Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2016-10-19
Dwie nastolatki, Zuzanna i Alicja (a właściwie ich marzenia) są powodem naszej dzisiejszej wizyty na oddziale Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii. Dziewczyny poznały się na oddziale, polubiły i połączyła je prawdziwa przyjażń. Spotykamy się w świetlicy i długo rozmawiamy o zainteresowaniach naszych marzycielek, ulubionych zespołach muzycznych, szkole i planach na przyszłość. Naszą rozmowę dominują jednak dwa tematy, z którymi związane są marzenia Zuzi i Alicji.
Alicja – pasjonatka jazdy na koniu. O nich może mówić bez końca. Od dawna każdą wolną chwilę spędza w stadninie , gdzie trenuje i relaksuje się jednocześnie. Na krótko przed pobytem w szpitalu spróbowała swoich sił w skokach i zrozumiała, że właśnie z tym chciałaby związać swoją przyszłość. Do tego potrzebne jest dobre, wygodne, dopasowane do jeżdżca siodło. Alicja , razem ze swoją trenerką ,długo testowała różne siodła aż dokonała wyboru, który spełnia wszystkie jej wymagania i jest jej marzeniem.
Chodzi o siodło X MEREDITH D NEW , w kolorze czarnym, rozmiar 17, rozstaw łęku 33.
Zuzia – świat jej marzeń znajduje się pod wodą. Chce poznawać rafy koralowe i ich mieszkańców. Nasza marzycielka pięknie maluje a podwodny świat to feria zaskakujących barw i inspiracji. Jednak jeszcze ostatecznie nie zdecydowała o swoim marzeniu.
spełnienie marzenia
2017-10-01
Jestem szczęśliwa.... teraz wiem jak czują się ludzie których marzenia się spełniają.., bo moje największe marzenie też się SPEŁNIŁO! Dzięki Fundacji Mam Marzenie, 1 października wyruszyłam w podróż na Teneryfę gdzie po kilkudniowej nauce nurkowania zdobyłam certyfikat nurka PADI OWD!
Ale po kolei, zaczęło się rok temu w szpitalu kiedy spotkałam się z Panią Jolą z Fundacji Mam Marzenie i po długiej rozmowie wyjawiłam moje wielkie marzenie, jednak tak do końca nie wierzyłam, że może się ono spełnić – no cóż jestem realistką i wiem że moje marzenie było naprawdę mega trudne do zrealizowania. Wyobraźcie więc sobie moją minę kiedy się dowiedziałam, że na początku października lecimy na Teneryfę i będę tam mogła zdobyć certyfikat PADI. Dopiero jak weszłam na pokład samolotu to tak naprawdę do mnie dotarło, że to się dzieje, moje marzenie spełnia się:) Pierwszy raz w życiu leciałam samolotem- przepiękne widoki i te chmury poniżej nas, wyspy, ocean....a potem pierwszy spacer na plażę i cieplutka woda oceanu, leciutki wiaterek, spokój, przepięknie. Następnego dnia rano spotkałam się z Panem Mariuszem właścicielem szkoły nurkowania BIG FISH – to on za-sponsorował mi kurs, przywoził i odwoził codziennie z hotelu do centrum nurkowego i służył pomocą jak było trzeba. DZIĘKUJĘ :) Potem wyprawa na jedną z piękniejszych plaż na Teneryfie - Del Duque – śliczna, lazurowa woda– nigdy nie widziałam takiego koloru, piasek i te klify – jak w bajce. Powrót do hotelu promenadą, która ciągnie się praktycznie wzdłuż całego wybrzeża pozostawił w mojej pamięci niezapomniane widoki. No a potem zaczęła się nauka :) Nie tylko praktyczna ta w wodzie, ze sprzętem nurkowym, ale najpierw teoria- dostałam książkę dość obszerną, którą trzeba było przeczytać :) Dopiero następnego dnia, jak zapoznałam się z pierwszym rozdziałem książki i filmami instruktażowymi zaczęła się moja przygoda w wodzie. Stan nieważności, oddychanie przez automat, te kolorowe ryby i skały pod nami, nie da się opisać słowami co wtedy czułam- chyba po prostu szczęście.
