Przed samym końcem roku - 30 grudnia 2016, wybrałam się wraz z wolontariuszką Martyną Makowską do marzycielki Weroniki. Do domu naszej marzycielki weszłyśmy zziębnięte, ponieważ ogrzewanie w moim samochodzie odmówiło współpracy, ale od razu poczęstowano nas gorącą herbatą. Przywitał nas również piesek marzycielki - Tofik. Wiedziałyśmy, że trafiłyśmy w dobre miejsce. Na "przełamanie lodów" dałyśmy marzycielce prezent, którym był film i słodycze, ale nie otworzyła go przejęta naszym przyjazdem. Towarzyszyły nam też mama i siostra naszej marzycielki. Rozmowa toczyła się w ciepłej atmosferze, także poczułyśmy się jak u siebie. W końcu nadszedł czas na poznanie marzenia Weroniki, którym jest telefon Galaxy J5 w kolorze złotym. Marzycielka ostatnio często przebywa w szpitalu i brak jej kontaktu ze światem, który ów telefon mógłby umożliwić. Dzięki niemu długie dni w szpitalu stałyby się mniej okrutne. Po długim pożegnaniu wróciłyśmy do Kielc, pełne oczekiwania na następne spotkanie, kiedy to, mamy taką nadzieję, spełni się marzenie Weroniki.

Wydawać by się mogło, że trzynasty to pechowy dzień. Lepiej nie zaczynać żadnego zadania w tym dniu... a jednak to właśnie trzynastego lutego wybrałyśmy się z Panią Dorotą (żoną naszego sponsora i człowieka o wielkim sercu) na oddział hematologiczny do naszej marzycielki Weroniki. Dziewczynka miała łzy w oczach kiedy spełniało się jej marzenie - Samsung Galaxy J5. W oczach nas wszystkich również pojawiły się łzy. Ale przecież to nie smutek je wywołał, tyylko radość z tego, że marzenia się spełniają. Po spełnieniu marzenia zostałyśmy z Weroniką i jej mamą jeszcze przez pewien czas. Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się poza szpitalem w równie radosnych okolicznościach.