Moim marzeniem jest:
spotkanie - zmiana marzenia
2016-08-18
Tyle szczęśliwy, co nieoczekiwany zbieg okoliczności zaprowadził nas, trzy gorzowskie wolontariuszki, tydzień wcześniej niż planowałyśmy, do domu 15-letniego Adriana w podzielonogórskim Przytoku. Wieczorem 18 sierpnia poznałyśmy nieśmiałego nastolatka o niezwykłym harcie ducha i jego rodzinę. Ze względu na rozwój sytuacji związanej z leczeniem Adriana, było to już drugie spotkanie wolontariuszy z Marzycielem. Ponieważ od poprzedniej wizyty minęło całkiem sporo czasu, przypomniałyśmy Adrianowi o czterech najpopularniejszych rodzajach fundacyjnych marzeń. Nasz Marzyciel nie miał jednak żadnych wątpliwości dotyczących swojego wyboru. Podczas gdy nas gościła tryskająca dobrą energią i niestrudzona w walce o zdrowie syna mama, Adrian rysował na kartce swój wymarzony telefon i opisywał model i parametry techniczne sprzętu. Tata zażartował z umiejętności plastycznych Adriana, a mama dodała, że w domu artystką jest jego młodsza siostra Angelika. Chłopiec z kolei świetnie zna się na sprzęcie elektronicznym - komputery nie maja przed nim tajemnic, a wymarzony telefon świetnie nadałby się m. in. do gry w Pokemon Go, którą Adrian chętnie włącza podczas pierwszych od dawna spacerów. Nasz ambitny i zdolny Marzyciel, namówiony przez mamę, pochwalił się także świadectwem z czerwonym paskiem i dyplomem za osiągnięcia w nauce, które zdobył swoją pilną pracą w bardzo którkim czasie nadrabiając materiał szkolny.
Dzięki niezwykłej historii Adriana jeszcze przed naszym drugim spotkaniem z nastolatkiem, napisał do nas sponsor zdecydowany spełnić marzenie chłopca - oddział firmy Recman z Zielonej Góry.
spełnienie marzenia
2016-09-07
Walka Adriana z chorobą polega na nieoczekiwanych zwrotach akcji, zaskakiwaniu i wyzwaniu. Nie tylko dla chłopca, ale również dla jego bliskich i tych, którzy go w tej walce wspierają. Zupełnie przeciwnie do Adriana, który jest oazą spokoju i równowagi.
Dzisiejszą akcję rozpoczęła prośba od wolontariuszy z Gorzowa, aby w ich imieniu spełnić marzenie Adriana podczas pobytu we wrocławskim Przylądku Nadziei. A że wszystkie dzieci są nasze, a spełnianie marzeń to najpiękniejsze akcje, wcale nie trzeba było nas namawiać. Prezent dotarł tuż przed 18, a już o 19 pukałyśmy do drzwi szpitalnego pokoju Adriana, który oczywiście... wiedział o wszystkim i bardzo na nas czekał. Nie chcąc nadwyrężać samopoczucia wyczerpanego leczeniem od razu przekazałyśmy wymarzony telefon w jego ręce. I w zasadzie to tyle. Adrian przepadł w telefonie. Oczywiście był i uśmiech, było cudowne dziękuję, dyplom spełnionego marzenia, pozowanie do pamiątkowych zdjęć.
Rozpoczęła się celebracja nowego wymarzonego telefonu... Pierwsze uruchomienie, karta, hasła... Tyle ważnych rzeczy trzeba zainstalować w nowym, lśniącym aparacie. Szpitalny świat zniknął, aparatura zaczęła jakby ciszej pracować, łóźko zrobiło się wygodniejsze. Wiecie jak to jest kiedy spełnia się nasze marzenie? Nie wolno zakłócać ceremonii.
Gościnność i dorba energia mamy nie osłabła nawet w szpitalu. Rozmawiałyśmy zerkając na Adriana i ciesząc serca jego radością. Historia Adriana, historia jego walki z chorobą wzbudza nasz podziw, szacunek i ogromną pokorę wobec niezwykłej siły chłopca i jego rodziny. Wierzymy, że ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie.
Dziękujemy firmie Recman, która wciąż nas wspiera i upewnia w tym, że trzeba wierzyć i marzyć, bo marzenia się spełniają!
Oddział gorzowski bardzo dziękuje również wrocławskim dziewczynom za wielką pomoc i zaangażowanie.