Moim marzeniem jest:
spotkanie - poznanie marzenia
2016-07-02
Zastajemy całą rodzinę: Kacpra, mamę , tatę i ośmioletnią siostrę Darię na podwórku przed domem. Jest piękny, ciepły wieczór, więc zostajemy na dworze. Chronimy się przed zachodzącym, ale jeszcze ostrym słońcem w przytulnej altanie. Nasz Marzyciel mocno przytula się do mamy, ale oczętami wodzi za nami.
Stawiam na stole torebeczki z prezentami. Z jednej z nich wystaje zielony miecz. Karolina wyjmuje go i pokazując, do czego służy wypuszcza chmarę baniek mydlanych. Raz, drugi, trzeci i wreszcie chłopczyk schodzi z kolan mamy i dołącza do Karoliny. Teraz dmuchają razem, a wokół nas fruwają małe i duże, błyszczące bańki. Wszyscy jesteśmy zachwyceni. Karolina dmucha też balony, a Kacper obserwuje jak rosną. Potem wyciągamy z torebeczki grę edukacyjną i pokazujemy, jak się nią bawić, równocześnie ucząc się nowych rzeczy. Na jednej z kartek namalowany jest ślimak, muszla, skorupa żółwia i domek ślimaka. Kacperek wybiera, który to domek ślimaka. Ej, najpierw wybrał skorupę żółwia. Bawimy się jakiś czas i też dużo śmiechu.
Wreszcie, jak już lody zostały całkowicie przełamane, opowiadamy chłopcu o rodzajach marzeń. Okazuje się, że on już dobrze wie, co by chciał, ale jeszcze ostatecznie nie zdecydował się, co najbardziej. Chciałby wóz policyjny i strażacki i swój tablet do oglądania bajek. Z tym tabletem to największy kłopot. Jego siostrzyczka Daria ma swój, rodzeństwo bardzo się kocha i Daria chętnie pożycza bratu, ale gdy on zabiera tablet ze sobą do szpitala na dłużej, to bardzo odczuwa brak „zabawki”, szczególnie przed snem lub gdy pogoda nieciekawa i nie można szaleć na podwórku.
Po długim namyśle Kacperek podejmuje decyzję: najbardziej uszczęśliwi go tablet . Różnych wozów ma dużo, oczywiście zawsze mile widziany jakiś nowy, ale tabletem można się bawić i w domu i w szpitalu. Tam nie może jeździć po korytarzu wozami.
Po zabawach i „ciężkim” podejmowaniu decyzji Kacper jest zmęczony. Niedawno przeszedł poważne operacje, niedługo zacznie dostawać chemię. Żegnamy się i szybko do domu. Gadu, gadu przez telefon i mamy sponsora. To uczniowie Akademickiego Gimnazjum da Vinci. Teraz wyjeżdżają na zagraniczne wakacje zorganizowane przez szkołę, ale zaraz po powrocie, obiecują, pomyślą o marzeniu Kacperka. Piękne zakończenie dnia!
spełnienie marzenia
2016-07-20
Sponsorem marzenia Kacperka są uczniowie Akademickiego Gimnazjum da Vinci w Poznaniu, dlatego dzisiaj z wizytą przybyła do niego duża grupa: dwie wolontariuszki, dwóch uczniów – Kuba i Tomek i ich opiekunka, pani Jola. Czteroletni Marzyciel razem z mamą i ośmioletnią siostrą Darią czekają na nas przed domem. Stoją widoczni z daleka. Po powitaniach zostajemy zaproszeni do mieszkania (poprzednią wizytę spędziliśmy w uroczej altanie). Kuba i Tomek szybko uczą się rozmowy z Kacperkiem. Odpowiada on tak cichutko, że pośrednikiem jest mama. I tak poznają się rozmawiając: uczniowie – mama - Kacperek i znowu Kacperek - mama – uczniowie.
Gimnazjaliści wręczają chłopczykowi zapakowany tablet. Gdy czterolatek rozpakował swój prezent, okazało się, że jest to taki sam tablet, jaki ma Daria, a więc Kacper dobrze wie, co i jak. Różnią się tylko kolorem . Darii jest czarny, Kacperka biały. Nie będzie kłótni i pomyłek. Kuba i Tomek – jak prawdziwi fachowcy od sprzętu elektronicznego – wgrywali potrzebne kody internetowe, które mama ściągała od będącego w pracy taty. Wreszcie wszystko było gotowe i fajnie, ale nasz Marzyciel zajęty sprzętem, przestał nas zauważać.
Tomek na uświetnienie tego spotkania upiekł pyszne ciasto czekoladowe. Porozmawialiśmy przy poczęstunku. Nadszedł moment wręczania dyplomów. Kacperek z trudem oderwał się od swojego tabletu. I znowu: na pytanie, czy ten tablet jest właśnie taki, o jakim marzył, z ust Kacperka pada cichuteńkie: tak, głośno powtórzone przez mamę. Żegnamy się, życząc naszemu Marzycielowi dużo dobrej zabawy i ciekawych bajeczek oglądanych na nowym tablecie.
Dziękuję uczniom Gimnazjum da Vinci, szczególnie Kubie i Tomkowi, że nawet podczas zasłużonego odpoczynku potrafią znaleźć czas na spełnianie marzeń!
Dziękuję Joli Kończak za jej pozytywną energię, śmiech i zorganizowanie wszystkiego!