Moim marzeniem jest:
Broadway69
pierwsze spotkanie
2007-12-12
W czwartkowe popołudnie wybraliśmy się do naszego kolejnego marzyciela, Ernesta, do miejscowości Roszarnia koło Sępopola. Dzięki naszemu wolontariuszowi-kierowcy Emilowi, dobrze do trasy przygotowanemu i mamie Ernesta( w końcowym etapie podróży) bez błądzenia po okolicy dotarliśmy do celu. Ernest to siedmioletni, spokojny chłopiec. Jest piątym z kolei dzieckiem, z sześciorga rodzeństwa. Weszliśmy wraz z mamą do pokoju Marzyciela, i oczywiście zaprosiliśmy do nas jego rodzeństwo. Po czym zostały wręczone prezenty (czekoladki dla starszego rodzeństwa, oraz pluszak dla najmłodszej siostry) i lodołamacz dla Ernesta. Dopiero na naszą propozycję dzieciaki zaczęły rozpakowywać podarki. Marzyciel otrzymał puzzle przedstawiające samochód z górami w tle i model samochodu do złożenia. Prezent, szczególnie ten drugi spodobał się nie tylko Ernestowi, ale również Emilowi ( w drodze powrotnej zdradził, że w dzieciństwie uwielbiał składać samochody i majsterkować przy nich - co mu pozostało do dzisiaj. Zapewne dlatego chłopaki szybko znaleĄli wspólny język a przy składaniu auta dogadywali się bez słów. Potem nastąpiło sprawdzenie czy pojazd jest dobrze złożony, osłabiony Ernest poprosił Emila o przejechanie po mieszkaniu autem. Wszystko działa! A na twarzy Ernesta maluje się dyskretny uśmiech, który pozostaje do końca spotkania. Gdy zapytaliśmy o Marzenie odpowiedĄ była jedna: LAPTOP. Mimo naszych podpowiedzi i usilnych starań Marzyciel miał trudności z wymyśleniem marzenia awaryjnego. Dopiero po dłuższej chwili powiedział, iż drugim marzeniem jest kamera. Na twarzy widać było coraz większe zmęczenie. Pomimo tego zgodził się na kilka pamiątkowych zdjęć.
Postaramy się jak najszybciej spełnić Twoje Marzenie, Erneście!
inne
2008-01-15
Marzenie Ernesta było gotowe po trzech tygodniach od naszego pierwszego spotkania. Trzeba było tylko zawieĽć je do Warszawy, bo właśnie tam, w Centrum Zdrowia Dziecka przebywa obecnie nasz mały Marzyciel. Ale po kolei. Po pierwsze Ernest miał szczęście do sponsora. Już w kilka dni po naszej pierwszej wizycie zadzwonił do nas Pan Wojtek i zaproponował zakup laptopa. Pan Wojtek okazał się sponsorem absolutnie wyjątkowym, gdyż nie tylko przekazał pieniążki ale bardzo wzruszył się losem Ernesta, dzwonił do nas codziennie pytając jak się sprawy mają. Miał nawet zamiar wziąć udział w spełnieniu Marzenia ale uznał, że zamiast kupować bilet lotniczy woli … spełnić kolejne Marzenie! Ech, oby zawsze trafiali się tacy sponsorzy. Tak więc do Warszawy udałyśmy się we dwie, Pan Wojtek towarzyszył nam duchowo. W holu Centrum Zdrowia Dziecka czekał na nas Tato Ernesta, niesamowicie miły człowiek, bardzo oddany swojemu synkowi, jak również innym dzieciom leżącym z Ernestem na sali. Nasz Marzyciel, choć bardzo słaby, ożywił się na widok laptopowej torby. Od razu zorientowałyśmy się, że laptop jest absolutnie niezbędnym sprzętem w miejscu, w którym przyszło przebywać Ernestowi. Wszyscy chłopcy na sali mieli już komputery, tylko nasz Erneścik musiał „przyklejać” się do kolegów. Nie za bardzo mógł korzystać z cudzego sprzętu, widać było, że wszystkie laptopy były rozgrzane do czerwoności przez swoich właścicieli. Od razu zabrałyśmy się więc do instalacji sprzętu. Podłączyłyśmy Internet i Ernest mógł od razu zagrać w kilka gier. Najbardziej spodobała mu się gra w Zumę i Fish Aquarium. Do tego przywiozłyśmy kilka filmów na DVD, co również ucieszyło naszego Marzyciela. Po instruktażu i wspólnych grach wręczyłyśmy Ernestowi Dyplom Marzyciela, choć ten nie za bardzo go już interesował. Widać było, że w Erneście bez dwóch zdań obudził się duch prawdziwego gracza komputererowego! Tata śmiał się, że już widzi odcisk od myszy na palcu i trzeba będzie naklejać plaster. Tak więc pozostawiłyśmy Ernesta zatopionego w grach a same udałyśmy się w drogę powrotną. Do samochodu odprowadził nas Tata Marzyciela, równie szczęśliwy jak sam Ernest.
Erneście, życzymy Ci dużo, dużo zdrówka, trzymamy kciuki abyś wkrótce mógł korzystać z laptopa w domu, nigdy w szpitalu.
Panie Wojtku, dziękujemy za Pana wrażliwość i wielkie serce.