Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2016-06-12
Julia powitała nas radośnie. Wiedziała, w jakim celu przyjeżdżamy i zdawała sobie sprawę, że będzie to przyjemna wizyta. Gdy tylko otrzymała z rąk Sylwii owiniętą w zielony papier tubę, zabrała się energicznie do działania. Zrywała papier, aż małe kawałeczki zaczęły fruwać po pokoju tak, że mama z trudem nadążyła z ich zbieraniem.
Dziewczynka aż podskoczyła, gdy okazało się, że w tubie mieści się gigantyczna kolorowanka przedstawiająca bohaterów jej ulubionych bajek. Okazało się, że Sylwia będzie idealnym kompanem do kolorowania. Julia dzieliła się z nią kredkami i prosiła o aprobatę każdego wybranego koloru: czy włosy mogą być żółte? - pytała, aby rysunek oddawał jak najlepiej urodę księżniczki. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jak na pięciolatkę, jest bardzo dokładna, świetnie dobiera kolory i bardzo uważa, żeby mieścić się w wyznaczonych liniach.
Zabawa z kolorowanką nie trwała jednak długo, bo Julia bardzo chciała zapoznać nową ciocię także z innymi atrakcjami. Do pokoju przynosiła, więc coraz to nowe gry. Ostatecznie okazała się mistrzem gry w Pchełki.
Poproszona o narysowanie swoich największych marzeń, pilnie zabrała się do pracy. Ponieważ Julia wiele miesięcy spędziła w szpitalu, tęskni za dziećmi i za zabawami w większym gronie. Stąd marzenie nr jeden: organizacja urodzin, na które będzie można zaprosić inne dzieci.
Także marzenie nr 2 miało swój związek z długotrwałą walką z chorobą. Julka uznała, że narysuje panią doktor. Chciałabym być panią doktor, żebym mogła pomagać chorym dzieciom - wyjaśniła, gdy rysunek był gotowy.
Na szczęście, zdążyła zanim przebudziła się dwuletnia siostrzyczka - Kinga. Kiniusię też zapraszam na urodziny – powiedziała przytulając siostrę.
spotkanie - zmiana marzenia
2017-07-15
Podczas pierwszego spotkania Julka wymarzyła urządzenie jej urodzin. Ponieważ nie udało nam się tego zrealizować ze względu na jej długi pobyt w szpitalu, więc jedziemy z drugą wizytą , aby poznać jej nowe marzenie.
W sobotni, bardzo słoneczny poranek wyruszyłam do mojej sześcioletniej Marzycielki – Julki. Trwająca 3 godziny podróż minęła bardzo szybko. Kiedy dojechałam pod wyznaczony adres, druga wolontariuszka już na mnie czekała. Wspólnie poszłyśmy do dziewczynki. W progu przywitała nas uśmiechnięta Julia, następnie ukazała się Kinga – jej młodsza siostra, a tuż dalej mama i tata. Wszyscy bardzo mile nas przyjęli. Julka ujęła nas swoją gościnnością, wraz z siostrą zadbała o to, aby niczego nam nie brakowało. Wspólnej rozmowie towarzyszyła przemiła atmosfera, uprzejmość oraz miłe usposobienie dziewczynek. Zarówno nasza Marzycielka jak i jej siostra charakteryzowały się niecodzienną otwartością i szczególną serdecznością.
Pobyt u Julki był bardzo urzekający, jednak w pewnej chwili należało przejść do meritum naszego spotkania. Kiedy padło magiczne pytanie: „Julka, o czym marzysz?”. Dziewczynka bez chwili zastanowienia chwyciła kredki i kartkę i zaczęła rysować. Nastała cisza. Jednak to nie była zwykła cisza…. Patrzyłyśmy z zachwytem, jak powstaje piękne dzieło. Julka ma dopiero 6 lat i potrafi naprawdę ślicznie rysować. Byłyśmy pełne podziwu, bowiem wkrótce na kartce pojawił się perfekcyjny rysunek – drewniany domek z drzwiami ze zjeżdżalnią i dwiema huśtawkami. To dopiero było dzieło! Nasza Marzycielka ma również plan – w wymarzonym domku chciałaby wypić z siostrą herbatkę! Miejsce na domek już jest – w ogródku babci. Teraz tylko pozostało nam wolontariuszom wziąć się ostro do pracy i poszukać wyjątkowego domku dla Julii, aby móc spełnić jej największe marzenie.
spełnienie marzenia
2017-08-22
Marzenie Julki zostało spełnione po upływie trochę więcej niż miesiąca od czasu, kiedy je poznaliśmy. Marzeniem tym był plac zabaw w ogrodzie, a przede wszystkim domek drewniany. Nic więc dziwnego, że wszystkim zależało, żeby je spełnić jak najszybciej, póki jeszcze lato. No i udało się 22 sierpnia! Domek wraz ze zjeżdżalnią, huśtawkami, ścianką wspinaczkową i drabinką stanął na miejscu do tego przeznaczonym , czyli w ogrodzie Dziadków już 21 sierpnia w godzinach rannych. Dom Dziadków , gdzie tętni życie rodzinne całej rodziny, znajduje się blisko miejsca zamieszkania Julki, ale Marzycielka miała zobaczyć go dopiero nazajutrz, w dniu spełnienia marzenia. Około godziny 19. 22 sierpnia na Julkę czekał domek przystrojony fundacyjnymi balonami oraz Babcia, Dziadek , Ciocia i Wujek oraz my- wolontariuszki. Julka przyjechała do domu Dziadków z Rodzicami i Siostrą pod pretekstem obejrzenia jednorożca, którego właśnie zakupił Dziadek. Z lekkim niedowierzaniem, ale i przekonaniem, że u Dziadka wszystko możliwe, Julka chętnie przyjechała. Jakież było jej zdziwienie, gdy ujrzała w ogródku budowlę, którą sobie wymarzyła. Coś jednak wcześniej podejrzewała, gdy zobaczyła panie z fundacji. Najpierw była chwila zaskoczenia, ale przyjaźń z domkiem, zjeżdżalnią, huśtawkami szybko została nawiązana. Niemniej uciechy miała młodsza siostra Julki, Kinga, a całej zabawie zza płotu przyglądała się z wielkim zainteresowaniem grupa sąsiadów w wieku przedszkolnym . Wkrótce, jeden z nich-Kuba, zjawił się na „parapetówce” w nowym domku Julki, gdzie pani domu serwowała herbatniki i zimne napoje. Julka ma jeszcze w planach umeblowanie swojego domku, wstawienie krzesełek, stołu, poduszek, zawieszenie firanek i zapraszanie gości do siebie… jak w prawdziwym życiu. Może nawet kiedyś zawita tam jednorożec, ale spełnienie tego marzenia pozostawiamy już Dziadkowi.