Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-12-06
Święty Mikołaj tego dnia zapukał do drzwi trzech uroczych chłopców: Karola, Dawida i Adriana. A my - wolontariuszki Fundacji Mam Marzenie (Dominika, Edyta, Marlena i Justyna) przez chwile poczułyśmy się jak wysłanniczki Świętego - Śnieżynki, które mają sie dowiedzieć czy dzieci były grzeczne tego roku i o czym marzą.
Kiedy weszłyśmy do pokoju, przywitały nas urocze uśmiechy chłopców, którzy choc początkowo byli nieśmiali to widać było, że ze zniecierpliwieniem czekali na spotkanie z nami. Uściski dłoni udowodniły nam, że to twardzi mężczyżni. Kiedy wreczyliśmi im podarunki z zapałem zabrali się do rozpakowywania prezentów, nie prosząc o pomoc rodziców nawet wtedy, gdy okazało się, że to nie takie proste. Choć pudełko początkowo "stawiało opór" chłopcy samodzielnie dali sobie rade, jak przystało na prawdziwych mężczyzn :-) .
Po złamaniu pierwszychn lodów przeszliśmy do rozmowy na temat ich najskrytszych marzeń. Chłopcy początkowo bardzo nieśmiało wyrażali swoje pragnienia. Zresztą trudno się dzwić, bo przecież nie codziennie ktoś chce spełnić ich największe marzenie! Jednak po dłuższej rozmowie i bliższym poznaniu sie każdy z chłopców po kolei wyjawił nam o czym marzy.
Najstarszy z braci Karol (11 lat) bardzo chciałby mieć komputer z drukarką, ponieważ dałoby mu to szanse na rozwijanie swojej wiedzy oraz niewątpliwie byłoby żródłem rozrywki. Karolek zdradził nam w tajemnicy, że bardzo chciałby lepiej nauczyć się jezyka angielskiego oraz bardzo lubi oglądać filmy i słuchać muzyki. I właśnie to marzenie stało się ostatecznym, choć chłopiec myślał jeszcze o MP4.
Przyszła kolej na Adriana (10 lat), który początkowo nieśmiało wyszeptał, że jego marzeniem jest dostać puzle z samochodami, jednak podczas dłuższej rozmowy i przemyśleniu sprawy, zmienił zdanie. Już bardziej ośmielony i z iskierkami w oczach zdecydował, że jego pragnieniem jest otrzymać samochód w kolorze czarnym, zdalnie sterowany z pilotem, marki Jeep.
Najmłodszy z braci - Dawid (9) poszedł tropem starszego, gdyż jedo marzeniem również stał się samochod zdalnie sterowany, tylko innej marki. Pomysł na auto niewątpliwie wiązał się z wizja wspólnych wyścigów samochodowych, które chłopcy już w myślach projektowali. Te plany sprawiały im szczerą radość i chłopcy wyrażnie się ożywili.
Bardzo nas urzekły pragnienia chłopców, ponieważ kierowane były dziecięcą, niewinna fantazją. Ponadto ogromną satysfakcję sprawiło nam wysłuchanie marzeń chłopców, którzy wyjawiali nam je z nadzieją, iż jest ktoś, kto ich wysłuch i bardzo będzie się starał je urzeczywisnić.
Kiedy już wszystkie marzenia zostały wypowiedziane, niestety musieliśmy pożegnać chłopów i ich rodzine, aby udać się drogę powrotną.
Autor: Marelena, Edyta, Justyna
spełnienie marzenia
2007-12-18
Po raz drugi miałyśmy przyjemność spotkać się ze wspaniałymi chłopcami: Karolem, Adrianem i Dawidem. Tym razem jednak nasza wizyta miała inny charakter. Jest to najprzyjemniejszy moment naszej pracy – wręczanie wymarzonych prezentów. Dla przypomnienia: marzeniem Karola było dostać komputer z drukarką, Adriana – czarnego zdalnie sterowanego Jeepa, a Dawida czerwonej zdalnie sterowanej Toyoty.
Miałyśmy tak dużo prezentów i niespodzianek dla braci, że obawiałyśmy się kłopotów z zapakowaniem wszystkiego do samochodu wolontariuszki Dominiki. Jednak dzięki naszej pomysłowości i wyobraźni przestrzennej wszystko znalazło swoje miejsce. Pękającym w szwach samochodem ruszyłyśmy uszczęśliwiać naszych marzycieli.
Po przybyciu na miejsce, dzięki pomocy pozostałych członków rodziny, „marzenia” szybko znalazły się przed wyczekującymi i radosnymi oczami chłopców. Dech w piersiach zaparło braciom szczególnie na widok tak dużej ilości różnych zielonych paczek. Po rozdzieleniu wymarzonych prezentów każdy z nich zabrał się do rozpakowywania ich zawartości, aby ujrzeć to, o czym zawsze marzyli.
Jako pierwsi z paczkami poradzili sobie właściciele pięknych samochodów – Adrian i Dawid. Nasi mali kierowcy od razu zabrali się do testowania nowych aut. Dzięki pomocy wolontariuszki Dominiki szybko i sprawnie „rozpalili” samochody. Ależ mieli frajdę! Jeździli po całym pokoju nie zważając na meble i inne przeszkody stojące na drodze (np. nogi wolontariuszek). Ta absorbująca zabawa trwała już do końca spotkania (i pewnie trwa nadal?).
W czasie, kiedy młodsi bracia oddawali się rajdowym manewrom, marzenie Karola „się montowało”. Wszystko poszło szybko i sprawnie dzięki pomocy wolontariuszki Dominiki i brata Michała. Kiedy wszystko było gotowe, Karol mógł wreszcie w całości ujrzeć swój nowy sprzęt – komputer z drukarką. Warto dodać, iż wymarzony komputer był dość oryginalny. Jednostka centralna czarna w czerwone paski oraz srebrny monitor. Karol, tak jak inni bracia, zabrał się za testowanie sprzętu. Pierwszym krokiem było włączenie filmu, który z pewnością zaciekawił marzyciela, gdyż resztę naszej wizyty Karol spędził wpatrzony w monitor.
Po wręczeniu pamiątkowych dyplomów i ostatnich fotkach, pożegnałyśmy naszych uroczych marzycieli i ich rodzinę. Droga powrotna upłynęła bardzo szybko, pełna świeżych wspomnień.
To niezwykłe spotkanie trzech wspaniałych, skromnych chłopców na długo zapadnie nam w pamięci. Bo to potrójna radość wolontariuszy i potrójne szczęście chłopców.
Relacja: Edyta, Marlena, Justyna