Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-11-23
Poobiednią porą wybraliśmy się z Eweliną po bardzo miłe zakupy. Fajnie się kupuje „Lodołamacze“ dzieciom, bo przy okazji można samemu pobawić się w sklepie różnymi zabaweczkami :) Dowiedzieliśmy się, że nasz mały Marzyciel jest miłośnikiem Boba Budowniczego i motoryzacji. Niestety nie było książeczek z przygodami ulubionej postaci Michała, ale kupiliśmy za to dwa inne opowiadania o budowie i jedno o strażakach, strażakach do tego zdalnie sterowany bolid formuły 1. Choć był troszkę zaspany, chłopcu bardzo spodobały się prezenty i za wszystkie ładnie podziękował. Zaczęło się otwieranie i oglądanie :) Od czego by tu zacząć... Najpierw książeczka o strażakach. Ale fajnie - można otwierać okienka i patrzeć co tam się dzieje :) - jak strażacy zjeżdżają po rurce do wezwania, co mają w wozie i jak gaszą pożar.
Później przyszła pora na budowę. Michałowi przypadła do gustu ta książeczka, bo były w niej magnesiki z różnymi narzędziami i maszynami budowlanymi. Od razu zaczęliśmy przyczepiać je do ścianki łóżeczka - piła, drabina, wiertarka - dużo tego było.A na koniec zostało najlepsze - samochodzik na radio. Michał dzielnie i fachowo wyciągnął bolid z pudełka, rozpakował baterie i jedynie przy montowaniu anteny potrzebował drobnej asysty. I zaczęła się jazda, niczyje nogi nie były już bezpieczne ;) Nawet pani siostra prawie oberwała w kostkę, jak wchodziła do sali. Malec szalał wyścigówką, jak tylko się dało, a jak się nie dało też szalał ;) Po dłuższej chwili okazało się, że bolid formuły 1 nie został przystosowany do spotkań ze ścianami i Michał go trochę go „stuningował“ po swojemu... Pomyśleliśmy wtedy z Eweliną, że może lepiej by było kupić zdalnie sterowany czołg...
Kiedy samochodzik nie do końca był już prawidłowo jeździć i znudził się naszemu Marzycielowi, zaczął robić mnóstwo zdjęć moim aparatem. Postanowiliśmy wykorzystać ten moment na poznanie marzenia. Zapytaliśmy, co by chciał, żeby przyniósł mu św. Mikołaj pod choinkę. Malec pomyślał chwilę i powiedział: „Piłkę i pieska“. W błędzie są ci, którzy myślą, że chodzi o piłkę nożną i zwykłego pieska. Ja też byłem :) Michaś wyjaśnił nam, że chodzi o piłkę, żeby zrobić karmnik dla ptaszków i młotek, żeby wbić gwoździe i inne narzędzia, żeby karmnik działał. A piesek - „Bobby“ - taki, jak w reklamie przed >Dobranocką<“. Teraz mogliśmy już pozwolić naszemu Marzycielowi spokojnie się przespać i śnić o zabawkach, które miejmy nadzieję św. Mikołaj położy mu pod choinką :) Pożegnani radosnym „Idźcie już“(zapytaliśmy czy możemy iść porozmawiać z elfami) wyruszyliśmy szukać pomocników, którzy przekażą Mikołajowi marzenie Michałka i pomogą nam je spełnić...
Relacja: Kamil S.
spełnienie marzenia
2007-12-19
Do Michałka z jego marzeniem wybrałyśmy się w dużym sfeminizowanym gronie, Gośce i mi towarzyszyły Daria Górska i Kasia Stasiek oraz Pani Aneta Szadziewska z Gimnazjum nr 3 w Lublinie. To właśnie dzięki nim marzenie Michałka mogło stać się rzeczywistością :)
Michałek swoje marzenie otrzymał w olbrzymiej ślicznej torebie, naprawdę niewiele mniejszej od niego :) A ile skarbów w niej było! Czarno-biały, uroczy piesek Bobby, 2 zestawy narzędzi, kask ochronny dla prawdziwego budowniczego, bajeczki do czytania w kształcie narzędzi, bajeczka o pieskach, bajeczki do oglądania... Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam :) Michał, jak na mężczyznę przystało, najpierw zaczął bawić się narzędziami. Kiedy miał wątpliwości co do przeznaczenia któregoś z narzędzi, Gośka i Daria niczym prawdziwi fachowcy, wyjaśniały mu wszystko :) Po narzędziach przyszedł czas na Bobby'ego - kiedy wyszedł ze swojej papierowej budy, wszyscy mogliśmy go podziwiać: sympatyczna mordka, duże uszy, milutkie futerko, a głowa prawie w tym samym rozmiarze co kask ochronny - także Bobby śmiało może pomagać Michałkowi w budowie bez obaw, że coś go uderzy. Bobby, w zależności od tego, którego gwizdka użyje jego pan, chodzi, szczeka, merda ogonem i rusza uszami. Niestety dzisiaj z powodu braku odpowiedniego śrubokrętu (nawet w zestawie Michała!) nie było nam dane wywołanie tych zdolności. Ale Michałek nam obiecał, że kiedy Bobby zacznie szczekać i ruszać się, to zadzwoni do nas i poopowiada nam o nim, również o tym czy zaprzyjaźnił się z jego kotkiem :) Następnie nasz Marzyciel obejrzał wszystkie bajeczki, jakie otrzymał i tak jak na pierwszym spotkaniu z radością przystąpił do oglądania zrobionych mu zdjęć :) A później wziął się za majsterkowanie - wkręcanie i wykręcanie śrubek, wiercenie, piłowanie... Miał kilka pomocnic, które musiały... uważać na palce :) Nad pracami czuwał Bobby.... I tak nam minęły prawie dwie godziny... Na koniec nasz przesympatyczny Marzyciel pożyczył nam wesołych świąt, a my wręczyłyśmy mu dyplom i podziękowałyśmy za przemile spędzony czas :)
Serdecznie dziękujemy Uczniom z Gimnazjum nr 3 przy ulicy Nałkowskich w Lublinie i ich Opiekunom, szczególnie Pani Anecie Szadziewskiej za spełnienie marzenia Michałka :-)
Relacja: Ewelina P.