Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-12-10
Kiedy jechaliśmy do naszego nowego Marzyciela, zastanawialiśmy się, jakie jest jego największe marzenie. Gdy dotarliśmy na miejsce, zostaliśmy przywitani przez rodziców i pięknego kiciusia - przyjaciela Damiana. Niestety, nie pamiętam imienia. Jak się okazało, nasz Marzyciel interesuje się motoryzacją. Razem z Asia nie bardzo orientujemy się w tej dziedzinie, za to Bartek miał pole do popisu i wraz z Damianem wymieniali coraz to ciekawsze nowinki z branży. Trafionym okazał się lodołamacz - gra motoryzacyjna. Największym marzeniem Damiana jest laptop z dostępem do Internetu, choć zastanawiał się także nad kierownicą do gier samochodowych. Jednak komputer osobisty wygrał!
Kiedy już poznaliśmy marzenie, uzupełniliśmy papiery i zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie (co prawda, baterie z aparatu Bartka odmówiły posłuszeństwa, ale Mama Marzyciela szybko pośpieszyła nam z pomocą i się udało!), pożegnaliśmy się. Cieszymy się, że poznaliśmy Damiana i jego marzenie. Teraz czas, byśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, by je zrealizować.
Relacja: Ela
spełnienie marzenia
2007-12-19
Wraz z Rafałem wybraliśmy się do naszego Marzyciela, by jeszcze przed świętami spełnić marzenie Damiana - Laptop z dostępem do Internetu. Mały problem wystąpił już na początku naszej trasy - wydostanie się z zakorkowanego Lublina popołudniową porą było nie lada wyzwaniem. Ale, oczywiście, dla wolontariuszy FMM nie ma spraw trudnych, są jedynie takie, które wymagają więcej czasu :-).
Kiedy dotarliśmy spóźnieni na miejsce, nasz Marzyciel już na czekał. Kiedy tylko zobaczył zielony pakunek, od razu promiennie się uśmiechnął. Po mistrzowsku poradził sobie z rozpakowywaniem pudeł, by jak najszybciej zobaczyć swój nowy laptop. Komputer bardzo przypadł Damianowi do gustu. Razem z Rafałem wzięli się za jego uruchamianie. Tu obyło się bez problemów. Zaczęły się dopiero wówczas, gdy próbowaliśmy włączyć Internet. Mimo małego zamieszania, Marzyciel cały czas był uśmiechnięty i cierpliwie czekał na pojawienie się pierwszej witryny w swoim laptopie. Ten entuzjazm udzielił się także nam, nie wspominając o rodzinie Damiana. Jedynie kot nie podzielał naszej radości, bo... przepadł gdzieś bez wieści, gdy nasi „informatycy“ uruchamiali system. Na deser zostawiliśmy uruchamianie gier samochodowych, które najbardziej lubi Marzyciel. Mamy nadzieję, że będę działały jak należy, bo są już chętni na ich pożyczenie (prawda, Rafał ? ...).
Na koniec nie pozostało nam nic innego, jak życzyć Damianowi i jego rodzinie spokojnych świąt i jeszcze wielu, wielu spełnionych marzeń!!! Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną...
Relacja: Ela