Moim marzeniem jest:
1%, REMI i anonimowy darczyńca
pierwsze spotkanie
2009-11-30
Jacek, siedemnastoletni pasjonat. Dowiedziawszy się, jakie jest jego hobby, nieco zbledliśmy. Ale zaraz potem, pojawił się szeroki uśmiech na naszych twarzach. Bo nie ma nic lepszego, niż dzieci z pasją, zainteresowaniami i ciekawym hobby.
Z Jackiem spotkaliśmy się w jego domu. Przywitał nas z rodzicami i Azą... czyli suczką rasy pitbull. Oj sporych rozmiarów panienka ;-) Jacek zapewnił jednak, że nie gryzie... no, chyba, że wyczuje zagrożenie dla swojego Pana. Posłusznie więc usiedliśmy w pokoju i staraliśmy się sprostać psim czułościom.
Kolarstwo grawitacyjne to nie jest zbyt popularne hobby wśród nastolatków. Coraz rzadziej dzieci wychodzą z domów, coraz częściej siedzą przed komputerami. Z tym większym zaciekawieniem słuchaliśmy opowieści Jacka o tym, skąd się wzięła i jak długo już rozwija swoją rowerową pasję. Okazało się, że cała rodzina to przykład ciekawych ludzi: wspinających się w góry (i to te najwyższe), podróżników, harmonijkowych wirtuozów i kolarzy ekstremalnych.
Dzięki Jackowi dowiedzieliśmy się co w sporcie zwanym kolarstwem grawitacyjnym jest najważniejsze i na co trzeba zwracać uwagę, chcąc być w tym dobrym. Rodzice wspierają syna w chorobie, przekazują wieści od kolegów, którzy podjeżdżają pod klatkę z pytaniem: "Kiedy Jacek wyjdzie na rower?" i powtarzają "Uważaj". Bo taka to już rola rodziców ;-)
spotkanie
2010-05-29
W oczekiwaniu na spełnienie marzenia Jacka, zabraliśmy go na warsztaty downhillowe, które odbywały się w olsztyńskim Bike Parku Wąwóz. Wybraliśmy się tam z Marzycielem, jego bratem i bratanicą Izą, która nas urzekła. W Lesie Miejskim (który jest największym kompleksem leśnym w obrębie miasta w całej Europie!!!) spotkaliśmy się z fascynatami i pasjonatami efektownej jazdy na dwóch kółkach. Zanim jednak zeszliśmy na tematy "sprzętowe", trzeba było poprawić po zimie tor zwany pump-trackiem. A to taki tor, na którym nie pedałując, a wykorzystując jego ukształtowanie i manewrując swoim ciałem, można jeździć bez przerwy. Odpowiednie ułożenie i ruchy sprawiają, że się nie zatrzymamy jeśli nie zahamujemy. Ochoczo więc wzięliśmy się do pracy, choć niektórzy mieli dużo pracy z odganianiem żarłocznych komarów!
Na "Wąwozie" na Jacka czekali m.in. Adam i Maciej, dwaj zapaleni downhillowcy. Szybko znaleźli wspólny język z Jackiem, który przecież ma identyczną pasję. Rozmawiali o przerzutkach, siodełkach i innych podzespołach. Po to, byśmy wiedzieli konkretnie jak marzenie Jacka ma wyglądać, co mieć a czego nie. Atmosfera była sympatyczna - nic tak nie zbliża ludzi, jak wspólna praca!
My więc teraz już wszystko wiemy. I chętnie sponsorowi marzenia opowiemy! Czekamy więc na kontakt, kto chciałby spełnić marzenie Jacka: 601 097 502.
spełnienie marzenia
2010-02-07
No i jeeeest! Przyjechał. Ale jak kurier wniósł go do mieszkania, to nie wiem... chodzi o rower dla Jacka! Dzięki wcześniejszemu spotkaniu naszego Marzyciela z Maćkiem Kucborą, dwukrotnym Mistrzem Polski w Four crossie, Wicemistrzem Polski w Downhillu, reprezentantem Polski w Mistrzostwach Świata i Europy w 4X, DH i BMX, zawodnikiem RMF MAXXX JOY-RIDE TEAM (szacun!) panowie doszli do porozumienia jaki rower najbardziej spełniałby oczekiwania Jacka. Rozmawiali szczegółowo i konkretnie, jak na profesjonalistów przystało. W piątek dojechała do nas piękna, nowa, świeżutka Kona. Rower niby rower, złożyć by się pewnie go udało, ale ponieważ mamy w Olsztynie profesjonalistów od tego typu rzeczy, poprosiliśmy o pomoc Adama Dowgirda, czyli "Łysego", który w kilkanaście minut wykorzystał wszystkie śrubki i haczyki i "skręcił" Jackowe marzenie.
Z naszym przejętym Marzycielem (bo to przecież już sezon!) umówiliśmy się w Parku im. J. Kusocińskiego, popularnie zwanym "Kusotem". To tam deskorolkarze, tzw. "skejci", break-dance'owcy no i rowerzyści oczywiście ćwiczą swoje umiejętności. Miejsce było więc wprost idealne. Razem z Jackiem przyszła jego siostra, która obiecała uwieczniać wyczyny Jacka. Ten z kolei obiecał nam, że jak już mocno stanie na nogi spróbuje swoich sił w zawodach! Czyżby rósł nam kolejny Mistrz Polski??? Już szykujemy kciuki do dopingu!
Jackowi rower bardzo się podobał, staliśmy przy nim dobrych kilka minut i prawiliśmy mu komplementy. Tak, tak, rowerowi! Potem wszyscy wsiedliśmy na swoje (lub pożyczone) rowery i pognaliśmy eksplorować olsztyńskie szlaki rowerowe.