Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2016-09-29
Naszą kolejną Marzycielkę – Sonię – poznałyśmy w Przylądku Nadziei podczas zabawy z siostrą Matyldą. Dziewczynki bawiły się w pociąg podróżujący z pluszakami, które w czasie naszej wizyty smacznie sobie spały…
Od mamy naszej Marzycielki dowiedziałyśmy się, że dziewczynka uwielbia otaczać się pluszakami i ma ich całkiem sporo w swoim posiadaniu. To właśnie z nimi związanie jest marzenie Soni, ponieważ bardzo, ale to bardzo chciałaby pluszowego pingwinka, który chodzi i mówi. Gdy zapytałyśmy ją, o czym ów pingwinek miałby mówić, od razu usłyszałyśmy odpowiedź: „O cukierkach!”. Jak się okazało, Sonia ma słabość nie tylko do pluszowych maskotek, ale także do słodyczy, a szczególnie do pączków i tic taców , ale nie pogardzi też innymi słodkościami .
Gdy już poznałyśmy marzenie, ucięłyśmy sobie z Sonią pogawędkę o tym, jakie powinny być i jak powinny się zachowywać prawdziwe księżniczki. Niestety, mamy duże braki i będziemy musiały udać się na kolejną lekcję do naszej małej Marzycielki, co uczynimy z wielką przyjemnością.
Kochana Soniu, przekazałyśmy już wiadomość o Twoim marzeniu dobrym wróżkom i postaramy się je spełnić jak najszybciej!
spełnienie marzenia
2017-03-17
Na kolejną lekcję na temat tego, jakie powinny być i jak powinny zachowywać się prawdziwe księżniczki, umówiłyśmy się z Sonią i jej rodzicami w jednym z wrocławskich centrów handlowych. Podczas tego spotkania miało wydarzyć się coś wyjątkowego – miało się spełnić marzenie dziewczynki. Nasza czterolatka była troszkę onieśmielona ale domyślała się co się za chwilę wydarzy – jej wymarzony pluszowy pingwinek miał w końcu trafić w jej ręce. Przebył on bardzo długą drogę, ponieważ przyjechał aż z Ameryki (w końcu dla Wróżek nie ma nic niemożliwego)!
Okazało się, że pingwinek jest taki jak być powinien, czyli chodzi i mówi, a dokładniej powtarza to, co mówią inni. Jego gadulstwo rozproszyło naszą małą Marzycielkę, a przecież miałyśmy dla niej więcej niespodzianek. Na krótką chwilę musieliśmy go pozbawić głosu, żeby Sonia na spokojnie mogła zobaczyć co kryło się w kolejnej torbie. Okazało się, że są tam książki i bajki, które dziewczynka planowała obejrzeć razem ze swoją siostrą po powrocie do domu.
Zapytałyśmy dziewczynkę jak planuje nazwać swojego nowego pluszaka, ale odpowiedziała, że musi się zastanowić – w końcu wybranie dobrego imienia to nie lada wyzwanie. Po kilku dniach dostałyśmy wiadomość od mamy Soni, że po długich namysłach, pingwin ostatecznie będzie się nazywać Pingwin.
Serdecznie dziękujemy Wirtualnej Polsce za pomoc w spełnieniu tego wyjątkowego marzenia oraz naszej przyjaciółce Gosi, dzięki której pingwinek trafił do nas ze Stanów.
Soniu, pamiętaj aby nigdy nie przestawać marzyć!