Moim marzeniem jest:

Spotkanie z delfinem

Ignacy, 7 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Białystok

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2016-11-14

W listopadowe popołudnie odwiedziłyśmy w domu naszego nowego Marzyciela. Już w progu mieszkania przywitał Nas uroczy i radosny sześciolatek o pięknym imieniu, Ignacy. Razem z Nim czekały na Nas mama Ignasia oraz półtora roku starsza siostra, Maja.

Ignaś to niezwykle zdolny i inteligentny Chłopiec. Potrafi już liczyć i doskonale czyta, więc gra z literkami, którą od Nas dostał, z pewnością pomoże Mu w ćwiczeniach językowych. Bez żadnego problemu czytał napisy na naszych koszulkach i pytania, jakie zawierała podarowana przez Nas gra. Poza tym nasz Marzyciel chodzi już do szkoły i jak sam mówi, troszkę się tam nudzi, kiedy inne dzieci wykonują zadane przez panią ćwiczenie, On już je dawno skończył. Taki bystrzak! Jest też niezwykle energiczny, długa zabawa balonami zmęczyła chyba wszystkich. Ponadto, jak zdradziła Nam mama Ignasia, Chłopiec to wschodząca sceniczna gwiazda. Ma już nawet na swoim koncie kilka rozdanych autografów.

Jednak od samego początku naszej wizyty Ignaś nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł Nam opowiedzieć o swoim największym marzeniu i kiedy będzie mógł je narysować. Musiałyśmy Mu w końcu na to pozwolić. O czym marzy nasz utalentowany Marzyciel? O Spotkaniu z delfinem. A skąd takie marzenie? Otóż pewnego dnia obejrzał z mamą i siostrą film, w którym mały chłopiec ratuje rannego delfina, zaczyna się nim opiekować i zaprzyjaźnia się z nim. Ta wzruszająca historia tak poruszyła naszego Marzyciela, że sam zapragnął spotkać takiego delfina i móc z nim spędzić trochę czasu.

Ignasiu, bardzo miło było nam Ciebie poznać. A My dołożymy wszelkich starań, aby Twoje marzenie o spotkaniu z pięknym delfinem jak najszybciej się spełniło.

spełnienie marzenia

2017-09-10

Ignacy jest chłopcem, obdarzonym dużym urokiem, wrażliwym i silnym. Mając sześć lat obejrzał film pt. ZIMA. Film o dzielnym chłopcu, który uratował delfina z potrzasku. Niestety w tym wypadku, delfin traci ogon, staje się kaleką. Chłopiec zaprzyjaźnia się z delfinem i ratuje go powtórnie ….

Ten film wywarł na Ignacym bardzo duże wrażenie. Dużo o nim rozmawialiśmy, o kalectwie, przyjaźni, dzielności chłopca, mądrości delfinów i miłości. Gdy spotkaliśmy się z Paniami z Fundacji Mam Marzenie, najważniejszym marzeniem Ignacego było spotkać delfina.

Ja, mama, dorosła osoba gdzieś w środku, uważałam, że to tak duże marzenie, tak nierealne… Jednak to syn tu był decydentem… Tak dorosła osoba miewa mniej fantazji. Wiele osób pracowało, by zrealizować marzenie Ignacego, dużo się działo.. I…

Dnia 07.09.2017R. wsiedliśmy do samochodu Krzysztofa. Krzysztof – zwany przez Ignacego – wujkiem Krzysiem to wolontariusz. Mężczyzna, który poświęcił nam 4 dni swojego życia, był przy Nas, z Nami. Służył pomocą i wszystko na miejscu organizował.  Dziękujemy. Jestem wdzięczna, gdyż pierwszy raz nie musiałam troszczyć się o szczegóły – ja też byłam na „wczasach”.

Droga na Litwę była dość długa. Tym bardziej, że zatrzymaliśmy się w Kownie. Kowno, piękne, stare miasto. Chociaż dzieciom najbardziej chyba podobał się duży plac zabaw. Zrobiliśmy piknik w środku miasta dla dzieci, cóż dla Ignacego godziny jedzenia są święte. Musi jeść co 4 godziny, a wybiła szesnasta.

