Moim marzeniem jest:

Elektryczny samochodzik

Konrad, 5 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-11-16



Piątkowego popołudnia, w ramach dobrego rozpoczęcia weekendu, wybraliśmy się z Bartkiem na „małą” wycieczkę za miasto, podczas której odwiedziliśmy naszego kolejnego Marzyciela - Konrada. Ku naszej radości nie mieliśmy większego problemu z trafieniem na miejsce, a to dlatego, że mama Konrada zostawiła dla nas znaki rozpoznawcze. Kiedy tylko pojawiliśmy się u Marzyciela, co by się nam łatwiej dyskutowało, wręczyliśmy mu lodołamacz - samochodzik na baterie oraz prezenty dla starszego brata i młodszej siostrzyczki.

Nie trzeba było długo czekać, by podłoga pokoju zmieniła się w mały plac zabaw, a mama Konrada chyba mogła pomyśleć, że ma chwilowo pod opieką nie trójkę, lecz piątkę dzieci :-) . No co? My też lubimy się bawić (; Udało się jednak poskromić nasze dziecięce zachowania i podczas gdy Bartek zajął mamę wypełnianiem dokumentów, ja niestrudzenie wypytywałam Konrada o jego największe marzenie. No cóż, może wyjdzie na to, że się chwalę , ale nie było to najłatwiejsze zadanie, bo raz po raz Marzyciel odwracał moją uwagę od tematu głównego i zajmował zabawą, a wierzcie mi, trudno się było oprzeć urokowi jego i jego rodzeństwa.

Wreszcie po kilku próbach, dowiedziałam się, że chłopiec wcale nie ma ochoty na żadne wycieczki, z gwiazdami też się nie chce spotykać, no i na wcielanie się w jakąś konkretną rolę też nie ma chęci, za to jest coś, co baaardzo chciałby mieć... elektryczny samochodzik, którym nie tylko mógłby sterować za pomocą pilota, ale przede wszystkim którym mógłby odbywać niedalekie wycieczki. Zaraz po usłyszeniu marzenia, pierwszą rzeczą, o jaką zapytałam, jak to na kobietę przystało, był kolor (; , lecz wybór barwy Konrad zostawił już nam, jako że uznał iż takie detale nie są najbardziej istotne. Pobawiliśmy się jeszcze jakiś czas wszyscy razem, po czym, ponieważ za oknami zrobiło się już ciemno i wielkimi krokami zbliżała się noc, a przed nami jeszcze droga powrotna do Lublina, pożegnaliśmy mamę i trójkę jej rozrabiaków.

 

Relacja: Gosia

spełnienie marzenia

2007-12-21


"Autostop, autostop, wsiadaj bracie, dalej, hop! Rusza wóz, będzie wiózł, będzie wiózł nas dziś ten wóz.!" Nie ma to jak autostop. Ale jeszcze lepiej mieć swoje własne super auto. Czerwone, policyjne, z migającymi światłami i różnymi melodiami umilającymi podróż. Co więcej, do takiego pojazdu nie trzeba wcale prawa jazdy. A jeszcze można rodzeństwo zabrać na przejażdżkę!

21 grudnia kierowcą takiego elektrycznego cuda został Konrad. Na wolontariuszy Fundacji czekał już od poprzedniego dnia. Do samochodu wsiadł natychmiast po naszym wejściu. I już nie chciał z niego wysiąść. W szybkiej jeździe pomagał trochę Bartek, ja służyłam momentami za pasy bezpieczeństwa dla Karolinki - siostry Marzyciela, która podróżowała na masce. Obok właściciela zmieścił się też brat. Dobrze, że w pobliżu nie przejeżdżała policja... Bawiliśmy się wszyscy razem bardzo wesoło, aż szkoda było wychodzić. Cała trójka to mieszanka wybuchowa, wulkany pozytywnej energii.

Na koniec pomysł dla producentów dziecięcych pojazdów: samochód reagujący na komendę: jedź! To dla dzieciaków nie sięgających do pedałów, np. Karoliny...

Życzymy miłej podróży!!

 

Relacja: Kasia