wspaniałych rajdów i dużo zdrowia, Szymonku!
pierwsze spotkanie
2007-08-17
W środowe popołudnie ekipa Fundacji udała się do pobliskiego Klebarka Wielkiego. Ach, ta wieś sielska i anielska. Cisza, spokój a wokoło śpiew ptaków…
Naszym gospodarzem był Szymek, a wraz z nim jego dwaj młodsi bracia – Krystian i Radek oraz rodzice Marzyciela. Już na wstępie było bardzo głośno i wesoło, a to za sprawą fundacyjnych baloników, które momentalnie zostały wprawione w ruch przez trojkę rodzeństwa. Lodołamacz pod postacią gry „Zgadnij, kim jestem?” także przypadł do gustu Szymkowi. Gra, która była już przetestowana z sukcesem u naszego pierwszego Marzyciela- Łukasza, ponownie się sprawdziła. Zabawa była emocjonująca i przyniosła dużo śmiechu, a Krystian z trudem powstrzymywał się od głośnego mówienia, kto kim jest. Tak chciał pomóc ;-)
Po kilku rundach przyszła pora na uzyskanie odpowiedzi od Szymka na temat jego marzenia do spełnienia. Początkowo pojawił się pomysł przejażdżki skuterem po morzu, potem możliwość zanurkowania w morzu i kolejne pomysły: quad, samolot sterowany na pilota, rower, a nawet wizyta u przyjaciela Szymka, który jak się okazało mieszka po drugiej stronie drogi….
Jak widać były marzenia i te duże, i te małe, do których nie trzeba było pomocy Fundacji. Ostatecznie marzeniem numer jeden został rower („taki dla dorosłych”), koniecznie czerwony i z siedmioma przerzutkami. Na marzenie numer dwa awansował samolot na pilota.
I tak nieoczekiwanie zastał nas wieczór. Pożegnałyśmy się więc z całą rodziną i odprowadzone przez Szymka do samochodu, gdzie jeszcze zdążył nam zafundować pokaz ekstremalnej jazdy na rowerze, wróciłyśmy do Olsztyna spełniać marzenie.