Dojechaliśmy do hotelu wieczorem, około 20 godz. Warunki okazały się wyśmienite. Mieliśmy 3 osobowy pokój z własna łazienką. Dostęp do lodówki – co dla Nas ważne i kuchenki. Huurrra. A za oknem słychać było morze. Szumiało jak autostrada. Szybko rozpakowaliśmy się i wybraliśmy się nad morze. Hi hi przypomniała mi się staruszka, którą spotkaliśmy po drodze… Kobieta o wielkim sercu i chęci wskazania Nam drogi na plażę. Upierała się, że Nas podprowadzi. Miałam wrażenie, że kobieta bardziej potrzebuje pomocy niż My. Naprawdę nie potrafiła znaleźć drogi, szliśmy raz jedną, raz drugą ścieżką, potem stwierdziła, że to chyba nie tu… bo musi być szlaban. Pożegnaliśmy panią i dotarliśmy. Spacer był wyjątkowy.

Sen również… zdrowy. Rano wybraliśmy się znowu nad morze. Ignacego, to pierwszy pobyt nad morzem. Czułam wiele radości patrząc jak Maja z Ignacym bawią się w tradycyjną zabawę dziecięcą nad morzem: gonienie fal, wchodzenie, gdy fale odpływają i ucieczka, gdy przypływają. Cóż po 10 min buty były mokre. Spacer trwał do południa. Wróciliśmy do hotelu na 12 – godzina posiłku i leków.

Okazało się, że w delfinarium zapisane mają Ignacego spotkanie dziś… a nie jak podali w mailu jutro. Do Kłajpedy mamy ponad 30 km!! I jeszcze prom!!. Szybko spakowaliśmy się i dotarliśmy na około 14 godz. A Ignacy o godzinie 15 już miał sesję terapeutyczną z Delfinem. Zatrzymam się tu na chwilę. Przypomnę, że Ignacego marzeniem było SPOTKANIE z delfinami. Dostał indywidualną sesję… Pływał z nimi, na nich, nurkował, wydawał im komendy, dotykał. Miał dla siebie panią rehabilitantkę i parę delfinów… a i były w basenie też foki.

Miłość do delfinów rozkwitła. Delfiny są niedopisania: to ssaki, bawiące się ze sobą, żartujące, piękne, inteligentne, takie duże mądre łobuziaki. Popłakałam się, oglądając je i patrząc na szczęśliwego Ignacego. Emocje, radość, zachwyt, szczęście musiało gdzieś znaleźć ujście. Ignacy podskakiwał, dziękował i tulił. Często oglądamy zdjęcia i te emocje szczęścia wracają… Dziękujemy!

Uff, następny dzień, sobota. Morze jest wzburzone. Ignacy upiera się, że jest przynajmniej 6 w skali BOUFORTA- no prawie sztorm. Jest i już. Rzeczywiście fale są duże i piękne. Morze jest inne niż wczoraj. Spacerowaliśmy i bawiliśmy się na plaży.

Pojechaliśmy też do Pałangi – miasteczko typowo turystyczne. Na tyle duże, że spędziliśmy tam, głównie spacerując, całe popołudnie. Relaks, zabawa, spokój, radość to uczucia nam towarzyszące.

Wieczorem: Oj, jutro rano wyjeżdżamy. Poszliśmy jednak jeszcze nad morze. Dzieci szczęśliwe: „możemy zamoczyć nogi?” Po około godzinie, okazało się, że mokre są do pasa. Ignacy pirat, czasem kapitan, ma chłopak fantazję.

Niedziela jest dniem powrotu. A niech pada nawet deszcz. Ważne, że podczas pobytu pogoda nam sprzyjała. Gdy byliśmy na spacerach świeciło słońce, deszcz czekał, aż schowamy się do pomieszczeń zamkniętych. „Wujek Krzysztof” kulturalny, rzetelny, spokojny i odpowiedzialny mężczyzna, zrobił na Ignacym duże wrażenie. To z nim za rękę najchętniej Ignacy spacerował. No cóż dwoje silnych charakterem mężczyzn.

Powrót był spokojny. Trochę melancholijny. Dzieci z tyłu – jak to rodzeństwo, się kłóciły, czasem marudziły, często śmiały się – Ok, oznacza to, że wszystko jest w normie.

To były wyjątkowe, wspaniałe dni. WSZYSTKO było najlepsze, jakie mogliśmy wymarzyć i oczekiwaliśmy. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Nic więcej nie umiem dodać. DZIĘKUJĘ.

                                                                                                                     Mama Ignacego – Agnieszka

 

W imieniu Fundacji, wszystkich wolontariuszy, jak i rodziny, Dziękujemy za dobre serce, które pochyla się nad Marzycielami, którzy czekają na spełnienie swojego marzenia, za wrażliwą duszę, która przynagla do czynienia dobra, za bezinteresowną pomoc i życzliwość. Serdeczne wyrazy Podziękowania!!!