Instruktorzy trzymali nas za ręce, żebyśmy nie odpłynęli, ale potem puścili i robili nam zdjęcia :)
Po powrocie do hotelu apetyt miałam taki wielki, że moja mama zrobiła oczy wielkie jak spodki jak zobaczyła ile w siebie zmieściłam. Dobrze ze wyjazd był All inclusive – jedzenia nie zabrakło:) Potem znowu teoria - następne rozdziały z książki- można powiedzieć, że zasypiałam nad książką – ale podobało mi się! To było to co chciałabym robić! Następny dzień – nurkowanie – już bardziej w głębinach- zobaczyłam manty, żółwie i całe mnóstwo podwodnego życia o jakim nawet nie słyszałam. Przejrzystość wody jest tam po prostu obłędna. Były też oczywiście ćwiczenia – zakładanie butli, maski i automatu, rozmontowywanie, nauka oddychania, podwodne ćwiczenia w parach i osobno. Wbrew pozorom to nie takie proste- już chyba łatwiej było mi porozumiewać się z instruktorami po angielsku :) W ten dzień nurkował ze mną też mój brat i ja jako już bardziej doświadczona pomagałam mu! Poszło świetnie. Kolejny dzień, kolejne ćwiczenia- utrzymanie się w wodzie, tak zwany Budda, napełnianie BCD pod wodą, ćwiczenia podwodne, schodzenie i wchodzenie po linie, dzielenie się powietrzem – poszło mi świetnie ( nie chwaląc się :))
Piątek był dniem odpoczynku od nurkowania. Wybraliśmy się na wycieczkę wokół wyspy i do Loro Parku - "Teneryfa w pigułce". Podziwiałam największe na wyspie klify – Los Gigantes, miasteczko Garachico, kiedyś zalane lawą, piłam pyszną regionalną kawę Barraquito z mlekiem kondensowanym i likierem pomarańczowym i cytryną. Miasteczko Icod de Los Vinos i słynne Drago Milenario – prawdopodobnie najstarsze na świecie Tysiącletnie Smocze Drzewo- średnica u podstawy 20 metrów i wysokość 18 metrów. Na zakończenie wspaniałego dnia wizyta w Loro Parque w Puerto de la Cruz - krainie dzikich i fascynujących zwierząt dostępnych na wyciągnięcie ręki. Zobaczyłam spektakularny pokaz tresury orek i lwów morskich oraz papug, zwiedziłam akwarium gdzie można zobaczyć z bliska rekina i przepiękna i różnorodną florę i faunę mórz i oceanów. To był naprawdę niezapomniany dzień i na długo pozostanie w mojej pamięci.
Sobota- dzień egzaminu- i szok zaliczyłam wszystko na 100%! Pan Mariusz powiedział, że jestem "dobrym materiałem, mam potencjał" i jeśli kiedyś będę chciała to mogę u niego zrobić kurs Divemastera, czyli pierwszy stopień instruktorski :) Jasne, że bym chciała, ale to chyba ....kolejne marzenie.... ale przecież trzeba w życiu marzyć, a nuż się spełni :) Póki co jeszcze trochę poćwiczyłam w wodzie z moim instruktorem Roberto ( przemiły człowiek), przyznam że tegoćwiczenia się bałam, bo CESA wykonuje się tylko w ostateczności. Po południu ostatnia atrakcja- Siam Park- jeden z największych i najwspanialszych na świecie parków wodnych z największą pionową zjeżdżalnią – jechałam! Pięciometrowa sztuczna fala- niesamowite.
Ostatni dzień, niedziela przed powrotem, jeszcze oczywiście plaża i snoorkowanie – po raz ostatni na wyciągnięcie ręki miałam egzotyczne rybki i jeżowce.
Nie wiem jak mam dziękować wszystkim osobom dzięki którym spędziłam najwspanialszy tydzień w moim życiu. Wolontariusze Fundacji Mam Marzenie, zwłaszcza Pani Jola która mnie wysłuchała i która to wszystko zorganizowała, Agnieszka – wolontariuszka która z nami była i służyła zawsze i wszędzie pomocą, opanowaniem, miała bardzo, ale to bardzo dużo siły, aby wszystko tam na miejscu opanować, Pan Mariusz właściciel Big Fish z sercem jak to się mówi na dłoni, zawsze znalazł dla mnie trochę czasu, no i oczywiście Biuro Podróży Rainbow Tours, dzięki któremu mogliśmy spędzić ten tydzień w przepięknym hotelu z pełną obsługą – naprawdę poczułam się jak księżniczka, i jeszcze te wycieczki do Siam Parku i Loro Parku również sponsorowane przez Biuro Podróży – naprawdę moje marzenie spełniło się w 100 a nawet 200% , nigdy tego nie zapomnę i na zawsze pozostaniecie w moim sercu, a kto wie może kiedyś ja też będę mogła komuś pomóc? Dzisiaj bardzo wam wszystkim DZIĘKUJĘ !!!